Mężczyzna po chwili zdjął z siebie
uśmiechniętą kobietę. Dotknął jej ręki i mocno ścisnął. Tak dawno nie widział
tej rozpromienionej twarzy, tych kakaowych oczu. Tak dawno nie dotykał jej
ciemnych włosów, które zawsze tworzyły rozmaite pętle na głowie gdy się je
dotykało. Te dłonie, delikatnie dłonie, które trzymały go teraz za bluzę dawały
tyle szczęścia mężczyźnie.
- Kiedy przyjechaliście? – Spytała
rozradowana kobieta. Spojrzała na twarz bruneta, która wysyłała do niej
serdeczny uśmiech.
- Wczoraj. – Odpowiedział je równie
szybko – Co u Ciebie? Pochwal się bo od pewnego czasu nie miałem z tobą
kontaktu… - Powiedział mężczyzna. W tej chwili odsunął się od szczupłej
dziewczyny i spojrzał na stojącą w progu nieznajomą osobę. Chester zrobił to
samo tyle że z zazdrością. Popatrzył pytająco na Emily i w tej chwili otrzymał
odpowiedź.
- Chester, to jest Ian. – Uśmiechnęła
się i wtedy mężczyźni podali sobie dłoń. W tym samym czasie Emily wzięła na
ręce małego chłopczyka.
- Jak ty urosłeś mały mężczyzno –
Wtedy potarła jego nosek o swój – Za niedługo będziesz taki jak tatuś – Wtedy
spojrzała na Chestera.
- Ian to mój brat – Tą odpowiedź
chciał usłyszeć. Nie można też ukrywać że miał nadzieje że Emily nie związała
się z kimś, a potem rozkochała jego. Nie przypomina sobie by Emily coś o nim
wspominała. Dlaczego zatajała przed nim tą informację? Przecież myślał że wie o
niej wszystko, dosłownie wszystko, a nagle dowiaduje się że ktoś jeszcze jej
został.
- Przepraszam, że pytam ale czy ja
już pana gdzieś nie widziałem? – Spytał się Ian wpatrując się w twarz muzyka.
Chester jednak jak gdyby nigdy nic odpowiedział:
- Zdaje się panu… - Wtedy jego
wypowiedź przerwała kobieta.
- Dobra Chester, mój brat nie jest
taki – Zaśmiała się odstawiając małego Nathana – owoc miłości swojego brata. –
Chester to członek zespołu rockowego…
- Linkin Park? – Spytał po chwili
namysłu spartując się nadal w jego posturę ciała.
- Kojarzy pan. - Uśmiechnął się. –
Zresztą kto nie kojarzy…
- Pan, pan. Bądźcie na Ty – Kobieta
znowu wtrąciła się w ich rozmowę.
- Jak to się stało że siedzisz w
jednym pomieszczeniu ze znanym muzykiem? – Spytał z zaciekawieniem kobietę. –
Ty i Chester Bennington!? – Krzyknął.
- Chester to mój przyjaciel.
Jego mina była nie do opisania. Na
jego twarzy malowało się zdziwienie. Znał Emily doskonale. Od deski do deski,
wiedział o jej wszystkich tajemnicach, tak bynajmniej myśli. Bardzo często ze sobą rozmawiali, jak wzorowe rodzeństwo. Gdy ona
miała jakiś problem, a było ich sporo, zawsze z troską przychodził Ian. Wie
jaka ona jest dlatego był zszokowany że koleguje się z taka osobą jaką jest
członek znanego zespołu. Prawdę mówiąc Emily nigdy nie ciągnęło w stronę
show-biznesu. Mała szara myszka, ukryta pod zasłaniającą miotłą. Czasami
wyglądała na świat swoimi brązowymi oczyma lecz nie trwało to długo. Historia
jej życia uczyniła ją taką.
- Jak się poznaliście? – Spytał z
uśmiechem czarnowłosy mężczyzna.
- Długo by opowiadać – Oznajmiła
kobieta wychodząc na zewnątrz.
