piątek, 8 listopada 2013

Rozdział XXIX



Pustka. Rzeczy, które widnieją w pomieszczeniu zaczynają wirować. Kołyszą się w rytm bijącego powietrza ze szklanych okien zawracając w umyśle kobiety.
Idzie wewnątrz tego wiru. Podnosi skuszoną dłoń i wyciąga ze stery podarte zdjęcia jej rodziców. Zakrywa nimi swoje usta wydobywając z siebie krzyk. Ich twarze były zmienione. Ojciec z wylatującymi oczyma, które trzymają się na włosku jego oczodołów, matka oblewająca się krwią. Pozy są te same, tak jak pamięta to zdjęcie. Lecz z tyłu ktoś stoi. Nie widzi zbyt dobrze. Nie zna tego człowieka, widzi go po raz pierwszy. Brązowa kurtka odsłaniająca tylko kawałek oczu…
Nagle coś ją powala na ziemię. Próbuje się bronić, szarpie rękoma ciało istoty odpowiedzialnej za jej zmianę położenia. Nagle dostaje czymś w brzuch. Ból przez chwile paraliżuje ją lecz po chwili wstaje i widzi dwie postacie. Czarna wysoka istota trzymająca w ręku ostry przedmiot. Długi kij zakończony zwijanym szpicem odbija jej zmaltretowane ciało. Stawia jeden krok do tyłu widząc obok tej postaci znaną jej osobę. Podchodzi do niej i wykręca jej rękę. Dłonie dziewczyny zaczynają się palić, tak jak ognie na rękach mężczyzny. Chciała się uwolnić. Krzyknąć. Nie dało się. Głos nie przedostawał się przez krtań dziewczyny. Mężczyzna zablokował jej ciało trzymając ją blisko siebie. Jej wykręcona twarz przylegała do jego silnych dłoni. Miała coraz mniej przywileju na to by oddychać. Nagle coś do niej podeszło. Czarna śmierć trzymająca w ręku kosę przyłożyła ją do szyi dziewczyny i zgrabnym ruchem otuliła jej twarz....

