środa, 24 lipca 2013

Rozdział VI

Przepraszam że tak długo zeszło mi z tym rozdziałem, ale dopadł mnie brak weny. Macie wymordowany rozdział, nie jest taki jaki bym chciała, ale cóż...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



“I wanna run away
Never say goodbye
I wanna know the true
Instead of wondering why
I wanna know the answers
No more lies
I wanna shut the door
And open up my mind”

Słowa tej piosenki rozbrzmiewały po całym studio. Koncert zbliżał się wielkimi krokami, a chłopaki mieli coraz mniej czasu na dopracowywanie niektórych partii piosenek. Za niecałe trzy dni cała ekipa miała stanąć na scenie przed tłumem ludzi. Zawsze towarzyszy im przy tym strach, trema. Bardzo pragną by ich występy z koncertu na koncert były coraz lepsze.
- Jeszcze tylko jedna piosenka i przerwa – odparł Dave – Już na ma czucia w rękach.
- To gramy jeszcze „What I’ve Done” i idziemy. Ja też już nie mam siły – Powiedział Mike.

***
Nadszedł poranek i słońce zaczęło wdzierać się do pokoju przez zasłonięte żaluzje. Pomimo dużego zmęczenia Emily postanowiła wstać z nadzieją na lepszy dzień. Podniosła swe ciało z łóżka i powędrowała do kuchni. Chwyciła za pół pusty karton mleka i wlała jego zawartość do stojącej obok szklanki. Dziś kolejny dzień. Trzeba się obudzić, zasmakować życia. Bez względu na to jakie ono jest.
Po dziesięciu minutach dziewczyna była już gotowa by wyjść do sklepu po śniadanie. Zamknęła drzwi frontowe i na piechotę udała się do pobliskiego sklepu. Na piechotę, ponieważ nie miała żadnego środku transportu po pierwszym spotkaniu z Mike’iem. Przekroczyła progi zatłoczonego sklepu i udała się do działu z pieczywem. Wrzuciła do koszyka dwie bułki po czym dalej kontynuowała swoje monotonne jak co dzień zakupy. Podeszła do kasy, lecz zanim doszła do jej końca musiała poczekać jeszcze pięć minut na przejście całej kolejki. Wyjęła pieniądze z portfela i podała kasjerce. Oszczędności z dnia na dzień było coraz mniej, a żyć z czegoś trzeba.
Trzymając w ręce zakupy wyszła ze sklepu. Rozmyślając nad tym co przyniesie jej dzisiaj dzień nie zauważyła mężczyzny, który szedł w przeciwną stronę. Jego silne ramiona zahaczyły o jej dłonie. Nie widziała jego twarzy, miał bowiem na oczach okulary przeciwsłoneczne i kaptur na głowie. Dziewczyna z początku była zszokowana zachowaniem  mężczyzny i nie wiedząc co ma robić zaczęła wrzeszczeć. Bała się że ten typ może jej coś zrobić.
- Ci! Nie wrzeszcz tak! To tylko ja. – Powiedział mężczyzna uspokajając Emily.
- Ja? Jaki ja? – Zapytała przerażona – Puszczaj!
- Uspokój się. To ja, Mike.
- Mike?
- Tak. – W tej chwili mężczyzna zdjął okulary i oczom dziewczyny ukazał się jeden z członków zespołu.
- Mike. Zdurniałeś? Zawału przez Ciebie dostanę! – Wrzeszczała.
- Cicho! Nikt nie może się dowiedzieć że to ja.
- Nie rozumiem. – Odpowiedziała lecz po chwili namysłu jak mogło by się skończyć spotkanie ze znanym muzykiem to sprostowała – A jednak wiem.
- Więc proszę Cię o dyskrecję.
- Co ty tu w ogóle robisz? – Zapytała
- Byłem w sklepie jak normalny człowiek. Czy coś w tym dziwnego?
- Nie, tylko ja myślałam że wy raczej nie robicie zakupów w takich sklepach.
- A co? Myślałaś że przywożą nam je helikopterami?
- No niby nie, ale…
- Dobra, już się nie tłumacz. Jesteś dzisiaj zajęta?
- Zależy w jakim sensie.
- Czy jesteś z kimś umówiona?
- Nie. Jeszcze nie i raczej się nie zanosi.
- To u mnie o 15.00. Pasuje?
- Mike, ja nie chcę się narzucać. Masz swoje życie, zespół…
- Życia nie mam, zespół nie zając. To jak?
- O 15.00? Pasuje. – Emily rzuciła uśmiech chłopakowi i zniknęła w oddali tłumu przechodniów.

