_________________________________________
Minęło kilka dni. Tak naprawdę nic
się nie zmieniło. Oprócz tego że Chester nie ma kontaktu ze światem. Siedząc
ciągle w domu, zamartwia się całą tą sytuacją, chociaż wie że mu to w niczym
nie pomoże. Wygłupił się i tyle, nie potrzebnie posłuchał rady przyjaciela.
Pomimo to, jest mu wdzięczny. Dzwoni codziennie, lecz on raz odbiera telefon,
raz nie. Zależy od nastroju. Woli siedzieć zaszufladkowany w czterech ścianach.
Swoje smutki topi w butelce z alkoholem. Na więcej się nie da namówić. Skończył
z tym i nie zamiaru wracać, tak naprawdę jego zdaniem to jeszcze nie powód by
zacząć ćpać. Z jednej strony chce by Emily doceniła go, spojrzała na niego albo
i nawet się w nim zakochała. Ale z drugiej chce by była szczęśliwa. Jeśli taka
będzie ze Scottem to zaakceptuje to w głębi duszy. Pomimo tego jak bardzo
będzie cierpiał.
***
- Słuchaj stary, dzwonię do Ciebie
po raz kolejny. Nie wiem co się dzieje, od wczoraj nie odbierasz telefonu.
Przyjechałbym do Ciebie ale nie miałem czasu.
- Bateria mi padła – Chester
skłamał.
- Dobra, nie tłumacz się. Za
chwilę będę u Ciebie. I nie waż mi się nie otwierać bo wywarze drzwi.
Ten przekaz zabrzmiał jak groźba i
chłopak nic więcej się nie odezwał tylko odłożył słuchawkę. Spojrzał na salon,
musi ogarnąć ten chlew. Wziął do ręki zużyte butelki po piwie i jednym ruchem
zgarnął je do kosza. Opakowania po pizzy, potłuczone szkło, powywalane książki.
Nie zdąży tego posprzątać do przyjazdu Mike’a. Wtedy zadzwonił dzwonek do
drzwi. Chester podszedł do nich i je otworzył. Jest tak jak myślał. Mike
popatrzył na niego i udał się do salonu. Zaniemówił widząc stan salonu
Benningtona. Spojrzał na niego i zaczął:
- Nie możesz się tak zamartwiać,
rozumiesz? Jak nie ta to inna.
On jednak nic nie odpowiedział
tylko spojrzał na niego z miną sugerującą że plecie głupoty.
- Tak czy owak. Jedziemy dzisiaj
na imprezę. I muszę oznajmić że jadę bez Jessici bo wyjechała na dwa dni do
rodziców. Więc jestem wolny.
- Cieszę się – Uśmiechnął się sztucznie
– Ja nie jadę.
- Wiesz co? Gówno mnie to
obchodzi. Nie wyobrażam sobie imprezy bez Ciebie. Ty nadajesz jej sens, i
naprawdę nie mam ochoty słuchać głupich wymówek. Tak naprawdę ubieraj się,
zaraz jedziemy.
- Co? Zaraz?
Po tych słowach Shinoda podstawił
przyjacielowi pod nos zegarek który wskazał godzinę 21.00. On zdziwiony tym
że tak zatracił się w czasie oznajmił.
- Dzisiaj poimprezujecie beze
mnie. – To powiedziawszy Chester usiadł na kanapie, a Mike za nim. Po krótkiej
chwili milczenia Mike zabrał głos:
- Ciągle o niej myślisz? – Spytał
łagodnie.
Ten jednak nic nie odpowiedział,
zresztą spodziewał się takiego przebiegu sytuacji.
- Myślę żebyś dał sobie spokój. On
mi nie pasuje, prędzej czy później ona to zauważy. Jest jakiś… jakiś dziwny –
Zamyślił się – Niektórzy ludzie mają naprawdę klapki na oczach wybierając
partnerów.
Chester w tej chwili miał mu coś
odpowiedzieć, ale się powstrzymał. Nie miał ochoty do żartów.
- A na imprezę i tak pojedziesz –
Wstał i poszedł do sypialni Benningtona. Ten zdziwiony siedział w salonie przez
kilka chwil gdy nagle czymś dostał. Chwycił za dłonie i były w nim jego
ubrania.
- Grzebałeś mi w szafce z
ciuchami?! – Spytał.
- Miałem wyjście? Boże Chester,
nie utrudniaj okey? Ubieraj się do jasnej cholery i wychodzimy.
