Na zatłoczonym chodniku, obok
przejeżdżających samochodów stoi brunetka i spogląda w górę w bardzo wysoki
wieżowiec. Sądząc po jego zabudowaniu i miejscu w którym się znajduje
przypuszcza że Linkin Park to nie jest aż taki nieznany zespół. Stała tak przez
chwilę zastanawiając się nad wejściem do środka. Żyje się tylko raz, a Chester
sam zaprosił ją właśnie do tego budynku. Stała tak jeszcze przez dwie minuty aż
postanowiła wejść. Niestety gdy kierowała się do środka budynku na drodze
stanęli jej dwaj ochroniarze:
- Czego tu ślicznotko chcesz? –
Zapytał jeden, bardziej „napakowany”.
- Eem.. Ja do Chestera
Benningtona – Wydukała i próbowała przedostać się pomiędzy ciałami mężczyzn
lecz bezskutecznie.
- Wybacz mi dziecinko, ale raczej
to nie jest możliwe. – Oznajmił po chwili.
- Proszę mnie wpuścić! Mam
zaproszenie! – Krzyknęła.
- Moment! Uspokój się. Zaraz to
załatwimy. – Po tych słowach jeden z nich zadzwonił do recepcji i rozmawiał
krótką chwilę. Emily stała coraz bardziej wkurzona.
- Dobrze, proszę wejść. – W końcu
ochroniarz zabrał głos po skończonej rozmowie.
- Dziękuje – powiedziała z
przekąsem dziewczyna i udała się w stronę drzwi.
***
Wejść czy nie wejść. Wejdzie. Już
zaszła tak daleko. Ponadto miała niemiłą pogadankę z ochroną więc…
Jednym niepewnym ruchem
przekręciła klamkę do brązowych drzwi. Może pomyliła numery? Jeszcze raz
spojrzała na kartkę. Wszystko się zgadza. Dziewczyna udała się do środka,
porządku zbytniego tu nie było, ale wtedy uświadomiła sobie z kim ma do
czynienia. Z sześciorgiem chłopaków, więc i tak nie było aż tak źle. Im bliżej
zbliżała się w głąb pomieszczenia, tym bardziej dało się słyszeć rozmowę dwóch
mężczyzn. Przybliżyła się bardziej, aż w końcu stanęła.
- Mike, błagam oddaj mi swoją
partię! – Prosił na kolanach Chester – Błagam.
- Uspokój się błaźnie. Co ci nie
pasuje w swojej?
- Nie wiem, twoja lepsza. Lepiej
mi się śpiewa.
- Moja jest bardziej
przystosowana do rapu, a z twojej nie zrobię tego czego bym chciał.
- Ty! Joe, rzucaj kamerę! Chester
klęczy przy Mike’u i chce mu się oświadczyć! – Zaśmiał się głośno Brad wchodząc
do pokoju.
- Czekaj! – Po czym Mr. Hahn
podał Delsonowi jego aparat.
- Człowieku, jest cały w maśle! –
Krzyknął.
- Chciałeś to masz, nie moja wina
że…
- Cześć chłopaki – Odparła z
uśmiechem Emily wchodząc do pomieszczenia w którym siedział Mike, Brad, Joe
oraz Chester. Gdy Chazz zobaczył dziewczynę wstał z podłogi i zawstydzony całym
tym zajściem przybliżył się do dziewczyny.
- Cześć! Już myślałem że nie przyjdziesz! – Odparł do
niej z uśmiechem.
- E-Emily? – Wybąkał Mike.
- Cześć Mike - Odpowiedziała
dziewczyna.
- Co ty tu…? Jak się tu
znalazłaś? Skąd? – pytał.
- Chester wam nic nie powiedział?
–Tym razem spojrzała na niego.
- Nie było okazji… – Zaczął. –
Chodź, rozgość się.
- No, no, no. Co ty taki już nie
jesteś cięty na nią? – Zapytał Brad.
- To co było należy już do
przeszłości i nie należy tego rozgrzebywać, prawda? – Odpowiedział Chester.
W tym samym momencie dziewczyna
siadła na dużej sofie i zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu. Kremowe ściany
idealnie komponowały się z resztą pomieszczenia.
- Ładnie tu macie… - Zaczęła
temat dziewczyna.
- No, nie narzekamy. –
Odpowiedział Joe.
- Ty nie narzekasz, bo obok masz lodówkę.
– Odpowiedział Brad – A tak na serio mogę Cię o coś spytać?
- Jasne.
- Dalej jesteś na nas zła?
- Brad… - Powiedział do niego
Chester.
- Dobra, Chester. –
Odpowiedziała. – Co do twojego pytania czy jestem zła. Nie. Nie jestem.
Przyjęłam całkiem miłe przeprosiny więc… - dodała z lekkim uśmiechem kierując
swój wzrok w stronę Benningtona.
- Ładne przeprosiny. Hmm.. Więcej
nam o tym opowiedz bo chyba nie wszystko wiemy o naszym koledze z zespołu –
Zainteresował się Dave który zapewne podsłuchał wypowiedź Emily z drugiego
pokoju. Lecz nie powiedział tego z przekąsem, lecz ze szczerym uśmiechem.
