Pustka. Rzeczy, które widnieją w
pomieszczeniu zaczynają wirować. Kołyszą się w rytm bijącego powietrza ze
szklanych okien zawracając w umyśle kobiety.
Idzie wewnątrz tego wiru. Podnosi
skuszoną dłoń i wyciąga ze stery podarte zdjęcia jej rodziców. Zakrywa nimi
swoje usta wydobywając z siebie krzyk. Ich twarze były zmienione. Ojciec z
wylatującymi oczyma, które trzymają się na włosku jego oczodołów, matka
oblewająca się krwią. Pozy są te same, tak jak pamięta to zdjęcie. Lecz z tyłu
ktoś stoi. Nie widzi zbyt dobrze. Nie zna tego człowieka, widzi go po raz
pierwszy. Brązowa kurtka odsłaniająca tylko
kawałek oczu…
Nagle coś ją powala na ziemię.
Próbuje się bronić, szarpie rękoma ciało istoty odpowiedzialnej za jej zmianę
położenia. Nagle dostaje czymś w brzuch. Ból przez chwile paraliżuje ją lecz po
chwili wstaje i widzi dwie postacie. Czarna wysoka istota trzymająca w ręku
ostry przedmiot. Długi kij zakończony zwijanym szpicem odbija jej zmaltretowane
ciało. Stawia jeden krok do tyłu widząc obok tej postaci znaną jej osobę. Podchodzi
do niej i wykręca jej rękę. Dłonie dziewczyny zaczynają się palić, tak jak
ognie na rękach mężczyzny. Chciała się uwolnić. Krzyknąć. Nie dało się. Głos
nie przedostawał się przez krtań dziewczyny. Mężczyzna zablokował jej ciało
trzymając ją blisko siebie. Jej wykręcona twarz przylegała do jego silnych
dłoni. Miała coraz mniej przywileju na to by oddychać. Nagle coś do niej
podeszło. Czarna śmierć trzymająca w ręku kosę przyłożyła ją do szyi dziewczyny
i zgrabnym ruchem otuliła jej twarz....
Nagle coś nią porusza. W jej umyśle
kreśli się tylko jeden dźwięk. Znany dźwięk. Wstała i zszokowana tym co się
przed chwilą stało spojrzała zmęczona na telefon. To Chester. Wzięła telefon do
ręki i rozłączyła się rzucając telefon w kąt pomieszczenia.
Tak to tylko sen. A on ją z niego uwolnił. Śmierć przyszła do niej. Chciała ją zabić. Chester chciał ją zabić! Okropny
obraz rodziców...
„Nie myśl o tym!” – zganiła się w
myśli i zeszła z wygodnego łóżka. Nie wie ile spędziła czasu na śnie. Jest
świadoma że od poranku minęło około sześć godzin. Otarła swoją ręką twarz i
zauważyła zaschniętą substancję na dłoniach. Nie tylko na dłoniach. Cała
pościel, poduszka, twarz oraz bluza były całe we krwi, która wydostała się
poprzez rany przecięte szkłem. Miała ochotę płakać, lecz nie mogła. Musiała wziąć
się w garść. Jest w połowie pewna że on tu się zjawi. I jak ją zastanie?
Nagle uśmiechnęła się w duchu.
Chester nie może jej nic zrobić. Co jej powie? Że bardzo brzydko robi wracając
do tego miejsca. On jej nie rozumie. Bynajmniej tak myśli że je problemy są tak
odległe od jego.
Podniosła się i powoli podeszła do otwartej
łazienki. Spojrzała w lustro nie przejmując się nad swoim wyglądem. Jakie to ma
teraz znaczenie? Przekręciła leniwie kurek z ciepłą wodą i powoli przecierała
dłońmi by usunąć z siebie resztki wspomnienia. Z początku miała z tym problemy
lecz wraz z mocniejszym przylgnięciem ścierki do ciała jej pozostałości rany
znikały. Po paru chwilach było widać tak naprawdę jej rozległe cięcia na
dłoniach spowodowane wbiciem się ostrych przedmiotów. Przemyła tylko delikatnie twarz by zmyć
czarne smugi makijażu pochodzące od potoków płaczu i udała się do apteczki.
Wyciągając z niej biały bandaż przekręciła materiał kilka razy wokół osi dłoni.
Ostatnie okrążenie, ostatnie zawiązanie i od tej chwili dziewczyna skazana jest
na taką ozdobę na najbliższy czas.