***

Emily stała przed drzwiami Shinody ubrana w czarne rurki i pomarańczową tunikę. Zapukała nieśmiało do jego drzwi. Otworzył jej w mgnieniu oka.
- Cześć! Cieszę się że przyszłaś.
- Cześć. Na pewno się nie narzucam?
- Na pewno. Chodź.
Dziewczyna po tych słowach weszła w progi wielkiego domu kolegi. Jest tutaj po raz trzeci i za każdym razem jak tu wchodzi zadziwia ją wielkie wnętrze tego domu.
- Usiądź a ja przyniosę coś do picia. – Oznajmił Shinoda i zniknął za drzwiami prowadzącymi do kuchni.
Dziewczyna siedziała przez chwilę i rozmyślała o wczorajszej prośbie Mike’a. Wie że prędzej czy później zacznie ten temat, a ona nie wie co mu powiedzieć. Nie potrafiła mu wczoraj odmówić i przez swoje miękkie serce się zbłaźni.
- Sok pomarańczowy. Może być? – Odezwał się chłopak po minutowej przerwie.
- Jasne.
Shinoda udał się z napojem do pokoju i położył go na stole. Nalał do szklanek jego zawartość i sam usiadł obok dziewczyny.
- Jak Ci zlatuje dzień? – Zapytał pierwszy.
- Nie jest źle, ale mogło być lepiej. – Odpowiedziała mu wpatrując się w jedno miejsce. Widać było że nad czymś myśli.
- Emily, czy coś się stało?
- Mike – Zaczęła – Ja nie wiem czy dam Ci radę pomóc z tą dziewczyną.
- Nie rozumiem. – Odpowiedział – Czyli nie chcesz mi pomóc?
- Nie! To nie tak że nie chce tylko… - Tu zawahała się na chwilę.
- To o co chodzi? Dobra ja się nie narzucam. Tylko jak nie chcesz to mi powiedz.
- Zrozum że bardzo chciałabym ci pomóc tylko… Tylko sama się na tym nie znam. Powiedziałam Ci że zaoferuje Ci swoją pomoc, ale nie zważałam na to jak to zrobie. Nie znam się na tych rzeczach. Na żadnych randkach, na żadnych spotkaniach. Nawet nie wiem jak zagadać do płci przeciwnej. Nic nie wiem. Rozumiesz? –Mike tylko pokiwał głową z niedowierzaniem – Nie chcę żebyś się zbłaźnił przeze mnie. Powiesz coś źle i będzie na mnie.
- Ale dlaczego twierdzisz że nie znasz się na tych rzeczach? – Zapytał.
- Nigdy nikt do mnie nie zagadał. Nigdy nawet nie miałam chłopaka. Wiem, głupio mi to mówić ale po śmierci… – Tu się chwilę zawahała – Po śmierci moich rodziców nie zawracałam sobie głowy takimi rzeczami. Byłam odizolowana od świata, nikt nie chciał dziewczyny z problemami. Ty tego nie zrozumiesz. Nie masz takich problemów jak ja. – W tym momencie w kącikach oczu u dziewczyny pojawiło się kilka małych łez.
- Emily, czy wszystko w porządku? – Zapytał Mike, zauważając zmiany w jej oczach.
- Tak. Chyba tak – Uśmiechnęła się sztucznie - Tylko wiedz że nawet jakbym Ci chciała pomóc – to nie mogę.
Mike tylko popatrzył na dziewczynę ze smutkiem. Nie wiedział co ma powiedzieć jej w tej chwili. Postanowił więc zmienić temat:
- To co dzisiaj porobimy w takim razie?
- Sama nie wiem. A co ty proponujesz?
- Może jakiś film? Masz ochotę na komedie?
- Moim zdaniem dobry pomysł. – Po tych słowach chłopak rzucił się do półki z płytami. Wyciągnął jedno pudełko z napisem „Kac Vegas” i usiadł obok uspokojonej już dziewczyny.

***

Wieczór był wspaniały. Pomimo tego że co chwilę Emily z Mike’iem komentowali cały film, świetnie się przy tym ubawili. Na moment dziewczyna zapomniała o swoim świecie, przy Mike’u czuła się taka jakby inna. Pomimo tego że poznała go niedawno on potrafił sprawić że na jej twarzy zawsze pojawiał się uśmiech. Cieszyła się że poznała takiego chłopaka jak on. Ale on nawet nie zwróci na nią uwagi. Nawet Emily nie łudziła się że taki przystojny mężczyzna poleci na taką dziewczynę. Pomimo tego że do brzydkich nie należała, to przy nim wyglądała nieco inaczej. Nie pasowali do siebie – takie zdanie miała Emily. I jest jeszcze ta dziewczyna o której mówi ciągle Mike.
Z tych rozmyśleń uwolnił dziewczynę dzwonek do drzwi. Podeszła do nich by je otworzyć i jej oczom ukazał się listonosz.
- Dzień dobry. Liścik dla pani. – powiedział listonosz.
- Dzień dobry – odpowiedziała mu zdziwiona dziewczyna – Dla mnie? – Od lat nie dostawała żadnych listów. Chyba że to były rachunki.
- Tak. Proszę – Po czym wręczył jej zapakowaną kopertę – Życzę miłego dnia.
- Dziękuje.
Emily zamknęła drzwi i wpatrywała się w kopertę. Od kogo może ona być? Adres nadawcy nie znany, bynajmniej jej się wydawało że go nie zna. Zgrabnym ruchem otworzyła kopertę. Nie tego się spodziewała. Była zaskoczona gdy ze środka wyleciał jeden bilet z dołączoną kartką. Był to bilet na najbliższy koncert Linkin Park. W załączonym liściku widniał napis: „ Mamy nadzieje że się zjawisz.”



4 komentarze:

  1. Rozdział fajny, muszę ci przyznać że fajnie piszesz . Oby tak dalej ^^. I z niecierpliwością czekam na nowy xDD . Życzę weny i pozdrawiam ^^ ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo ciekawie xDDD Chcę kolejny w trybie NOW xDDD *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze: to było naprawdę dopracowane :D
    Bardzo mi się podobało, popłakałam się ze śmiechu czytając słowa Mike'a: "Życia nie mam, zespół nie zając" - pozwolisz, że wejdzie na stałe do mojego słownika?
    Czekam niecierpliwie na następny, mam nadzieję, że zajrzysz też do mnie na Bennodę :D
    I proszę o informacje o nowych, ok?
    Dużo weny,
    S.

    OdpowiedzUsuń