- Czyli to też ukryłeś? –
Zapytała się Chestera. – Czyli ta bombonierka nie była od was wszystkich tak
naprawdę tylko od Ciebie?
- Jaka bombonierka? – Zapytał
Mike.
- No Jezus, Maryja! Poszedłem do
niej bo śledziłem ją by ją przeprosić i kupiłem bombonierkę bo wiedziałem że
wywali mnie gdy pójdę z pustymi rękami, ale się myliłem. I powiedziałem że to
od zespołu, bo co miałem powiedzieć? – Powiedział sfrustrowany.
Wszyscy popatrzyli na siebie,
potem na Chestera i wybuchnęli gromkim śmiechem.
- Haha! Ktoś tu się nam chyba… -
Zaczął Brad.
- Haha! Chester, takich rzeczy
nie powinieneś przed nami ukrywać! – Odpowiedział tym samym Joe.
- Boże, banda kretynów. –
Odpowiedział zrezygnowany Chazz.
Emily w tym samym czasie spojrzała
na chłopaków i dodała rozweselona:
- Uspokójcie się. To tylko
przeprosiny.
- Tak, przeprosiny. A potem
randka, potajemne spotkania i na końcu przedstawisz go swoim rodzicom – Odparł
Brad.
Emily gdy usłyszała dwa ostatnie
słowa zamarła. Chłopaki widząc że rozweselona mina dziewczyny przeobraziła się
nagle w tonące w smutku usta popatrzyli na nią. Ta tylko schowała swoją głowę w
długich włosach. Po tych słowa Brada Emily przypomniała sobie o śmierci swoich
rodziców. Doskonale pamięta te słowa paniki swojej babci, oraz pocieszanie
znajomych że „wszystko będzie dobrze”. Nic nie jest dobrze! Doskonale pamięta
głos matki, jej opiekuńczy stosunek do niej. Pamięta jak codziennie rano
wstawała wcześnie rano by przygotować
jej śniadanie do szkoły, pamięta jak jej ojciec wracał zmęczony do domu po
ciężkim dniu pracy. Tworzyli jedną wielką szczęśliwą rodzinę. A teraz co? Teraz
nie ma nikogo. Z nikim nie ma takiego dobrego kontaktu. Ma jedną koleżankę, Tiffany, ale to tylko koleżanka. Nic więcej.
- Emily, czy coś się stało? –
Przerwał chwilę milczenia głos Mike’a.
Dziewczyna wyjrzała na chłopaków
ze swoich brązowych oczu i dodała:
- Moi rodzice nie żyją. Zginęli w
wypadku jakieś cztery lata temu. Bardzo mi ich brakuje. Naprawdę… – Po tych
słowach rozpłakała się. Ukryła swoje łzy w dłoniach, lecz i tak to nie
przemknęło uwadze reszcie. W tym samym czasie dziewczyna poczuła na swoim ciele
ramiona jednego z chłopaków. Nie opierała się temu, wręcz przeciwnie, odwzajemniła
uścisk. Tak dawno nie mogła wyżalić się ani jednej żywej istocie. Tkwili w tej
pozycji przez pewien czas aż w końcu chłopak odsunął się od niej i ogarnął jej
długie włosy z twarzy. Popatrzył na dziewczynę i dodał: „Nie płacz już”. Złapał
palcami jej podbródek i delikatnie podniósł by ujrzeć jej rozpłakane oczy.
Dopiero w tym momencie dziewczyna ujrzała osobę, która towarzyszyła jej przez
te ostatnie kilka minut. Mike patrzył na nią z żalem w oczach. Tak naprawdę nie wiedział co ma jej powiedzieć. W tym samym
czasie do dziewczyny podszedł Brad.
- Emily, ja przepraszam. Ja nie
chciałem… - Zabrał głos.
Dziewczyna wstała z sofy i wytarła
łzy ze swoich oczu:
- Nie, nic się nie stało. Mogłeś
nie wiedzieć.
- Nienawidzę gdy dziewczyna
płacze, więc nie płacz już – stanął przez nią Chester.
- Już chyba wyczerpałam dzisiaj
limit. – uśmiechnęła się.
- Jak chcesz mogę dać Ci trochę
mojej czekolady. Mi zawsze pomaga – Zaproponował dziewczynie Koreańczyk.
- Nie dziękuje – Zaśmiała się.
Reszta widząc jak dziewczyna
dochodzi do siebie, do poprzedniego stanu jaki można było spotkać u niej kilka
minut temu postanowili zaprezentować kilka swoich piosenek.
- Chcesz może nas posłuchać? – Z
tym pomysłem wyskoczył Mike.
- Jasne. Znam tylko jedną waszą
piosenkę. Słyszałam Numb i nawet całkiem fajna.
- No to musisz wiele nadrobić. –
Po tych słowach Chestera, reszta ekipy usiadła na swoje miejsca. Po chwili
dziewczyna na żywo usłyszała twórczość chłopaków.