Nagle coś nią porusza. W jej umyśle kreśli się tylko jeden dźwięk. Znany dźwięk. Wstała i zszokowana tym co się przed chwilą stało spojrzała zmęczona na telefon. To Chester. Wzięła telefon do ręki i rozłączyła się rzucając telefon w kąt pomieszczenia.
Tak to tylko sen. A on ją z niego uwolnił. Śmierć przyszła do niej. Chciała ją zabić. Chester chciał ją zabić! Okropny obraz rodziców...
„Nie myśl o tym!” – zganiła się w myśli i zeszła z wygodnego łóżka. Nie wie ile spędziła czasu na śnie. Jest świadoma że od poranku minęło około sześć godzin. Otarła swoją ręką twarz i zauważyła zaschniętą substancję na dłoniach. Nie tylko na dłoniach. Cała pościel, poduszka, twarz oraz bluza były całe we krwi, która wydostała się poprzez rany przecięte szkłem. Miała ochotę płakać, lecz nie mogła. Musiała wziąć się w garść. Jest w połowie pewna że on tu się zjawi. I jak ją zastanie?
Nagle uśmiechnęła się w duchu. Chester nie może jej nic zrobić. Co jej powie? Że bardzo brzydko robi wracając do tego miejsca. On jej nie rozumie. Bynajmniej tak myśli że je problemy są tak odległe od jego.
Podniosła się i powoli podeszła do otwartej łazienki. Spojrzała w lustro nie przejmując się nad swoim wyglądem. Jakie to ma teraz znaczenie? Przekręciła leniwie kurek z ciepłą wodą i powoli przecierała dłońmi by usunąć z siebie resztki wspomnienia. Z początku miała z tym problemy lecz wraz z mocniejszym przylgnięciem ścierki do ciała jej pozostałości rany znikały. Po paru chwilach było widać tak naprawdę jej rozległe cięcia na dłoniach spowodowane wbiciem się ostrych przedmiotów. Przemyła tylko delikatnie twarz by zmyć czarne smugi makijażu pochodzące od potoków płaczu i udała się do apteczki. Wyciągając z niej biały bandaż przekręciła materiał kilka razy wokół osi dłoni. Ostatnie okrążenie, ostatnie zawiązanie i od tej chwili dziewczyna skazana jest na taką ozdobę na najbliższy czas.
Dźwięk znowu zakłócił spokój. Tak, to na pewno on. Uśmiechnęła się w duchu wyobrażając sobie jego pod drzwiami domu. Przecież ona ma jego klucze.
Nagle jej pamięć wróciła. Nie z taką mocą jak wcześniej. Pamięta tylko że była tutaj razem ze Scottem, chwyciła za szkło dlatego ta rana, a on przyciskał ją do łóżka, ściągając z niej ubrania. A może to nie była prawda…?
Ściągnęła czarną bluzę i zatopiła ją w misce pełnej wody. Ciecz potrzebowała tylko kilku chwil by zabarwić się na czerwono. Emily postanowiła wrócić do miejsca pobytu i ściągnęła całą pościel, robiąc dokładnie to samo jak z ubraniem które przed chwilą zdobiło jej ciało.
Zmieniała wodę kilka razy po czym wrzuciła to wszystko do pralki nie przejmując się tym że mokre ubrania mogą ulec lekkiemu zniszczeniu.
Teraz przeszła jej przez głowę myśl. Chester nie może dowiedzieć się że tu była. Zatai to wszystko przed nim wymyślając jakiej kolejne kłamstwo.
Nagle ponownie zakłóciło mgłę spokoju po której swobodnie poruszała się kobieta. Lecz dźwięk został zmieniony, a dochodził on dokładnie z drzwi wejściowych. Spojrzała szybko w lustro i kiwnęła w dół uznając że wszystko jest na swoim miejscu. No prawie wszystko.
Otwarła szybko drzwi i zamarła.
- Czemu nie pojawiłaś się w studiu? – Spytał mężczyzna wchodząc do domu – I po co tu przyjechałaś…?
- Niech Cię to nie interesuje – Odpowiedziała mu szorstko. Była w szoku dlatego te słowa przedostały się na zewnątrz. Była w kropce.
Spojrzał na nią zaskoczony. Najgorsze jest to że nie wiedział tak naprawdę o co chodzi. Podniósł jej spuszczony podbródek, lecz kobieta szybko się od niego odsunęła.
- Coś się stało? – Wtedy podniósł kolejną jej część ciała, zranioną rękę.
- Nic się nie stało. – Wtedy odwróciła się na pięcie i usiadła na kanapie. Mężczyzna postanowił zaryzykować i wszedł do salonu razem z nią. W tej chwili zaczął przyglądać się temu jak ona się zachowuje. Nagle coś w nim tchnęło. Szybkim ruchem podbiegł do dziewczyny i chwycił jej głowę uspokajając jej głośny płacz. Nie wytrzymała. Złamała się, chociaż postanowiła tutaj nie wylewać cennych łez.
- Csii… - Chester trzymał ją w swoich objęciach, nie wypuszczając żadnego zakątka jej ciała. Dziewczyna chcąc, nie chcąc nie miała wyboru. Nawet się nie opierała. Jej potoki łez spływały po jej ciele, zostawiając mokre ślady na bluzie mężczyzny.
- Co się stało? – Spytał po chwili widząc że kobieta już uspokojona nie rusza się tylko patrzy w jeden punkt na ścianie.
Nie doczekał się odpowiedzi. Wstał i w tym samym czasie kucnął przed nią i chwycił za jej dłoń.
- Skąd masz tą ranę? – Spytał po raz kolejny lecz znowu jego zmysły otuliła cisza.
Zrezygnowany usiadł obok niej i próbował nawiązać rozmowę.
- Proszę, powiedz mi. Czy tutaj coś się szczególnego zdarzyło?
- Nie – Po chwili przemówiła i poczuła że te kłamstwa nie przedostaną się przez jej gardło – Przyjechałam tu do domu po kilka rzeczy i tak zostałam. Nie zauważyłam rozbitego szkła i mocno przycisnęłam do niego rękę i dlatego ta rana…
Nie chciał już więcej drążyć tematu. Tak naprawdę był przekonany że to nie jest prawda. Nie przeżywałaby tego tak bardzo. Zresztą i tak wie że teraz mu wszystkiego nie powie więc najlepszym wyjściem będzie zabranie jej stąd.
- Całe studio na Ciebie czekało – Uśmiechnął się lekko – I Brad się o Ciebie pytał, Joe tak samo, Robert chciał się z tobą zobaczyć a Dave już nie mógł doczekać się usłyszenia twojego głosu. O Mike’u nie wspomnę.
Widać że poprawił dziewczynie samopoczucie i szybko odpowiedziała patrząc na niego:
- Przeproś ich ode mnie. Spotkam się z nimi tylko nie dzisiaj… - Dziewczyna powiedziała to wręcz błagalnym tonem.
- Jasne – Odpowiedział jej i nagle popatrzył na jej spuchnięte od płaczu policzki. Miał już coś powiedzieć, pocieszyć lecz ona go ubiegła.
- Przepraszam Cię – powiedziała cicho.
Chester nie odpowiedział tylko przybliżył ją bliżej i oparł jej ciało o swoje i trzymając jej rękę przyglądał się bandażowi, który zwisał z jej dłoni.  