Ten jednak po tylu namowach ubrał
się w dane ciuchy. Nie miał ochoty na żadne wyjścia, ale z drugiej strony ma
racje. Powinien się trochę ogarnąć. Powinien zaczerpnąć trochę życia, nie
powinien się tak ciągle zamartwiać w czterech ścianach. Być może ta impreza to
dobry pomysł…
***
Przed znanym klubem stoi szóstka
przystojnych mężczyzn. Spoglądają na duży szyld na budynku i słyszą
wydobywające się dźwięki ze środka pomieszczenia. Wszyscy spojrzeli na siebie i
udali się do środka. Wchodząc tam poczuli dużą fale wydobywającej się muzyki. Pomimo
tego że było jeszcze wcześnie na imprezowanie to atmosfera była idealna.
Chłopaki powoli się od siebie oddalali. Najpierw Joe, Dave oraz Rob z Bradem.
Początkowe towarzystwo zmniejszyło się do dwóch osób.
- Napijemy się? Ja stawiam. – Po tych
słowach Mike wraz z Chesterem udali się do baru gdzie siedziały dwie piękne
dziewczyny. Mike zamówił kilka drinków i zaczął temat:
- A teraz siedź tutaj i zapomnij o
wszystkim. Ja już nawet nie pamiętam o Jessice.
- Ty? Nie możliwe – Uśmiechnął się.
- Wiesz mam wrażenie że ona trochę
mnie wykorzystuje. Zmieniła się…
- Muszę Cię czymś zmartwić. Ona
się nie zmieniła – Uśmiechnął się i upił łyk napoju alkoholowego.
- Nie no bo jak dostała tą
propozycje w modelingu to zachowuje się trochę jak gwiazda.
- To z nią zerwij. Problem…
- Tak problem. – Wtedy Mike
spojrzał na kolegę i oznajmił – Ja ją kocham. Pomimo tego co się stanie ją
szanuje.
Chester miał już dorzucić jedną ze
swoich ciętych ripost ale nie potrafił. Jemu naprawdę na niej zależy, a ta suka
tylko go parszywie wykorzystuje.
- Po za tym Jessica ma jutro
zdjęcia do jakiejś sesji.
- To gratulacje – Oznajmił
najlepiej jak potrafił.
Na tym rozmowa się skończyła. Spojrzeli
na siebie i wybuchli śmiechem. Nie wiadomo z czego, tak dawno się nie widzieli.
Tak doskonale siebie rozumieli, chociaż byli zupełnie inni łączyło ich jedno:
Miłość do muzyki. To ona ich połączyła, to dzięki niej się znają. Chester
pomimo tego że otaczało go wiele różnych ludzi, rodzina, znajomi z kapeli, tak
naprawdę gdy poznał Mike’a poczuł tak naprawdę siłę przyjaźni której nigdy nie
doznał. On go wspierał w trudnych chwilach, mógł się wyżalić i opowiedzieć o
wszystkim co mu leży na sercu. Wiele osób twierdzi że przyjaźń pomiędzy
mężczyznami nie istnieje. Gdy ktoś zarzuci to słowo w towarzystwie większość ma
przed oczami dwie śmiejące się dziewczyny. Ale tak przeważnie nie jest.
W tym momencie do Benningtona
podeszła pewna dziewczyna. Wysoka brunetka o zielonych oczach spojrzała na
niego z zalotnym spojrzeniem i usiadła obok jego krzesła.
- Cześć przystojniaku. –
Uśmiechnęła się, po czym oparła swoją rękę o blat baru – Jesteś wolny?
- Cześć. – Odparł – Wiesz chyba
nie mam czasu na długie rozmowy.
Mike spojrzał na przyjaciela i
zdziwił się, nawet mocno. Pierwszy raz z jego ust wydobyło się słowo
zaprzeczenia. Zawszę był chętny do rozmów, dziewczyny leciały na niego tak że
nie mógł się od nich odgonić.
- Może jednak… - Przybliżyła się
do niego i dotknęła swoją dłonią jego klatki piersiowej – Myślę że to będzie
mile spędzony czas.
- A ja myślę że jednak nie mam
czasu – Uśmiechnął się złośliwie i odsunął jej dłoń. Dziewczyna popatrzyła na
niego i wrzasnęła:
- Dupek! Nie wiesz co tracisz
palancie!
Mike siedział jak wryty i nie
wiedział czy się śmiać, czy płakać. Bennington spławił dziewczynę. To do niego
nie podobne. Na jakiejkolwiek imprezie zawsze wyrywał jakąś laskę i bawił się z
nią do białego rana. Nie żałował potem tego. Nie
przejmował się nimi. Nawet gdy znalazł jakąś dziewczynę nie przejmował się nią
w jakiś tam sposób. Nadal był jednym Chesterem który nadal podrywał każdą
dziewczynę w klubie. Teraz tak nie jest. Emily musi coś dla niego znaczyć
wiele. Tak się zmienić, to do Chestera naprawdę nie podobne.
