piątek, 26 lipca 2013

Rozdział VII

Na początku chcę podziękować wszystkim osobom, które czytają to co napiszę w przypływie wielkiej nie weny. Dziękuje Wam ;*
Macie tutaj kolejny rozdział.
_____________________________________________________



Koncert. Pierwszy raz Emily została zaproszona na taką imprezę, nigdy wcześniej nie była na żadnym. Jak się ubrać? Po pierwsze: Jakoś stosownie. Nie ubierze zwykłych balerinek z kokardkami ani różowej sukieneczki. Oni grają pod muzykę metalową. Nie ma żadnych ubrań kojarzących się z tą muzyką. Oszczędności się kurczą, w szafie wieje pustką, a koncert jutro. Musi wybrać się do sklepu. Nie ma wyjścia.

***

Ubrana w rurki i zwykłą szarą bluzkę dziewczyna stoi przed sklepem. Wchodzi tam nieśmiało, z nadzieją że znajdzie tam wszystko czego szukała. Emily przechodzi przez próg wielkiego budynku i przez chwilę rozgląda się nad wnętrzem. Szybkim susem przechodzi pomiędzy wieszakami z ubraniami. Mija kilka dobrych minut gdy na swojej drodze znajduje krótką, czarną sukienkę. Nie jest ona obcisła, dół ma rozłożysty. Jest bez ramiączek, a cała jest zrobiona ze skóry. Dziewczynie od razu przypadła do gustu. Zgrabnie chwyciła za wieszak i powędrowała ze swoją zdobyczą do przymierzalni. Zdjęła ubrania i delikatnie włożyła sukienkę na swoje ciało. Nie była do końca przekonana, że będzie jej pasować, ale się myliła. Sukienka sprawiała wrażenie specjalnie uszytej jak dla niej. Emily obróciła się kilka razy, teraz już naprawdę zastanawiając się nad jej kupnem. Leżała na niej idealnie. Stojąc przed lustrem zastanawiała się od jak dawna można było widzieć ją w sukience. Nie nosiła ich, ludzie kojarzą ją z szarą małą dziewczynką nie mającą własnego stylu. Szczerze mówiąc sama twierdzi że nie przepada za sukienkami, ale na taką okazję można zaszaleć. Wyszła z przymierzalni i pewnym krokiem podeszła do kasy:
- Tą czarną sukienkę – Odparła kasjerce z uśmiechem , który później znikł gdy ta odpowiedziała jej ceną.

***

To nie była ona. Bynajmniej nie wyglądała jak ona. Stała przed lustrem w domu i spoglądała na całokształt swojej dzisiejszej wyprawy. Przed jej oczami widniała postać ubrana w czarną skórzaną sukienkę, ciemną kurtkę z ćwiekami oraz wysokimi butami na obcasie. Na rękach widniała duża czarna bransoleta, ozdobiona ćwiekami. Wyglądała nieziemsko, według niej wszystkie jej oszczędności nie poszły na marne. Miała nadzieje że spodoba się reszcie. Nie wiedziała jak zareagują na taką przemianę. Byli przyzwyczajeni do szarej myszki w zwykłych koszulkach i spodniach. Coraz bardziej podobał się jej ten styl. Ale to tylko na chwilę, na koncert. Wiecznie w tym chodzić nie będzie. Zdjęła z siebie ubrania i położyła delikatnie na fotelu, gdzie poczeka do jutra by je ponownie założyć.