- Nie zaprosisz mnie do środka? –
Spytał udając obrażonego – Taki szmat drogi pokonałem dla Ciebie a ty…
- Wolę byś tam nie wchodził – Jej
uśmiech był wręcz wymuszony – Zresztą już tu nie mieszkam.
Jego mina była nie do opisania gdy
wytłumaczyła bratu że ten dom nie jest już jej przyjazny dlatego zamieszkała z
Benningtonem. Ian już nic nie powiedział w tej kwestii tylko trzymając rękę
syna przeszedł przez furtkę i oznajmił:
- Przeprowadziliśmy się tu z Annabelle.
- Jak to przeprowadziliście? –
Spytała zaskoczona.
- Przenieśli mi miejsce pracy. Teraz
mieszkam kilkanaście kilometrów od twojego domu. Szkoda, a przyzwyczaiłem się
do naszego domu… - Po chwili jednak dodał – No, ale to ma swoje plusy. Będę mógł
Cię częściej odwiedzać – Uśmiechnął się w stronę kobiety.
Chester od samego początku siedział
cicho. Przyglądał się tylko rodzeństwu. Jednym z spostrzeżeń jakie wyciągnął
było to ze w ogóle nie byli do siebie podobni. Inne oczy, inne postury ciała.
Emily wyglądała na delikatną osóbkę, jak dla niego – z idealną figurą, a jej
brat? Wie że pomiędzy mężczyzną i kobietą istnieją pewne różnice, nawet duże
różnice ale oni w ogóle nie przypominali rodzeństwo. Jednak świetnie się ze
sobą dogadywali.
- Powinniśmy się bliżej poznać –
Nagle mężczyzna podszedł do Benningtona – Chcę poznać mężczyznę z którym
przyjaźni się moja niedobra siostra.
- Ej! – W tej chwili noga znalazła
się na kolanie mężczyzny. Chłopak jęknął z bólu i zaczął się śmiać.
- Jasne – Bennington odpowiedział
natychmiast i sięgnął po rękę dziewczyny. Ta jednak nie zauważyła tego i była
zajęta swoim bratem.
- To co proponujesz? – Spytała po
chwili.
- Może jakaś kolacja? Zapraszam
dzisiaj do siebie. Annabelle na pewno się ucieszy gdy Cię zobaczy.
No cóż. Ian chciał być miły dlatego
dodał to ostatnie zdanie które nie było bardzo wiarygodne z prawdą.
- Dzisiaj o 20.00? – Spytała brunetka
przeczesując swoje włosy.
- Pasuje. – Wtedy zwrócił się do
Chestera – Mam nadzieje że się zjawisz.
Ten nie odpowiedział nic tylko
spojrzał na Emily odbierającą karteczkę z jego aktualnym miejscem zamieszkania.
Schowała ją do kieszeni po czym przyklękła i ucałowała małego Nathana. Blady
chłopczyk poddał się jej trosce i chwycił za rękę ojca. Minęło jeszcze kilka
minut od ich pożegnania które było przeplatane uśmiechami, uściskami i ciepłymi
słowami. Po tym wszystkim kobieta odwróciła się i chwytając z radością dłoń
mężczyzny udała się do jego samochodu.
***
Dom był posprzątany jak nigdy. Widać
że Emily z samego rana postarała się jak tylko mogła by Chester poczuł się w
swoim domu przyjaźnie. Jednak on nie czekając nawet na ściągnięcie kurtki
spytał ją szybko o to co tkwiło w nim bardzo długo.
- Czemu nie powiedziałaś mi że masz
brata?
Wcale nie zaskoczona tym pytaniem,
była przecież na nie przygotowana od samego początku, oznajmiła po chwili.
- Nie było okazji.
- Twierdziłaś że zostałaś sama po
śmierci rodziców – Emily wtedy usiadła na kanapie, a Chester zrobił to samo.