***
- Jak bardzo mnie kochasz? –
Spytał zawadiacko Scott który leżał na kanapie obok Emily.
- Bardzo, bardzo – Uśmiechnęła się
po czym złożyła na jego policzku mały pocałunek. Chłopak w tym samym
odwzajemnił pocałunek. Ich usta złączyły się, najpierw ich praca była powolna,
później nabrała szybszego tempa. Emily chwyciła za włosy chłopaka i w tym samym
czasie poczuła na swoim ciele jego ręce. Usadowione na szyi, zniżały się coraz
niżej. W tym samym momencie Scott zaczął dotykać jej okolic dekoltu. Emily z
początku to nie przeszkadzało, lecz w pewnym momencie poczuła szybkie
rozpinanie bluzki. Dziewczyna odsunęła się od chłopaka i usiadła obok niego,
zapinając ją z powrotem.
- Czy coś nie tak? – Spytał chłopak.
- To się za szybko dzieje. –
Odparła – Nie jestem jeszcze gotowa. Proszę, zrozum mnie.
Chłopak na nią spojrzał i
uśmiechnął się.
- Nawet nie wiesz jak może być
cudownie.
- Kocham Cię ale nie jestem na to
gotowa. Przepraszam – Po tych słowach wstała i udała się do kuchni. Nalała do
szklanki wody i upiła jeden znaczący łyk. Odwróciła się i spojrzała na chłopaka
który stał za nią. Widać że był nieźle rozczarowany jej zachowaniem. Pomimo
tego ukrywał to w sobie.
- Możemy porobić coś innego –
Dziewczyna zbliżyła się do chłopaka i oparła swoją głowę o jego klatkę
piersiową.
- Co proponujesz? Spytał.
- Jakiś film? Dawno nie oglądałam
czegoś ciekawego.
- Mi to obojętne – Oznajmił.
Dziewczyna widząc zmianę w jego tonie spytała:
- Jesteś na mnie zły?
- Po prostu nie wiem dlaczego nie
chcesz, pomimo tego że mnie kochasz – Oznajmił.
- Kocham Cię ale nie jestem gotowa
na seks. Rozumiesz? – Odpowiedziała mu i usiadła na krześle.
- Kochasz mnie? To udowodnij.
Udowodnij że mnie kochasz. - Odparł poważnie.
Po tych słowach Emily zamarła.
Odsunęła się w drugi kąt kuchni i oznajmiła szorstko:
- Jak na razie moje słowa powinny
Ci wystarczyć. Nic więcej. Jeśli zależy Ci na tym by mnie tylko przelecieć jak
jakąś dziwkę to…
Wtedy chłopak do niej podszedł i
ją przytulił.
- Dobrze. Przepraszam. Tak mi się
wyrwało. Tak naprawdę tak nie myślę. – W tym momencie schylił się by złożyć
pocałunek na jej policzku lecz Emily odsunęła twarz. – Wybacz mi.
- Nie rozmawiajmy już o tym
dobrze? – Oznajmiła – Oglądamy jakiś film?
- Jasne. Dla Ciebie wszystko. – Po
tych słowach chłopak złapał za rękę Emily i udał się z nią do salonu.
Świetny rozdział ! *.*
OdpowiedzUsuńMike wkońcu zaczyna widzieć że ta perfidna szmata (Jessica) go wykorzystuje brawo dla pana ,panie Shinoda xD Chaz odmawia dziewczyną ? Jejku on musi naprawdę kochać Emily *.*
A co do Scott'a to po prostu brak słów ;c
CZEKAM ♥
czemu ten Scott to taki dupek :< aż mi jej szkoda ;(
OdpowiedzUsuńczekam na następne ;*
mały spam ;D
w końcu nowy rozdział :D
http://story-of-soldiers.blogspot.com/
uhu, wreszcie nowy rozdział *.* Uwielbiam twój styl pisania,jesteś świetna ;) Mam nadzieję, że Chaz i Emily będą jednak razem ;) Czekam na następny rozdział i weny życzę ;D
OdpowiedzUsuńJEST!!! Wkońcu nn już myślałam że o nas zapomniałaś ;) ,Chester odmawia dziewczynie no no on naprawdę kocha Emili.Czekam na nn i życzę weny :)) Mam nadzieję że dodasz nn przed rokiem szkolnym xd
OdpowiedzUsuń