Macie tutaj kolejny rozdział.
_____________________________________________________
Koncert. Pierwszy raz Emily
została zaproszona na taką imprezę, nigdy wcześniej nie była na żadnym. Jak się
ubrać? Po pierwsze: Jakoś stosownie. Nie ubierze zwykłych balerinek z
kokardkami ani różowej sukieneczki. Oni grają pod muzykę metalową. Nie ma
żadnych ubrań kojarzących się z tą muzyką. Oszczędności się kurczą, w szafie
wieje pustką, a koncert jutro. Musi wybrać się do sklepu. Nie ma wyjścia.
***
Ubrana w rurki i zwykłą szarą
bluzkę dziewczyna stoi przed sklepem. Wchodzi tam nieśmiało, z nadzieją że
znajdzie tam wszystko czego szukała. Emily przechodzi przez próg wielkiego
budynku i przez chwilę rozgląda się nad wnętrzem. Szybkim susem przechodzi
pomiędzy wieszakami z ubraniami. Mija kilka dobrych minut gdy na swojej drodze
znajduje krótką, czarną sukienkę. Nie jest ona obcisła, dół ma rozłożysty. Jest
bez ramiączek, a cała jest zrobiona ze skóry. Dziewczynie od razu przypadła do
gustu. Zgrabnie chwyciła za wieszak i powędrowała ze swoją zdobyczą do przymierzalni.
Zdjęła ubrania i delikatnie włożyła sukienkę na swoje ciało. Nie była do końca
przekonana, że będzie jej pasować, ale się myliła. Sukienka sprawiała wrażenie
specjalnie uszytej jak dla niej. Emily obróciła się kilka razy, teraz już
naprawdę zastanawiając się nad jej kupnem. Leżała na niej idealnie. Stojąc
przed lustrem zastanawiała się od jak dawna można było widzieć ją w sukience.
Nie nosiła ich, ludzie kojarzą ją z szarą małą dziewczynką nie mającą własnego
stylu. Szczerze mówiąc sama twierdzi że nie przepada za sukienkami, ale na taką
okazję można zaszaleć. Wyszła z przymierzalni i pewnym krokiem podeszła do
kasy:
- Tą czarną sukienkę – Odparła
kasjerce z uśmiechem , który później znikł gdy ta odpowiedziała jej ceną.
***
To nie była ona. Bynajmniej nie wyglądała
jak ona. Stała przed lustrem w domu i spoglądała na całokształt swojej
dzisiejszej wyprawy. Przed jej oczami widniała postać ubrana w czarną skórzaną
sukienkę, ciemną kurtkę z ćwiekami oraz wysokimi butami na obcasie. Na rękach
widniała duża czarna bransoleta, ozdobiona ćwiekami. Wyglądała nieziemsko,
według niej wszystkie jej oszczędności nie poszły na marne. Miała nadzieje że
spodoba się reszcie. Nie wiedziała jak zareagują na taką przemianę. Byli
przyzwyczajeni do szarej myszki w zwykłych koszulkach i spodniach. Coraz
bardziej podobał się jej ten styl. Ale to tylko na chwilę, na koncert. Wiecznie
w tym chodzić nie będzie. Zdjęła z siebie ubrania i położyła delikatnie na
fotelu, gdzie poczeka do jutra by je ponownie założyć.
***
Tłum ludzi wdzierał się poprzez
bramki budynku. Można to by nazwać wyścigiem dzikich zwierząt, bynajmniej
trochę to przypominało. Dziewczyna stała przed wejściem spoglądając w swój
bilet. Ma miejsce obok sceny, ale czy to naprawdę zasłużone miejsce? Nie zna dobrze
ich piosenek, słyszała kilka wykonań chłopaków i sama z ciekawości sprawdziła
kilka w Internecie. Na jej miejsce mógł wejść jakiś inny człowiek, fan. Wielki
fan, znający ich lepiej od nich samych. Dręczyły ją trochę wyrzuty sumienia,
ale jednak ten bilet to był prezent. Prezent jakiego się nie spodziewała.