Dźwięk znowu zakłócił spokój. Tak, to
na pewno on. Uśmiechnęła się w duchu wyobrażając sobie jego pod drzwiami domu.
Przecież ona ma jego klucze.
Nagle jej pamięć wróciła. Nie z taką
mocą jak wcześniej. Pamięta tylko że była tutaj razem ze Scottem, chwyciła za
szkło dlatego ta rana, a on przyciskał ją do łóżka, ściągając z niej ubrania. A
może to nie była prawda…?
Ściągnęła czarną bluzę i zatopiła ją
w misce pełnej wody. Ciecz potrzebowała tylko kilku chwil by zabarwić się na
czerwono. Emily postanowiła wrócić do miejsca pobytu i ściągnęła całą pościel,
robiąc dokładnie to samo jak z ubraniem które przed chwilą zdobiło jej ciało.
Zmieniała wodę kilka razy po czym
wrzuciła to wszystko do pralki nie przejmując się tym że mokre ubrania mogą
ulec lekkiemu zniszczeniu.
Teraz przeszła jej przez głowę myśl.
Chester nie może dowiedzieć się że tu była. Zatai to wszystko przed nim
wymyślając jakiej kolejne kłamstwo.
Nagle ponownie zakłóciło mgłę spokoju
po której swobodnie poruszała się kobieta. Lecz dźwięk został zmieniony, a
dochodził on dokładnie z drzwi wejściowych. Spojrzała szybko w lustro i
kiwnęła w dół uznając że wszystko jest na swoim miejscu. No prawie wszystko.
Otwarła szybko drzwi i zamarła.
- Czemu nie pojawiłaś się w studiu? –
Spytał mężczyzna wchodząc do domu – I po co tu przyjechałaś…?
- Niech Cię to nie interesuje –
Odpowiedziała mu szorstko. Była w szoku dlatego te słowa przedostały się na zewnątrz.
Była w kropce.
Spojrzał na nią zaskoczony. Najgorsze
jest to że nie wiedział tak naprawdę o co chodzi. Podniósł jej spuszczony
podbródek, lecz kobieta szybko się od niego odsunęła.
- Coś się stało? – Wtedy podniósł
kolejną jej część ciała, zranioną rękę.
- Nic się nie stało. – Wtedy
odwróciła się na pięcie i usiadła na kanapie. Mężczyzna
postanowił zaryzykować i wszedł do salonu razem z nią. W tej chwili zaczął przyglądać się
temu jak ona się zachowuje. Nagle coś w nim tchnęło. Szybkim ruchem podbiegł do
dziewczyny i chwycił jej głowę uspokajając jej głośny płacz. Nie wytrzymała.
Złamała się, chociaż postanowiła tutaj nie wylewać cennych łez.
- Csii… - Chester trzymał ją w swoich
objęciach, nie wypuszczając żadnego zakątka jej ciała. Dziewczyna chcąc, nie
chcąc nie miała wyboru. Nawet się nie opierała. Jej potoki łez spływały po jej
ciele, zostawiając mokre ślady na bluzie mężczyzny.
- Co się stało? – Spytał po chwili
widząc że kobieta już uspokojona nie rusza się tylko patrzy w jeden punkt na
ścianie.
Nie doczekał się odpowiedzi. Wstał i
w tym samym czasie kucnął przed nią i chwycił za jej dłoń.
- Skąd masz tą ranę? – Spytał po raz
kolejny lecz znowu jego zmysły otuliła cisza.
Zrezygnowany usiadł obok niej i
próbował nawiązać rozmowę.
- Proszę, powiedz mi. Czy tutaj coś
się szczególnego zdarzyło?
- Nie – Po chwili przemówiła i
poczuła że te kłamstwa nie przedostaną się przez jej gardło – Przyjechałam tu
do domu po kilka rzeczy i tak zostałam. Nie zauważyłam rozbitego szkła i mocno
przycisnęłam do niego rękę i dlatego ta rana…
Nie chciał już więcej drążyć tematu. Tak
naprawdę był przekonany że to nie jest prawda. Nie przeżywałaby tego tak
bardzo. Zresztą i tak wie że teraz mu wszystkiego nie powie więc najlepszym
wyjściem będzie zabranie jej stąd.