***

- Czy to wszystko? – Spytała dziwnym wzrokiem kobieta. On zatopił w tym momencie dłonie w kieszeni i wydobył z nich kilka banknotów. – Tak. – W tej chwili podał je ekspedientce. Ona się do niego uśmiechnęła. Pomimo tego że wie kim jest Mike, nie zachowuje się do niego w sposób szczególny. Traktuje go jako zwykłego klienta, jak zwykłego człowieka. Dlatego też on lubi to miejsce. Nie musi obnosić się ze swoją sławą, zostanie wysłuchany jak normalna osoba. Przecież nie jest jakimś nadzwyczajnym stworzeniem, prawda?
- Widzę że u pana jakaś impreza... – Zaczęła żartobliwie starsza kobieta. Jej krótkie brąz loki niesfornie układały się na jej twarzy.
- Jak dobrze pójdzie to sam to dzisiaj wypije – Uśmiechnął się do 50-latki. – Za samotność! – Wtedy podniósł do góry alkohol i odwrócił się w stronę drzwi.
- Do widzenia – Krzyknęła do niego, i usłyszała te same słowa.
Jakie to niesamowite topić smutki w alkoholu. Jak nic zapowiada się wspaniały wieczór z puszką piwa w pustym pomieszczeniu. No chyba że wpadnie do Chestera. Zresztą co mu szkodzi zaglądnąć do niego wieczorem. Podszedł do samochodu i załadował na tył siedzenia zgrzewkę piwa. Odwrócił się na pięcie i gdy już miał odjechać zauważył ją. Długie włosy wirowały w lekkim porywie wiatru. Jej twarz, podkreślone oczy, wymalowane usta wzbudziły u niego wielki uśmiech. Długie i zgrabne nogi trzymały okazałą posturę ciała. Czerwona spódniczka świetnie komponowała się z jej kolorem skóry. Miał już podejść do kobiety lecz coś go zatrzymało.
„Ona Cię zdradziła, to nie ma sensu!” – Myśl która pojawiła się z jego głowie zaskoczyła samego mężczyznę. Poczuł lekkie ukłucie w sercu, które było spowodowane obecnością dziewczyny. Nie czuł już nic więcej. Tylko ból w sercu.
Ona go jednak zauważyła. Tym swoim uśmiechem podeszła do niego i stanęła naprzeciw niego.
- Mikey! – Krzyknęła rzucając mu się na szyje. Ten zaskoczony jej zachowaniem ostrożnie odstawił ją obok i spytał:
- Co tam u Ciebie?
- U mnie w porządku. – Powiedziała i spojrzała w jego oczy – Jak sobie radzisz?
- Daje radę. Jakoś daje… - Odpowiedział ze smutną miną. Wiedział że ona już do niego nie wróci, że ma innego. Że go opuściła, wyrywając z niego wszystko co miał i co chciał podarować tej pięknej istocie. Tak bardzo się starał, nawet starał się zmienić by przypodobać się ukochanej lecz nadaremnie. Musi pogodzić się z tą myślą.
- Mike, wiem ze to było nieporozumienie, wtedy ostatnim razem gdy się spotkaliśmy. Nie chce tego skreślać. Przecież możemy utrzymywać kontakt… - Zaryzykowała przegryzając uwodzicielsko wargę. Czuł rozsypkę. Nie wiedział co odpowiedzieć. Nie był pewny tego co chce zrobić. Miał już krzyknąć zgodę, tak bardzo tego pragnął lecz nagle wydostało się z niego coś innego.
- Jess, wiesz… - Zaczął nieśmiało.
- No chyba możemy się spotkać i odnowić nasze kontakty. Co ty na to? – Spytała po raz kolejny z uśmiechem.
- Dobrze, ale nie dzisiaj. – Powiedział zaskoczony.
- Dzisiaj nie. Nie mam sama czasu -  Po tych słowach odwróciła się od niego i rzucając ostatni uśmiech krzyknęła - Bardzo liczę na to spotkanie! – Wtedy zniknęła za rogiem szarego budynku.