***


Tłum ludzi wdzierał się poprzez bramki budynku. Można to by nazwać wyścigiem dzikich zwierząt, bynajmniej trochę to przypominało. Dziewczyna stała przed wejściem spoglądając w swój bilet. Ma miejsce obok sceny, ale czy to naprawdę zasłużone miejsce? Nie zna dobrze ich piosenek, słyszała kilka wykonań chłopaków i sama z ciekawości sprawdziła kilka w Internecie. Na jej miejsce mógł wejść jakiś inny człowiek, fan. Wielki fan, znający ich lepiej od nich samych. Dręczyły ją trochę wyrzuty sumienia, ale jednak ten bilet to był prezent. Prezent jakiego się nie spodziewała.
Po kilkunastu minutach czekania wpuścili do środka Emily wraz z innymi osobami czekającymi na koncert. Pomimo tego że walka o miejsce była zacięta dziewczyna zajęła jedno z lepszych miejsc pod sceną. Była zarazem szczęśliwa, a zarazem miała dużo wątpliwości do sytuacji w której się znajduje. Nagle zgasło światło, nic nie było widać poza światłami telefonów komórkowych. Zaczęła grać muzyka. Nie były to pełne piosenki. Jedne dźwięki goniły drugie. Pierwszy na scenę wkroczył Joe. Pomimo tego że jest przy kości, na scenie prezentował się bardzo dobrze. Udał się w swoje miejsce i w tym samym czasie można było ujrzeć wchodzącego Roba. Za nim ciągnęli się Dave z Bradem. Tłum szalał, piszczał. Nie można było nad tym zapanować. Coraz bardziej cieszyła się z tego że jest tutaj. Właśnie w tym miejscu. Dźwięki w tym momencie dopełniały się w sposób logiczny, wszystko co teraz leciało z wielkich głośników zamieszczonych nad sceną, wiązało się w jedną spójność. Emily nie wiedziała że żyje gdy na scenę wkroczyła pozostała reszta ekipy. Wyglądali nieziemsko przystojnie. Przez chwilę poczuła tak jakby jej ciało rozrywało się na kawałki. Tłum osób za nią pchał się do przodu, by jak najbliżej ujrzeć swoich idoli. Dziewczyna próbowała odeprzeć to wszystko razem z innymi osobami stojącymi obok niej. Zanim udało jej się wydostać ze szponów rozwścieczonych fanów minęło kilka dobrych chwil. W tym czasie na scenie rozbrzmiewała już jedna piosenka.

„Are you lost in your lies?
Do you tell yourself I don't realize?
Your crusade's a disguise?
Replaced freedom with fear, you trade money for lives
I'm aware of what you've done

No, no more sorrow
I've paid for your mistakes
Your time is borrowed
Your time has come to be replaced”

Wszystko by było w porządku gdyby jeszcze coś słyszała z ich śpiewów. Wszystkie słowa praktycznie były śpiewane przez osoby stojące przy niej. Pomimo tego że trudno było usłyszeć to co śpiewali na scenie, Emily wiedziała że to będzie jej jeden z najszczęśliwszych dni w całym życiu.
***

- Proszę ją wpuścić. Jest z nami – Powiedział do ochrony Chester gdy koncert dobiegł końca.
Emily weszła do pomieszczenia w którym zebrany był cały zespół.
- Jak ci się podobało? Fajnie naginam na gitarze? – Zaczął uśmiechnięty Brad. Widać że jemu też udzielił się humor.
- Było świetnie! Boże, dlaczego ja o was wcześniej nie słyszałam? – Krzyknęła – Dobra. Jeszcze mi emocje nie opadły.
- Świetna spódnica – Powiedział Joe.
- I kolejny koleś nie odróżniający spódnicy od sukienki. Tak trudno to zrozumieć? – Zaśmiała się – A tak po za tym dziękuje.
- Wyglądasz w tym świetnie – Powiedział zawadiacko Chester.
- Nie schlebiajcie mi tak bo się zarumienię, a tego nie chcecie.
- Jak Chester widzi piękną kobietę, to Chester komentuje, bo jak Chester nic nie powie to nie jest Chester – Dodał po chwili.
- Dobra. – Zaśmiała się – Tak w ogóle dziękuje za zaproszenie.
- Jasne, nie ma sprawy. – Powiedział Dave – A gdzie Mike?
- Pewnie szuka swojej przyszłej dziewczyny – Odpowiedziała Emily i po chwili spotkała się z dziwnymi spojrzeniami chłopaków. – No co, wy nie wiecie?
- Ej, o co chodzi? – Zapytał Rob.
- Mike mnie zabije. – Dodała
- Ej, no! Powiedz. Jak zaczęłaś to skończ.
- Sam wam powie jak będzie chciał. Właśnie tu idzie.
Wszyscy popatrzyli się w stronę zdenerwowanego mężczyzny.
- Emily musisz mi pomóc! Błagam Cię! – Zaczął.
- O co chodzi? – Zapytała.
- Jak mam do niej zagadać? Ona tam stoi a ja jak debil się na nią gapię i nie wiem co powiedzieć.
- Co stoi? – Zapytał się Joe.
- Krowa, debilu – Odparł do niego Mike, po czym znów zwrócił się do dziewczyny – Jesteś moją ostatnią deską ratunku.
- Mike, ja się na tym nie znam.
- Co tam że się nie znasz. Co byś chciała usłyszeć przy pierwszej rozmowie?
- Jak to chodzi o dziewczynę, to podejdź do niej i powiedz że nie masz co zrobić z kasą i szukasz pierwszej lepszej laski do jej wytracenia. Pomaga. – Uśmiechnął się Bennington.
- Ja mówie na poważnie a wy się ze mnie zbijacie. Dobra. Pomożesz mi? – Zapytał ponownie.
- Wiesz, chciałabym ale…
- Czyli nie. Dzięki, sam dam radę – Rzucił i odwrócił się.
- Czekaj! – Krzyknęła dziewczyna.
- Fochy Mike’a za 3… - Zaczął Chester.
- Sam sobie poradzę!
- 2.. – Ciągnął dalej.
- Poczekaj! To nie tak – Dziewczyna próbowała go jakoś dogonić.
- 1… Uwaga, uwaga. Mike nam się zakochał.
- Idziemy go wkurzyć? – Zapytał Brad.
- Już jest chyba wkurzony. – Odpowiedział Chester.
Emily stanęła w tym czasie przed chłopakiem i powiedziała:
- Nie zachowuj się jak baba, rozumiesz? Ja mogę mieć humorki a nie ty! Popatrz teraz w stronę tych dziewczyn i rusz dupę do jednej. Powiedz jej że podoba Ci się jej sukienka, fryzura. Nie wiem cokolwiek. Potem zaproponuj że chcesz się z nią przejść, sam na sam. Umów się z nią na następne spotkanie. Zakodowałeś, czy mam powtórzyć? – Rzuciła do niego wkurzona dziewczyna. Mike tylko stał przed nią z niedowierzaniem tego co się przed chwilą stało. Ona na niego nawrzeszczała.
- Dzięki – Rzucił chłopak uśmiechem i po chwili zniknął jej z oczu.