- Całe studio na Ciebie czekało –
Uśmiechnął się lekko – I Brad się o Ciebie pytał, Joe tak samo, Robert chciał
się z tobą zobaczyć a Dave już nie mógł doczekać się usłyszenia twojego głosu.
O Mike’u nie wspomnę.
Widać że poprawił dziewczynie
samopoczucie i szybko odpowiedziała patrząc na niego:
- Przeproś ich ode mnie. Spotkam się
z nimi tylko nie dzisiaj… - Dziewczyna powiedziała to wręcz błagalnym tonem.
- Jasne – Odpowiedział jej i nagle
popatrzył na jej spuchnięte od płaczu policzki. Miał już coś powiedzieć,
pocieszyć lecz ona go ubiegła.
- Przepraszam Cię – powiedziała cicho.
Chester nie odpowiedział tylko
przybliżył ją bliżej i oparł jej ciało o swoje i trzymając jej rękę przyglądał
się bandażowi, który zwisał z jej dłoni.
***
- Czy to wszystko? – Spytała dziwnym
wzrokiem kobieta. On zatopił w tym momencie dłonie w kieszeni i wydobył z nich
kilka banknotów. – Tak. – W tej chwili podał je ekspedientce. Ona się do niego
uśmiechnęła. Pomimo tego że wie kim jest Mike, nie zachowuje się do niego w
sposób szczególny. Traktuje go jako zwykłego klienta, jak zwykłego człowieka.
Dlatego też on lubi to miejsce. Nie musi obnosić się ze swoją sławą, zostanie
wysłuchany jak normalna osoba. Przecież nie jest jakimś nadzwyczajnym
stworzeniem, prawda?
- Widzę że u pana jakaś impreza... –
Zaczęła żartobliwie starsza kobieta. Jej krótkie brąz loki niesfornie układały
się na jej twarzy.
- Jak dobrze pójdzie to sam to
dzisiaj wypije – Uśmiechnął się do 50-latki. – Za samotność! – Wtedy podniósł do
góry alkohol i odwrócił się w stronę drzwi.
- Do widzenia – Krzyknęła do niego, i
usłyszała te same słowa.
Jakie to niesamowite topić smutki w
alkoholu. Jak nic zapowiada się wspaniały wieczór z puszką piwa w pustym
pomieszczeniu. No chyba że wpadnie do Chestera. Zresztą co mu szkodzi zaglądnąć
do niego wieczorem. Podszedł do samochodu i załadował na tył siedzenia
zgrzewkę piwa. Odwrócił się na pięcie i gdy już miał odjechać zauważył ją. Długie
włosy wirowały w lekkim porywie wiatru. Jej twarz, podkreślone oczy, wymalowane
usta wzbudziły u niego wielki uśmiech. Długie i zgrabne nogi trzymały okazałą posturę ciała. Czerwona spódniczka świetnie komponowała się z jej kolorem
skóry. Miał już podejść do kobiety lecz coś go zatrzymało.
„Ona Cię zdradziła, to nie ma
sensu!” – Myśl która pojawiła się z jego głowie zaskoczyła samego mężczyznę.
Poczuł lekkie ukłucie w sercu, które było spowodowane obecnością dziewczyny.
Nie czuł już nic więcej. Tylko ból w sercu.
Ona go jednak zauważyła. Tym swoim
uśmiechem podeszła do niego i stanęła naprzeciw niego.
- Mikey! – Krzyknęła rzucając mu się
na szyje. Ten zaskoczony jej zachowaniem ostrożnie odstawił ją obok i spytał:
- Co tam u Ciebie?
- U mnie w porządku. – Powiedziała i
spojrzała w jego oczy – Jak sobie radzisz?
- Daje radę. Jakoś daje… -
Odpowiedział ze smutną miną. Wiedział że ona już do niego nie wróci, że ma
innego. Że go opuściła, wyrywając z niego wszystko co miał i co chciał
podarować tej pięknej istocie. Tak bardzo się starał, nawet starał się zmienić
by przypodobać się ukochanej lecz nadaremnie. Musi pogodzić się z tą myślą.
- Mike, wiem ze to było
nieporozumienie, wtedy ostatnim razem gdy się spotkaliśmy. Nie chce tego
skreślać. Przecież możemy utrzymywać kontakt… - Zaryzykowała przegryzając
uwodzicielsko wargę. Czuł rozsypkę. Nie wiedział co odpowiedzieć. Nie był pewny
tego co chce zrobić. Miał już krzyknąć zgodę, tak bardzo tego pragnął lecz
nagle wydostało się z niego coś innego.