***

„Ale ty jesteś kretynem!” – krzyknął do siebie w myśli mężczyzna siadając na swoim fotelu. Jak to jest możliwe że ją spotkał? Że chciała z nim pogadać? Że zamienił z nią kilka słów od tych kilku tygodniu rozłąki. Może nie wszystko stracone. Może ona jeszcze coś do niego czuje.
Wtedy wstał i otworzył puszkę z piwem. Zimne opakowanie było dokładnie takie samo. Ona wypiła z niego całą chęć do życia, a on został człowiekiem z chodzącą otaczającą pustką. Najgorsze jest to że każdy wspomnienie budzi u niego dziwne ukłucie w sercu. Czy to można nazwać tchórzostwem? Jego rozmowa nie była zbyt wielka. Ale ją zobaczył! To się najbardziej liczy, widział jej twarz, widział jej piękne oczy mieniące się jak barwy tęczy. Ale jest na siebie zły. Nie tak wyobrażał sobie to spotkanie. Coś nim ruszyło, coś go zablokowało. Czy to oznacza że nie czuje do niej takiego pociągu jak wcześniej lub… Lub czy utracił tą miłość? Mówił wiele na jej temat, myślał bardzo dużo, rozpaczał, a gdy staje przed nią zamyka się w sobie mając ochotę uciec.
Jedno małe spotkanie przecież nie zrobi tego że będą razem. Jedno zwykłe spotkanie przyjacielskie.
Trzymając w ręku pustką puszkę cisnął ją w dłoniach po czym szybkim ruchem rzucił ją w dal pomieszczenia. Przeturlała się kilka razy na płytkach i zatrzymała się dokładnie wtedy jak Shinoda opuścił ten pokój.