Po kilkunastu minutach czekania
wpuścili do środka Emily wraz z innymi osobami czekającymi na koncert. Pomimo
tego że walka o miejsce była zacięta dziewczyna zajęła jedno z lepszych miejsc
pod sceną. Była zarazem szczęśliwa, a zarazem miała dużo wątpliwości do
sytuacji w której się znajduje. Nagle zgasło światło, nic nie było widać poza
światłami telefonów komórkowych. Zaczęła grać muzyka. Nie były to pełne
piosenki. Jedne dźwięki goniły drugie. Pierwszy na scenę wkroczył Joe. Pomimo
tego że jest przy kości, na scenie prezentował się bardzo dobrze. Udał się w
swoje miejsce i w tym samym czasie można było ujrzeć wchodzącego Roba. Za nim
ciągnęli się Dave z Bradem. Tłum szalał, piszczał. Nie można było nad tym
zapanować. Coraz bardziej cieszyła się z tego że jest tutaj. Właśnie w tym
miejscu. Dźwięki w tym momencie dopełniały się w sposób logiczny, wszystko co
teraz leciało z wielkich głośników zamieszczonych nad sceną, wiązało się w
jedną spójność. Emily nie wiedziała że żyje gdy na scenę wkroczyła pozostała
reszta ekipy. Wyglądali nieziemsko przystojnie. Przez chwilę poczuła tak jakby
jej ciało rozrywało się na kawałki. Tłum osób za nią pchał się do przodu, by
jak najbliżej ujrzeć swoich idoli. Dziewczyna próbowała odeprzeć to wszystko
razem z innymi osobami stojącymi obok niej. Zanim udało jej się wydostać
ze szponów rozwścieczonych fanów minęło kilka dobrych chwil. W tym czasie na
scenie rozbrzmiewała już jedna piosenka.
„Are you lost in your lies?
Do you tell yourself I don't realize?
Your crusade's a disguise?
Replaced freedom with fear, you trade money for lives
I'm aware of what you've done
No, no more sorrow
I've paid for your mistakes
Your time is borrowed
Your time has come to be replaced”
Do you tell yourself I don't realize?
Your crusade's a disguise?
Replaced freedom with fear, you trade money for lives
I'm aware of what you've done
No, no more sorrow
I've paid for your mistakes
Your time is borrowed
Your time has come to be replaced”
Wszystko by było w porządku gdyby
jeszcze coś słyszała z ich śpiewów. Wszystkie słowa praktycznie były śpiewane
przez osoby stojące przy niej. Pomimo tego że trudno było usłyszeć to co
śpiewali na scenie, Emily wiedziała że to będzie jej jeden z najszczęśliwszych
dni w całym życiu.
***
- Proszę ją wpuścić. Jest z nami
– Powiedział do ochrony Chester gdy koncert dobiegł końca.
Emily weszła do pomieszczenia w
którym zebrany był cały zespół.
- Jak ci się podobało? Fajnie
naginam na gitarze? – Zaczął uśmiechnięty Brad. Widać że jemu też udzielił się
humor.
- Było świetnie! Boże, dlaczego
ja o was wcześniej nie słyszałam? – Krzyknęła – Dobra. Jeszcze mi emocje nie
opadły.
- Świetna spódnica – Powiedział
Joe.
- I kolejny koleś nie
odróżniający spódnicy od sukienki. Tak trudno to zrozumieć? – Zaśmiała się – A
tak po za tym dziękuje.
- Wyglądasz w tym świetnie – Powiedział
zawadiacko Chester.
- Nie schlebiajcie mi tak bo się
zarumienię, a tego nie chcecie.
- Jak Chester widzi piękną
kobietę, to Chester komentuje, bo jak Chester nic nie powie to nie jest Chester
– Dodał po chwili.
- Dobra. – Zaśmiała się – Tak w
ogóle dziękuje za zaproszenie.
- Jasne, nie ma sprawy. –
Powiedział Dave – A gdzie Mike?
- Pewnie szuka swojej przyszłej
dziewczyny – Odpowiedziała Emily i po chwili spotkała się z dziwnymi
spojrzeniami chłopaków. – No co, wy nie wiecie?
- Ej, o co chodzi? – Zapytał Rob.
- Mike mnie zabije. – Dodała
- Ej, no! Powiedz. Jak zaczęłaś
to skończ.
- Sam wam powie jak będzie
chciał. Właśnie tu idzie.
Wszyscy popatrzyli się w stronę
zdenerwowanego mężczyzny.
- Emily musisz mi pomóc! Błagam
Cię! – Zaczął.
- O co chodzi? – Zapytała.
- Jak mam do niej zagadać? Ona
tam stoi a ja jak debil się na nią gapię i nie wiem co powiedzieć.
- Co stoi? – Zapytał się Joe.
- Krowa, debilu – Odparł do niego
Mike, po czym znów zwrócił się do dziewczyny – Jesteś moją ostatnią deską ratunku.
- Mike, ja się na tym nie znam.
- Co tam że się nie znasz. Co byś
chciała usłyszeć przy pierwszej rozmowie?
- Jak to chodzi o dziewczynę, to
podejdź do niej i powiedz że nie masz co zrobić z kasą i szukasz pierwszej
lepszej laski do jej wytracenia. Pomaga. – Uśmiechnął się Bennington.
- Ja mówie na poważnie a wy się
ze mnie zbijacie. Dobra. Pomożesz mi? – Zapytał ponownie.
- Wiesz, chciałabym ale…
- Czyli nie. Dzięki, sam dam radę
– Rzucił i odwrócił się.
- Czekaj! – Krzyknęła dziewczyna.
- Fochy Mike’a za 3… - Zaczął
Chester.
- Sam sobie poradzę!
- 2.. – Ciągnął dalej.
- Poczekaj! To nie tak –
Dziewczyna próbowała go jakoś dogonić.
- 1… Uwaga, uwaga. Mike nam się
zakochał.
- Idziemy go wkurzyć? – Zapytał
Brad.
- Już jest chyba wkurzony. –
Odpowiedział Chester.
Emily stanęła w tym czasie przed
chłopakiem i powiedziała:
- Nie zachowuj się jak baba,
rozumiesz? Ja mogę mieć humorki a nie ty! Popatrz teraz w stronę tych dziewczyn
i rusz dupę do jednej. Powiedz jej że podoba Ci się jej sukienka, fryzura. Nie
wiem cokolwiek. Potem zaproponuj że chcesz się z nią przejść, sam na sam. Umów
się z nią na następne spotkanie. Zakodowałeś, czy mam powtórzyć? – Rzuciła do
niego wkurzona dziewczyna. Mike tylko stał przed nią z niedowierzaniem tego co
się przed chwilą stało. Ona na niego nawrzeszczała.
- Dzięki – Rzucił chłopak
uśmiechem i po chwili zniknął jej z oczu.
***
- Jest nasz Romeo! – Krzyknął
Chester z dala gdy zauważył Mike’a. – Jak było?
- Jestem z nią umówiony – Dodał z
uśmiechem.
- Co? Ach, zapomniałem.
Powiedziałeś to co ci kazałem?
- Uspokój się. Nie wiem dlaczego
ty tak traktujesz wszystkie osoby, które dopiero co poznam. O dziewczynach
nawet nie wspomnę. Z Emily było tak samo. A jednak nie jest taka jaka Ci się
wydawało.
- Bo ona to wyjątek. Co jej
powiedziałeś?
- Komu?
- No tej dziewczynie.
- Nic specjalnego. Takie tam
gadaniny.
- Powiesz czy mam Cię zmusić?
- No podszedłem i pochwaliłem jej
wygląd, potem zaprosiłem na bok, troche pogadaliśmy i zaprosiłem ją na randkę.
- Jakie to romantyczne. Poczekaj,
poszukam chusteczki – Powiedział Chazz udając że urania łzę.
- Chciałeś wiedzieć, to masz. –
Rzucił Mike
- Ej, nie obrażaj się Romeo.
Zamiast gadać o dziewczynach chodź na piwo. Ja stawiam. – Po tych słowach oboje
wsiedli do samochodu.
Świetne masz te opowiadania :)
OdpowiedzUsuńświetne opowiadanie i super rozdział, oby tak dalej.Życzę dużo weny
OdpowiedzUsuńCudo <3 uwielbiam twój styl pisania oby tak dalej :*
OdpowiedzUsuńNo i czad :D czekam na następny rozdział, oby pojawił się jak najszybciej ;)
OdpowiedzUsuńJak Chester widzi piękną kobietę, to Chester komentuje, bo jak Chester nic nie powie to nie jest Chester ---> świetniaste xDDD I Ty piszesz, że weny nie masz, jak ten rozdział zajeświetny jest XDDD Chcę kolejny!!!! NOW!!!! :DDDD
OdpowiedzUsuńLINKIN PARK <3 MOI CHŁOPCY <3 CHESTER <3 MIKE <3 świetne, genialne <3 czekam na więcej! do następnego! weny!
OdpowiedzUsuńDziewczyno to jest zajeb*ste xDDD . I ty mówisz że weny nie masz to jest po prostu cudowne ^^ . Pozdrawiam i życzę weny ;))
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz, teraz tylko czekam na następny ;) I ten tekst Chestera mnie powalił :D. Weny życzę ;)
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz , i jeszcze raz przepraszam za nieporozumienie :>
OdpowiedzUsuńwłaśnie dodałam nowy rozdział więc zapraszam http://story-of-soldiers.blogspot.com/ :)
Soldiers <3
Rzadko komentuję jakikolwiek blog, ale muszę Ci przyznać, że Twój polubiłam od pierwszego rozdziału. Z niecierpliwością czekam na kolejny, życzę weny i pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńAha i te odzywki Chestera są genialne! xD
Chester to Chester, ale w tym opowiadaniu jest naprawdę dobrze odwzorowany.
OdpowiedzUsuńJesteś świetna.
Życzę dużo weny i przepraszam, że tam późno zaczęłam czytać to.
Jeśli to jest "Nie mam weny", to ja się już boję, co będzie kiedy dostaniesz weny.
OdpowiedzUsuń