- Jess, wiesz… - Zaczął nieśmiało.
- No chyba możemy się spotkać i
odnowić nasze kontakty. Co ty na to? – Spytała po raz kolejny z uśmiechem.
- Dobrze, ale nie dzisiaj. –
Powiedział zaskoczony.
- Dzisiaj nie. Nie mam sama czasu
- Po tych słowach odwróciła się od niego
i rzucając ostatni uśmiech krzyknęła - Bardzo liczę na to spotkanie! – Wtedy
zniknęła za rogiem szarego budynku.
***
„Ale ty jesteś kretynem!” – krzyknął
do siebie w myśli mężczyzna siadając na swoim fotelu. Jak to jest możliwe że ją
spotkał? Że chciała z nim pogadać? Że zamienił z nią kilka słów od tych kilku
tygodniu rozłąki. Może nie wszystko stracone. Może ona jeszcze coś do niego
czuje.
Wtedy wstał i otworzył puszkę z
piwem. Zimne opakowanie było dokładnie takie samo. Ona wypiła z niego całą chęć
do życia, a on został człowiekiem z chodzącą otaczającą pustką. Najgorsze jest
to że każdy wspomnienie budzi u niego dziwne ukłucie w sercu. Czy to można
nazwać tchórzostwem? Jego rozmowa nie była zbyt wielka. Ale ją zobaczył! To się
najbardziej liczy, widział jej twarz, widział jej piękne oczy mieniące się jak
barwy tęczy. Ale jest na siebie zły. Nie tak wyobrażał sobie to spotkanie. Coś
nim ruszyło, coś go zablokowało. Czy to oznacza że nie czuje do niej takiego
pociągu jak wcześniej lub… Lub czy utracił tą miłość? Mówił wiele na jej temat,
myślał bardzo dużo, rozpaczał, a gdy staje przed nią zamyka się w sobie mając
ochotę uciec.
Jedno małe spotkanie przecież nie
zrobi tego że będą razem. Jedno zwykłe spotkanie przyjacielskie.
Trzymając w ręku pustką puszkę cisnął
ją w dłoniach po czym szybkim ruchem rzucił ją w dal pomieszczenia. Przeturlała
się kilka razy na płytkach i zatrzymała się dokładnie wtedy jak Shinoda opuścił
ten pokój.
***
- Chester, zapomniałam komórki! –
Krzyknęła do niego desperacko gdy byli w połowie drogi do domu.
- Jak to zostawiłaś? – Spytał zaskoczony.
- Wracamy się. – Oznajmiła po chwili
sugerując mężczyźnie skręcenie w przeciwną stronę. Ten jak gdyby nic zawrócił
bo przecież nie było aż tak daleko od jej dawnego miejsca zamieszkania.
- Przełącz to… - Powiedziała
zrezygnowana gdy z radia poleciała jakaś znana piosenka.
- Jesteś ostatnio bardzo wybredna –
Oznajmił jej Chester.
- Nie jestem wybredna tylko przełącz
tą piosenkę! – Krzyknęła na chłopaka. Popatrzył się na nią jeszcze raz i
zauważając jej błagalny ton oczy wyłączył radio. Każdy by pomyślał że ta
piosenka nic dla nikogo nie znaczy. Ona ma jednak związane z nią wspomnienia.
Jej dźwięki oplatają jej umysł tworząc dużą kolorową nić, która przypomina
tegoroczne wakacje. Kilka miesięcy temu tworzyła szczęśliwą parę ze Scottem,
nie przejmowała się życiem. Plaża, gorący piasek i prażące słońce. A w tle ona.
Rytm wybijający się na unoszących się falach zaspokajał ich zmysły i robiąc coraz
głębsze wspomnienia.
Minęły dwie minuty jak dotarli na
miejsce.
- Pójść tam z tobą? – Spytał.
- Nie, dzięki – Odparła wychodząc z
samochodu. – Dam sobie radę.
Ten uśmiechnął się i zrobił to samo
co ona.
- Jednak pójdę – Oznajmił po chwili
po czym otworzył furtkę. Najpierw weszła ona i otwierając drzwi spojrzała na
chłopaka.
- Wiesz Chester. Potrafię sama otworzyć drzwi do domu...
- Jesteś mała. Muszę się tobą zaopiekować…- Odpowiedział jej ze śmiechem.
- Mała to jest twoja… – Nie dokończyła
bo klucze upadły jej na ziemie zakleszczając się w sporej szczelinie – Cholera…
- Czekaj – W tej chwili odsunął jej
rękę i po kilku porządnych próbach wyciągnął kłącze kluczy. Przechwyciła je
zgrabnie i włożyła, tym razem celnie do zamka. Pomieszczenie nie wydawało się
być takie ponure, jak wtedy gdy była w nim sama.
- Poczekaj na mnie, jest chyba w
łazience. – Odparła po czym szybko wskoczyła po drewnianych schodach. Stopy delikatnie
stąpały po deskach i w szybkim czasie znalazły się obok umywalki. Jej ręka
zdjęła ręczniki i rzuciła je w dal. Jest pewna że gdzieś tu jest. Nie myliła
się. Wyciągnęła zagnieżdżony telefon i schowała go do kieszeni.
- Możemy już iść – Krzyknęła kobieta
lecz nikt jej nie odpowiedział.
Szybkim ruchem zeszła na dół i
zamarła. W drzwiach stał on. Jego czarne włosy idealnie opinały szczupłą i
przepracowaną twarz. Niebieskie oczy były tak przejrzyste jak modra woda w
jeziorze. Ręka opinająca dłoń kilkuletniego chłopca, chowała w sobie wiele
pięknych wspomnień. Mały blondynek patrzył na kobietę maślanymi oczkami. Swoim
dziecięcym uśmieszkiem chwytał jej twarz wprowadzając ukojenie.
Nie zawahała się ani chwili dłużej. Zeszła
szybko ze schodów i opuszczając swoją kurtkę wdrapała się na ciało przystojnego
mężczyzny. Czarnowłosy opiął jej ciało i przyciągnął do siebie. Tkwili w
uścisku pewien czas. Chester w tej samej chwili wszedł do pomieszczenia. Widząc
Emily w objęciach jakiegoś faceta poczuł ukłucie. To dziecko, te uściski.
Patrzył się na nich zszokowanym wzrokiem. Nie zna tych dwóch osób, Emily nigdy
o nich nie wspominała. Czy ma przed nim jakieś tajemnice? Pomimo tego że ich
nie zna patrząc na nich ma wrażenie że spogląda na jedną, wielką szczęśliwą rodzinę.
No to mnie kurwa zaskoczyłaś. Czy ona ma syna? Brata? No nie wiem, może kochanka? Powiedz, że nie!
OdpowiedzUsuńNaprawdę co raz bardziej mnie zaskakujesz, akcja się co raz bardziej rozpędza= genialnie.
Nie mogę się doczekać kiedy Shinoda odnajdzie tę rudą pielęgniarę, będą szczęśliwi a wszystko zakończysz takim genialnym opisem podwójnej randki albo puszczaniem lampionów w rozgwieżdżone niebo... Okej, okej już się zamykam i nie ingeruję.
Jak ja kocham czytać te opowiadanie w wannie. Jestem wtedy sama i mogę się z tym wszystkim tak zespolić, złączyć. I nawet jak ktoś mi wali do drzwi, albo Sykes wydziera się właśnie do "The Comedown"- ja mam wszystkich w dupie, siedzę sobie i czytam.
Genialne, cudowne i co mam jeszcze ci słodzić. Jeszcze ci się w głowie poprzewraca i się zepsujesz :>
Kończę, pozdrawiam, życzę weny i czego tam sobie wymarzysz :)
No, cóż za ciekawe zakończenie! :D
OdpowiedzUsuńBrak mi słów, jest tak dobrze. :-)
Nie będę się rozpisywać, bo mi mowę odjęło :P
Życzę weny i pozdrawiam <3
Zapraszam do siebie na osiemnastkę :)
OdpowiedzUsuńJej, jak ty to wszystko genialnie opisujesz. Naprawdę masz talent. Rozdział 29 a Ty i tak zaskakujesz. Jest po prostu świetnie. c: Czekam na następny ;]
OdpowiedzUsuńDziś przeczytałam WSZYSTKO CO NAPISAŁAŚ. Płakałam, śmiałam się, złościłam.. To jest piękne <3 pisz, pisz pisz. Zapraszam do mnie, jeśli bys chciała :) www.s-o-l-d-i-e-r-s.blogspot.com
OdpowiedzUsuń