“I watch how the moon sits in the
sky in the dark night
Shining with the light from the sun
The sun doesn't give light to the moon assuming
The moon’s going to owe it one
It makes me think of how you act to me
You do favors and then rapidly
You just turn around and start asking me about
Things that you want back from me…”
Shining with the light from the sun
The sun doesn't give light to the moon assuming
The moon’s going to owe it one
It makes me think of how you act to me
You do favors and then rapidly
You just turn around and start asking me about
Things that you want back from me…”
Emily, siedząc wsłuchiwała się w
niesamowity rap Mike’a. Ten chłopak naprawdę miał talent.
“I wanna be in another place
I hate when you say you don’t understand
I want to be in the energy, not with the enemy
A place for my head”
I hate when you say you don’t understand
I want to be in the energy, not with the enemy
A place for my head”
Nieziemski śpiew Chestera, utulił
wszystkie jej zmysły. Słyszała go tylko w jednej piosence, nie spodziewała się
że jego głos może tak działać na jej ciało. Na całym swym ciele poczuła
przechodzące ją ciarki. Dziewczyna ulokowała się wygodnie w fotelu i w
zdumieniu słuchała jego głosu. Tkwiła w tej pozycji jeszcze przez jedną zwrotkę,
którą śpiewał Mike i usłyszała coś zupełnie innego. Niby nie przepadała za taką
muzyką ale widząc jak emocje wydobywające się z Chestera szarpią jej emocjami,
aż usiadła w zdumieniu. To nie było zwykłe „darcie ryja” jak to mówią
niektórzy. To było coś niesamowitego, coś co zaskutkowało ponownym pojawieniem się
dreszczy na ciele. Nim się obejrzała chłopaki skończywszy grać, podeszli do
niej.
- I jak Ci się podobało? – Zapytał
Mike.
- To… To było zajebiste! – Tylko na
tyle słów było ją stać.
***
- To ja Cię odprowadzę – zaproponował
Mike do zbierającej się Emily. Ona tylko pokiwała głową i ostatni raz pożegnała
się z chłopakami.
Minęło kilka minut gdy udali się
przed wieżowiec.
- To miasto nocą jest takie
piękne…- Zaczęła rozmowę dziewczyna.
- Prawda. – Odpowiedział jej
Shinoda. – Czasami udaje się na tamtą plażę wieczorem by posiedzieć w
samotności i pomyśleć nad różnymi rzeczami.
- Mike, dziękuje – Odparła.
- Za co?
- Za wsparcie. Ogólnie. Że wtedy…
- W tym momencie nastała chwila ciszy.
- Jasne, nie ma sprawy – Odparł z
uśmiechem.
- Jesteś inny niż wszyscy. I
naprawdę dziękuje Ci, bo jak na razie ty jesteś jedyną osobą w której mam wsparcie.
– Powiedziała po czym dodała – Dobra, znamy się tylko kilka dni. Ale jestem
głupia.
- Nie, wcale nie jesteś. To co że
znamy się tak krótko? Czasami człowieka poznaje się po kilku latach, a czasem
kilka godzin. No czy jakoś tak – Zaśmiał się.
- Trochę przekręciłeś, ale cóż.
- Emily mogę Cię o coś spytać?
- No jasne – dziewczyna spojrzała
na chłopaka z zdumieniu.
- No bo, ty jesteś kobietą, tak?
- No jak widać – Uśmiechnęła się.
- I potrzebuje rady. Zakochałem
się w pewnej dziewczynie, mieszka tutaj, w tym mieście i nie wiem jak do niej
zagadać. A wy kobiety, macie inne spostrzeżenia niż my, mężczyźni. Dlatego też
potrzebuje twojego wsparcia. Nie wiem czym ją zaskoczyć, co do niej powiedzieć.
Nie znam się na tych sprawach. Więc… Pomogłabyś mi?
Przyznaję, przeczytałam wszystkie opublikowane przez Ciebie rozdziały w ciągu jakichś 25 minut i chociaż nie jest idealnie (ale nie jestem tutaj po to, by oceniać lub betować) podoba mi się to, że przedstawiłaś chłopaków w tak... ludzki sposób, zupełnie zwyczajnie.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, co się stanie teraz z Emily, najpierw Mike, potem Chester... Myślę, że to bardziej skomplikowane.
Sama również prowadzę bloga związanego z Linkin Park, (www.little-things-from-the-notebook.blogspot.com) więc Cię zapraszam, mając nadzieję, że cię zainteresuje. Akurat pracuję nad nowym cyklem, ale poprzednie opowiadania są również opublikowane w swoich "szufladkach".
Dużo weny, będę zerkała, co się zmieniło :)
S.
Przeczytałam!!!! Zajeświetniste, żeby nie przeklinać xD Czekam na następny i zapraszam do sb colors-of-my-hope.blogspot.com
OdpowiedzUsuńI wyłącz weryfikację obrazkową xD
Nominowałam cię do Liebster Blogger Award :D Więcej informacji na starting-to-fly-gd.blogspot.com
OdpowiedzUsuń