***

- Chester, zapomniałam komórki! – Krzyknęła do niego desperacko gdy byli w połowie drogi do domu.
- Jak to zostawiłaś? – Spytał zaskoczony.
- Wracamy się. – Oznajmiła po chwili sugerując mężczyźnie skręcenie w przeciwną stronę. Ten jak gdyby nic zawrócił bo przecież nie było aż tak daleko od jej dawnego miejsca zamieszkania.
- Przełącz to… - Powiedziała zrezygnowana gdy z radia poleciała jakaś znana piosenka.
- Jesteś ostatnio bardzo wybredna – Oznajmił jej Chester.
- Nie jestem wybredna tylko przełącz tą piosenkę! – Krzyknęła na chłopaka. Popatrzył się na nią jeszcze raz i zauważając jej błagalny ton oczy wyłączył radio. Każdy by pomyślał że ta piosenka nic dla nikogo nie znaczy. Ona ma jednak związane z nią wspomnienia. Jej dźwięki oplatają jej umysł tworząc dużą kolorową nić, która przypomina tegoroczne wakacje. Kilka miesięcy temu tworzyła szczęśliwą parę ze Scottem, nie przejmowała się życiem. Plaża, gorący piasek i prażące słońce. A w tle ona. Rytm wybijający się na unoszących się falach zaspokajał ich zmysły i robiąc coraz głębsze wspomnienia.
Minęły dwie minuty jak dotarli na miejsce.
- Pójść tam z tobą? – Spytał.
- Nie, dzięki – Odparła wychodząc z samochodu. – Dam sobie radę.
Ten uśmiechnął się i zrobił to samo co ona.
- Jednak pójdę – Oznajmił po chwili po czym otworzył furtkę. Najpierw weszła ona i otwierając drzwi spojrzała na chłopaka.
- Wiesz Chester. Potrafię sama otworzyć drzwi do domu...
- Jesteś mała.  Muszę się tobą zaopiekować…- Odpowiedział jej ze śmiechem.
- Mała to jest twoja… – Nie dokończyła bo klucze upadły jej na ziemie zakleszczając się w sporej szczelinie – Cholera…
- Czekaj – W tej chwili odsunął jej rękę i po kilku porządnych próbach wyciągnął kłącze kluczy. Przechwyciła je zgrabnie i włożyła, tym razem celnie do zamka. Pomieszczenie nie wydawało się być takie ponure, jak wtedy gdy była w nim sama.
- Poczekaj na mnie, jest chyba w łazience. – Odparła po czym szybko wskoczyła po drewnianych schodach. Stopy delikatnie stąpały po deskach i w szybkim czasie znalazły się obok umywalki. Jej ręka zdjęła ręczniki i rzuciła je w dal. Jest pewna że gdzieś tu jest. Nie myliła się. Wyciągnęła zagnieżdżony telefon i schowała go do kieszeni.
- Możemy już iść – Krzyknęła kobieta lecz nikt jej nie odpowiedział.
Szybkim ruchem zeszła na dół i zamarła. W drzwiach stał on. Jego czarne włosy idealnie opinały szczupłą i przepracowaną twarz. Niebieskie oczy były tak przejrzyste jak modra woda w jeziorze. Ręka opinająca dłoń kilkuletniego chłopca, chowała w sobie wiele pięknych wspomnień. Mały blondynek patrzył na kobietę maślanymi oczkami. Swoim dziecięcym uśmieszkiem chwytał jej twarz wprowadzając ukojenie.
Nie zawahała się ani chwili dłużej. Zeszła szybko ze schodów i opuszczając swoją kurtkę wdrapała się na ciało przystojnego mężczyzny. Czarnowłosy opiął jej ciało i przyciągnął do siebie. Tkwili w uścisku pewien czas. Chester w tej samej chwili wszedł do pomieszczenia. Widząc Emily w objęciach jakiegoś faceta poczuł ukłucie. To dziecko, te uściski. Patrzył się na nich zszokowanym wzrokiem. Nie zna tych dwóch osób, Emily nigdy o nich nie wspominała. Czy ma przed nim jakieś tajemnice? Pomimo tego że ich nie zna patrząc na nich ma wrażenie że spogląda na jedną, wielką szczęśliwą rodzinę. 


5 komentarzy:

  1. No to mnie kurwa zaskoczyłaś. Czy ona ma syna? Brata? No nie wiem, może kochanka? Powiedz, że nie!
    Naprawdę co raz bardziej mnie zaskakujesz, akcja się co raz bardziej rozpędza= genialnie.
    Nie mogę się doczekać kiedy Shinoda odnajdzie tę rudą pielęgniarę, będą szczęśliwi a wszystko zakończysz takim genialnym opisem podwójnej randki albo puszczaniem lampionów w rozgwieżdżone niebo... Okej, okej już się zamykam i nie ingeruję.
    Jak ja kocham czytać te opowiadanie w wannie. Jestem wtedy sama i mogę się z tym wszystkim tak zespolić, złączyć. I nawet jak ktoś mi wali do drzwi, albo Sykes wydziera się właśnie do "The Comedown"- ja mam wszystkich w dupie, siedzę sobie i czytam.
    Genialne, cudowne i co mam jeszcze ci słodzić. Jeszcze ci się w głowie poprzewraca i się zepsujesz :>
    Kończę, pozdrawiam, życzę weny i czego tam sobie wymarzysz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No, cóż za ciekawe zakończenie! :D
    Brak mi słów, jest tak dobrze. :-)
    Nie będę się rozpisywać, bo mi mowę odjęło :P
    Życzę weny i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam do siebie na osiemnastkę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej, jak ty to wszystko genialnie opisujesz. Naprawdę masz talent. Rozdział 29 a Ty i tak zaskakujesz. Jest po prostu świetnie. c: Czekam na następny ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziś przeczytałam WSZYSTKO CO NAPISAŁAŚ. Płakałam, śmiałam się, złościłam.. To jest piękne <3 pisz, pisz pisz. Zapraszam do mnie, jeśli bys chciała :) www.s-o-l-d-i-e-r-s.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń