Trochę spieprzony ten rozdział. Nie podoba mi się. Może dlatego że trochę wena mnie opuściła...
_____________________________________________________________________
- Chłopaki, przepraszam za moje
wczorajsze zachowanie. W szczególności chciałbym przeprosić Brada.– Powiedział
Mike z rozżaleniem w oczach do swoich przyjaciół. To że od kilku dni mu się nie
układało nie znaczyło że każda napotkana przez niego osoba ma cierpieć.
- I na serio? Mamy ci wybaczyć,
po tych fochach? – Zaczął Joe.
- Kupiłem piwo. – Ciągnął
Shinoda.
- Aha. To co? Wybaczamy? – Zabrał
głos Rob
- Możemy zaryzykować – Powiedział
uśmiechnięty Brad. – Gdzie schowałeś? – zapytał po chwili.
- Jest w lodówce – oznajmił
rozbawiony.
Tłum chłopaków udał się do
kuchni, lecz w salonie Shinody został tylko Chester.
- Tylko nie naróbcie mi chlewu! –
krzyknął z oddala.
- Wierzysz w to? Wpuszczasz do
domu stado zwierząt to musisz liczyć się także z konsekwencjami. – uśmiechnął
się Chester do Mike’a.
Wtedy do drzwi zadzwonił dzwonek.
Mike nie wiedział kto to może być, nie spodziewał się dzisiaj gości. No oprócz
tego stada bydła co znajduje się w kuchni. Wstał z fotela i pognał ku
drzwiom, które otworzył szybkim ruchem.
W jego oczach ukazała się wczoraj poznana dziewczyna – Emily.
- Cześć – powiedział zaskoczony
chłopak.
- Cześć. Nie przejmuj się. Ja
tylko na chwilę. Zapomniałam wczoraj bluzy, jest dla mnie bardzo ważna dlatego
chciałabym ją odzyskać.
- Jasne wchodź.
- Nie, poczekam. Przyniesiesz mi
ją? – Spytała Emily.
- Weź przestań, jak już tu jesteś
to wejdź – W tej chwili Mike chwycił za rękę dziewczyny i zgrabnym ruchem
zaprowadził ją do salonu gdzie siedział Chester.
- No, no, no. Nie możesz się od
niego odczepić? – Zaczął Chazz.
- Uspokój się, przyszłam tylko po
bluzę. I proszę cię łaskawie, nie zaczynaj kłótni półgłówku bo nie mam zamiaru…
- Mike! Ona nazwała mnie
półgłówkiem! – krzyknął Chester do Mike’a
- Bo nim jesteś, debilu. –
Odpowiedział mu. Chester w tej chwili zrobił dziwną minę skierowaną do
przyjaciela, ale on tego nie zauważył. Był zajęty szukaniem bluzy. – Mam! –
krzyknął po chwili.
- Dziękuje. Za bluzę i za
wczoraj.
W tej samej chwili w kuchni
rozległ się głośny zgrzyt, jakby przewalającej się szafki.
- O kurwa! Joe! Żyjesz?!
Wszyscy popatrzeli na siebie w
zdziwieniu i rzucili się do drzwi które prowadziły do pomieszczenia.
-Co wy tu do cholery robicie? –
Zapytał wkurzony Mike- Mieliście być tu tylko na chwilę, a nie wejść i
demolować mi kuchnie! – W tej chwili chłopak spojrzał na Joe’go – A temu co?
Joe wstawaj.
- Będzie chyba trudno. Spadł z
tego krzesła i porozbijał głowę o kant blatu.
W tej chwili jak gdyby nigdy nic
Emily podeszła do chłopaka i podniosła jego głowę. Wszyscy patrzyli się na to
co robi. W pewnej chwili odpowiedziała:
- Nic mu nie będzie. Po tym
będzie wielki guz, nic poważnego.
- Ale jesteś pewna? – Wydukał pół
przytomny chłopak.
- Tak jestem, znam się na tym
trochę. Powinniście zanieść go do salonu by się położył na kanapie. –
Odpowiedziała dziewczyna.
- O nie! Ja go nie zaniosę! On
waży więcej niż my wszyscy razem wzięci. – Zaczął Chester – A po za tym nie
wiem kiedy ostatnio się mył…
- Trudno, oprócz Ciebie są
jeszcze cztery inne osoby – powiedziała
zgryźliwie Emily.
- Ja go nie ruszam – powiedział
Brad.
- Ja też nie! – dodał po chwili
Rob.
- Wy jesteście niepoważni. – W
tej chwili Emily skierowała swój wzrok na Koreańczyka – Sama go zaniosę. Jeśli wy macie z tym jakiś
problem.
- Poczekaj – wyrwał się Mike – Ja
ci pomogę. W końcu to mój dom.
W tej samej chwili Emily wraz z
chłopakiem chwycili kolegę by go podnieść, ale bez skutku.
- Ej, naprawdę nie masz siły podnieść
się o własnych siłach? – zapytała Joe’go zrezygnowana dziewczyna.
- Spróbuje. – Chłopak wstał i z
wielkim wysiłkiem pokonał kilka metrów lecz po chwili oparł się rękami o szafkę i dodał :
- Dalej chyba nie dam rady, za
bardzo kręci mi się w głowie. W tej chwili Mike razem z Phoenixem podeszli do
niego i złapali za jego barki. Joe na początku się opierał ale już po chwili
znalazł się na kanapie.
- Człowieku, weź trochę schudnij
– powiedział rozbawiony Dave. – Nie daje już rady po kilku sekundach.
- Odwal się człowieku od mojej
wagi – powiedział Joe.
Dziewczyna popatrzyła na niego
rozbawiona. W tej chwili Mike zaczął rozmowę:
- Z tego wszystkiego zapomniałem
ci przestawić moją ekipę, chociaż może już ich znasz. To jest Dave, Brad, Rob a
ten co leży na kanapie to Joe. Chestera chyba znasz.
- Tak zdążyłam go doszczętnie
poznać. Ja jestem Emily. Miło mi – W tej chwili podała rękę każdemu z
chłopaków.
- Za to że uratowałaś mojego
kolegę, mogę dać ci autograf. – Powiedział rozbawiony Brad.
- Autograf? Nie rozumiem.
- Jak to nie rozumiesz?
Dziewczyny na twoim miejscu oszalałyby z przejęcia o wiadomości o tym że
zaproponowałem komuś mój podpis.
- Oj weź tak nie przeżywaj –
Zaczął Chester.
- A ty się przymknij, bo mimo że
jesteś liderem w grupie i świecisz tyłkiem na prawo i lewo to są także inne
osoby.
- Nie zaczynaj się!
- Ej, ej, ej. Nie za bardzo
rozumiem. Lider, autograf. Grupa? – Pytała zdezorientowana dziewczyna – Ktoś mi
tu w końcu wytłumaczy o co chodzi?
Chłopaki patrzyli się raz na nią,
raz na siebie.
- Co? – zapytała – Powiedziałam
coś nie tak?
- Ej… - Zaczął Dave – Ona chyba
nie serio nie wie kim jesteśmy.
- Ja w tym momencie chyba
powinienem się obrazić – Rzucił Chester
- Ale ja wiem kim jesteś.
- Kim? – zapytał zaciekawiony
- Dupkiem.
- Z tym to się zgodzę ale jest
jeszcze kimś jeszcze. – Zaczął Mike. – Naprawdę nie wiesz?
- Nie i jeśli chcecie dalej grać
ze mną w jakieś bezsensowne gierki to nie mam zamiaru tracić tu czasu.
- A nazwa Linkin Park mówi ci
coś? – Zapytał Mike.
- Mówi. Znaczy się kojarzę ich
muzykę. Nie słucham ich. Słyszałam kilka razy ich piosenki w radiu. Nie gustuje
w takiej muzyce. Nawet ich za bardzo nie znam.
- To masz okazję ich poznać. –
Powiedział uśmiechnięty Mike wskazując po kolei na wszystkie zebrane tu osoby.
- Znaczy się… Że…?
- Tak, tak. My nimi jesteśmy. I
naprawdę zdziwiło nas to że nic o nas nie wiedziałaś. Zwykle ludzie kojarzą nas
z zespołu, dlatego chcą się z nami zadawać…
- Czyli myśleliście że jestem tu
tylko dlatego że pochodzicie z zespołu? – Zapytała Emily.
- Po części – Zaczął Mike – I
przepraszam Cię za Chestera. On…
- To ja tu przychodzę, okazuje
wam pomoc a wy myślicie że chce z wami zadawać się tylko dlatego że jesteście
sławni? – Spytała jeszcze raz rozgniewana dziewczyna
- Ej, to nie tak…
- A jak? Twój kolega – wskazała
na Chestera – oznajmił mi wczoraj że nie powinnam zawracać sobie wami głowy, bo
lecę tylko na kasę. Bo jestem głupią dziewczyną której oczy się świecą gdy
spojrzy na kase – w tej chwili walnęła pięścią w stół – Jesteście do kitu!
Wszyscy. Jeśli uważacie że jestem fałszywa, to myślę że nie mamy o czym
rozmawiać.
- Emily, proszę cię! Nie tak to
miało zabrzmieć!
- Nie Mike. - W tej chwili chwycił jej rękę – Zostaw mnie! Ja
już idę.
- Hello! Ja tu leże poszkodowany!
I jestem z zespołu Linki Park. – Zaczął Joe.
- I co że jesteś z zespołu? Mam
cię wielbić na kolanach? Chester też jest z zespołu i jakoś po tej informacji
nie rzuciłam mu się pod nogi, pomimo tego jak się do mnie wczoraj zachował.
Chłopaki popatrzyli na siebie w
zdumieniu. Pierwszy raz spotkali się z czymś takim. Pierwszy raz jakakolwiek
dziewczyna o wieści że cała ich szóstka pochodzi z zespołu nie rzuciła im się
na szyję. Ponadto jeszcze opieprzyła chłopaków o tym że im to powiedzieli. To
było naprawdę nie logiczne…
- Ja idę. – rzuciła dziewczyna i
skierowała się w stronę drzwi. Po chwili namysłu rzuciła cicho – Naprawdę
szkoda że myśleliście że polubiłam Mike’a tylko dlatego że ma kasę. Szkoda. –
Po tych słowach drzwi zatrzasnęły się, a wszyscy spojrzeli na siebie w
zdumieniu.
- Skąd ty ją wytrzasnąłeś? –
Zapytał pierwszy Rob.
- Dziewczyna ma tupet. – Dorzucił
Chester.
- Ma tupet. Jest inna. Inna niż
reszta. – Zaczął zamyślony Mike – A ty na nią debilu nawrzeszczałeś! – Zwrócił się
do Chestera!
- Dobra, żałuje tego! Ale
przeważnie każdy tak robił więc jak nie miałem myśleć o tym że ona postąpi
inaczej!
- Weźcie się przymknijcie. –
Powiedział do nich Dave – Potwierdzam. Pierwszy raz dziewczyna z wiadomości o
tym że jesteśmy w zespole nie rzuciła się na szyje Mike’a, Chestera albo moją. Musimy
ją przeprosić.
- Ej ja nic nie zrobiłem! –
Krzyknął leżący dalej na kanapie Joe!
- Dupku ona Ci życie uratowała a
ty wrzeszczysz że jej nie będziesz przepraszać! – odpowiedział Brad.
- Dobra. Gdzie ona mieszka? – Tym
razem Chester zwrócił się z pytaniem do Mike’a.
- Nie wiem. Nie mam nawet jej
numeru telefonu. Nic o niej nie wiem. Nawet nie znam jej nazwiska. –
Odpowiedział.
To jest genialne! Humor mi poprawiło.
OdpowiedzUsuńBoskie <3
OdpowiedzUsuńTw blog jest świetny. Db sie go czyta i poprawia humor. Jestem tw fanką;) życzę weny i wciąż nowych pomysłów :D
OdpowiedzUsuń