***

- Jest nasz Romeo! – Krzyknął Chester z dala gdy zauważył Mike’a. – Jak było?
- Jestem z nią umówiony – Dodał z uśmiechem.
- Co? Ach, zapomniałem. Powiedziałeś to co ci kazałem?
- Uspokój się. Nie wiem dlaczego ty tak traktujesz wszystkie osoby, które dopiero co poznam. O dziewczynach nawet nie wspomnę. Z Emily było tak samo. A jednak nie jest taka jaka Ci się wydawało.
- Bo ona to wyjątek. Co jej powiedziałeś?
- Komu?
- No tej dziewczynie.
- Nic specjalnego. Takie tam gadaniny.
- Powiesz czy mam Cię zmusić?
- No podszedłem i pochwaliłem jej wygląd, potem zaprosiłem na bok, troche pogadaliśmy i zaprosiłem ją na randkę.
- Jakie to romantyczne. Poczekaj, poszukam chusteczki – Powiedział Chazz udając że urania łzę.
- Chciałeś wiedzieć, to masz. – Rzucił Mike
- Ej, nie obrażaj się Romeo. Zamiast gadać o dziewczynach chodź na piwo. Ja stawiam. – Po tych słowach oboje wsiedli do samochodu.
 


12 komentarzy:

  1. Świetne masz te opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne opowiadanie i super rozdział, oby tak dalej.Życzę dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo <3 uwielbiam twój styl pisania oby tak dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  4. No i czad :D czekam na następny rozdział, oby pojawił się jak najszybciej ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak Chester widzi piękną kobietę, to Chester komentuje, bo jak Chester nic nie powie to nie jest Chester ---> świetniaste xDDD I Ty piszesz, że weny nie masz, jak ten rozdział zajeświetny jest XDDD Chcę kolejny!!!! NOW!!!! :DDDD

    OdpowiedzUsuń
  6. LINKIN PARK <3 MOI CHŁOPCY <3 CHESTER <3 MIKE <3 świetne, genialne <3 czekam na więcej! do następnego! weny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziewczyno to jest zajeb*ste xDDD . I ty mówisz że weny nie masz to jest po prostu cudowne ^^ . Pozdrawiam i życzę weny ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie piszesz, teraz tylko czekam na następny ;) I ten tekst Chestera mnie powalił :D. Weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. świetnie piszesz , i jeszcze raz przepraszam za nieporozumienie :>
    właśnie dodałam nowy rozdział więc zapraszam http://story-of-soldiers.blogspot.com/ :)
    Soldiers <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Rzadko komentuję jakikolwiek blog, ale muszę Ci przyznać, że Twój polubiłam od pierwszego rozdziału. Z niecierpliwością czekam na kolejny, życzę weny i pozdrawiam ;*
    Aha i te odzywki Chestera są genialne! xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Chester to Chester, ale w tym opowiadaniu jest naprawdę dobrze odwzorowany.
    Jesteś świetna.
    Życzę dużo weny i przepraszam, że tam późno zaczęłam czytać to.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeśli to jest "Nie mam weny", to ja się już boję, co będzie kiedy dostaniesz weny.

    OdpowiedzUsuń