Spojrzał na jej ciemne oczy i próbując zdefiniować to co ma teraz na myśli po
chwili dodał:
- Nie chodzi mi o to by wtrącać się w
nie swoje sprawy lecz chyba powinienem wiedzieć.
- Chcesz wiedzieć wszystko? – Spytała
wcale tym nie ruszona – Dobrze. Opowiem Ci o wszystkim lecz zanudzę Cię swoją
lekturą o moim doskonałym życiu - rzuciła z sarkazmem.
Bennington nie wiedząc co
odpowiedzieć na jej tkliwe słowa zanurzył się głębiej w brązowej kanapie.
- Zresztą i tak byś się dowiedział.
Tylko po co miałam Ci truć twoje życie moim? – Spytała przeciągając odpowiedź.
- Bo chcę o tobie wiedzieć wszystko –
Oznajmił wpatrując się w jej oczy.
- Wszystko? Nie za dużo wymagasz? –
Zapytała zszokowanego mężczyznę – Tak, Ian to mój brat. Ma syna Nathana i
piękną żonę Annabelle. Poznali się dzięki mnie. – Tu zrobiła przerwę lecz po
chwili oznajmiła – Kiedyś przyjaźniłam się z siostrą Annebelle i tak oto mój
brat poznał swoją teraźniejszą żonę z którą tworzą wspaniałą rodzinę. – Powiedziała.
- Byłą przyjaciółką? Czemu nie
przyjaźnicie się teraz? – Zapytał bardziej zaciekawiony – Opowiesz mi o tym?
Ta jednak po chwili namysłu oznajmiła
krótko:
- Nie. Nie chcę o tym rozmawiać.
Ten jednak odpuścił wcześniejsze
pytanie i chciał zadać kolejne które go ciekawiło, lecz ona go ubiegła.
- Ian to mój brat, ale nie prawdziwy.
– Oznajmiła.
- Chodzi o to że to twój przyjaciel a
traktujesz go jak brata? – Spytał. Zabłąkany w jej wypowiedział już nie
wiedział o czym ma myśleć. Jej odpowiedzi nie były dla niego zbyt zrozumiałe.
- Nie – Uśmiechnęła się lekko w jego
stronę – Ian to mój brat. Przecież mamy to samo nazwisko. - Wtedy odwróciła się
do mężczyzny i podała mu dłoń, którą on szybko chwycił. Tkwił w niej pewien
czas, przyglądając się jej liniom papilarnym, po czym kobieta zabrała głos.
- Chcesz wiedzieć jak to z nami było?
– Spytała zaciekawionego Benningtona. Widząc jego skinięcie głową zaczęła swoją
wypowiedź.
- Kiedyś bardzo dawno moja mama
poznała mężczyznę o imieniu James. James od razu oczarował piękną i młodą
Clare. Kobieta po pewnym czasie poddała się jego uczuciom, którymi ją darzył i
pobrali się. Tworzyli wspaniałe wzorowe małżeństwo. Pomimo tego że w ich życiu
nie brakowało zabawy pragnęli czegoś więcej. – Chester zaciekawił się bardziej
widząc skupioną twarz kobiety – Bardzo chcieli mieć dziecko. Rok czy dwa lata
po ślubie zaczęli się o niego starać. Bezskutecznie. Minęło wiele miesięcy
rozpaczy po tym jak mama wychodziła z łazienki rozpłakana z negatywnym testem
ciążowym. Nie wierzyli w swoje szczęście. Coś było nie tak. Jednak nie poddawali
się. Bardzo pragnęli codziennie słyszeć tupot małych stópek w ich mieszkaniu,
pragnęli wstawać codziennie o czwartej nad ranem by utulać swój skarb. Każdy
inny uznałby to za absurdalny ludzki wymysł, lecz oni tak nie myśleli. Po wielu próbach postanowili pójść w inną stronę, bo byli przekonani że któreś z nich nie może mieć dzieci
. Dlatego też po kilku latach odwiedzili Dom Dziecka, który znajdował się
kilkanaście kilometrów dalej. Pierwsze spotkanie było trudne. Widok tych dzieci
wzbudził w nich wzruszenie. Oni tak starają się o swoją pociechę, a ludzie bez
serca oddają nie potrzebny dla nich ciężar. Wiedziała że niektóre z nich nie mają
rodziców, zginęli podczas nieszczęśliwych wypadków. Lecz pewien chłopiec
zwrócił ich uwagę. Malutki brunet z lśniącymi oczkami spoglądał na nich z góry.
Po pewnym czasie dowiedzieli się że jego matka zmarła w czasie porodu, cudem
ratując dziecko. Ale został jeszcze jego ojciec. Lecz on wyparł się syna. Nie
miał ochoty spędzać z nim czasu. – Tu przerwała – Z tego co mi wiadomo po kilku
latach związał się z kobietą i tworzył z nią rodzinę, ale nie wytrzymał i się
powiesił. Powodów było wiele: Stres, problemy i prawdopodobnie to że żona
zdradzała go na każdym kroku. Ale nie wnikam w historię tego bydlaka… - Zaczęła
kontynuowała swoją historię. Chester patrzył na nią ciągle analizując każde
słowo w swoim umyśle. – Chłopczyk bardzo przywiązał się do odwiedzających go
ludzi. Spędzał z nimi bardzo dużo czasu. Nawet zaczął się przy nich uśmiechać.
Rodzicom pękło serce z radości gdy ośrodek zezwolił na dokonanie adopcji. Po
kilku tygodniach chłopczyk – mały Ian był w domu ze swoimi rodzicami. Tworzyli
wspaniałą rodzinę. Codziennie przeznaczali bardzo dużo czasu na zabawę, nawet
mój tata gdy wracał z pracy nie odpoczywał tylko chwytał za klocki i budował z
synem dużą wieżę aż do nieba – Wtedy Emily się zaśmiała i pokazała ręką jak
duża ona była – To było wspaniałe. Moja mama kiedyś mi to opowiedziała gdy
dowiedziałam się że Ian nie jest moim prawdziwym bratem.
- A ty? – spytał po chwili – Przecież
twoi rodzice nie mogli mieć dzieci…
- Jesteś niecierpliwy – Zaśmiała się
– Minęło kilka dni, tygodni i miesięcy gdy Ian osiągnął lat pięć. Wtedy stało
się coś niesamowitego. Tata mi opowiadał że mama wyszła rozpłakana z łazienki.
Potrząsał nią kilka razy aż w końcu zobaczył że test ciążowy wyszedł
pozytywnie. Stał się cud. Moja mama po kilku latach zaszła w ciążę. I to było
niesamowite dla nich przeżycie, mama tak bardzo pragnęła czuć małą istotkę w
swoim ciele, chciała dać po prostu życie. Radość ojca była nieobliczalna.
Opiekował się nią codziennie, wyręczał w domowych sprawach. Razem z Ian’em
troszczyli się o nią. Z opowiadań rodziców dowiedziałam się że gdy moja mama
miała już pokaźny brzuszek to mój brat często odsuwał bluzkę mojej mamie by
zapukać do brzucha i powiedzieć mi „Wychodź szybko, siostrzyczko”. Niesamowite prawda?
Ian bardzo zaangażował się gdy dowiedział się że będzie miał rodzeństwo. Niby
taki malutki chłopczyk a potrafił zrozumieć wiele rzeczy, których dorośli nie
potrafią pojąć. Gdy się urodziłam, ja, Ian i moi rodzice tworzyli niezmiernie
szczęśliwą rodzinę. Zawsze byłam z bratem zżyta. Począwszy od moich narodzin do
dnia dzisiejszego. Prawda, czasami się kłóciliśmy ale on mnie nie nigdy nie
uderzył. No może poduszką jak poniszczyłam mu płyty, bo nie chciał się ze mną
bawić. – Wtedy się zaśmiała. Jej kąciki ust podniosły się bardzo wysoko – Nie
byłam lubiana w przeciwieństwie do mojego brata. On zawsze otoczony był
dziewczynami, a ja? Odwrotność jego osobowości. Nie potrafiłam się odnaleźć w
tym świecie, jednak on próbował mi w jakiś sposób pomagać. Pamiętam że jak
chodziłam do szkoły to chłopaki ze starszych klas ściągnęli ze mnie plecak i
powywalali wszystkie rzeczy do kosza. Nie lubili mnie. W ogóle szkołę nie wspominam
mile. Byłam kujonem. Kujonów nikt nie lubi. No może w ewentualności jak masz
wspaniały charakter, lecz ja go nie posiadałam. Tak czy owak, mój brat stanął w
mojej obronie i tak dał popalić tym kretynom że w ostateczności znalazł się na
dywaniku u dyrektora.
- Nie sądziłem że miałaś tak
niesamowitego brata – Oznajmił po chwili. Tak, mylił się. Sądził że to osoba
która zostawiła kobietę w potrzebie. Przecież Emily oznajmiła że nie miała
nikogo.
- Ian jest wspaniały. – Oznajmiła –
Najukochańszy brat pod słońcem. Ale później zaczęły się imprezy, często wracał
do domu pijany i musiałam go kryć. Jak to siostra. Ale potem się z nim kłóciłam
bo wolałam żeby spędzał ze mną czas, lecz ten obiecywał wiele i nie spełniał
tego. Pamiętam że dotarło to do niego gdy wrócił do domu naćpany, a ja – już
nastolatka musiałam go oporządzić i przeprowadzić do pokoju bo nie chciałam
żeby rodzice dowiedzieli się z jakim stanie jest ich syn. Klęczałam przy jego
łóżku rozpłakana przez całą noc. Nie chciałam by mój brat brał narkotyki, pił
alkohol i nie wiadomo co jeszcze. Przypuszczam też że pewnie przespał się z
jakimiś łatwymi pannami, bo mój brat był strasznie rozchwytywany w
towarzystwie. Po tym incydencie się opamiętał i spędzał ze mną więcej czasu.
Chodziliśmy na spacery, tarzaliśmy się w śniegu gdy nadeszła pora zimy. Bardzo
pragnęłam też psa, moi rodzice nigdy się na to nie zgodzili. Ian postanowił
zrobić mi taki prezent na urodziny i bez nadzoru rodziców znalazł jakiegoś
małego pieska na ulicy. Umył go i w dniu urodzin mi go wręczył. Gdybyś widział
minę moich rodziców to byś nie wytrzymał ze śmiechu. Bezpański piesek bez rodowodu,
nie rasowy, zwykły kundelek biegał pomiędzy szafkami salonu przewracając
ksiązki i tłukąc szklanki. Rodzice wtedy nakrzyczeli na Ian’a i kazali mu go
oddać lecz rozpłakałam się w niebogłosy krzycząc ze to wspaniały prezent że nie
oddam mojego pieska i tak oto został. Nie miałam serca go oddawać pomimo tego
że nie był idealnym szczeniakiem. Nie odbijał urody, ale był strasznie kochany.
Mój brat się załamywał jak malowałam mu paznokcie i zakładałam kokardki ale
byłam tylko małym bachorem – Zaśmiała się po raz kolejny.
- Powiedziałaś że zostałaś sama po
śmierci rodziców… - Zaczął Chester poważnie.
- Bo zostałam. – Odpowiedziała
zmieniając swój ton na poważniejszy – Mój brat po kilku latach związał się z
Annabelle. Byli ze sobą bardzo długo, aż w końcu wzięli ze sobą ślub. Pamiętam
do dnia dzisiejszego jak tańczyliśmy ze sobą, śmialiśmy na jego weselu. Było wspaniale. Lecz
po jakimś czasie Ian wyprowadził się do żony. Ja zostałam w domu sama,
zaczęliśmy się oddalać. Był taki dzień że płakałam bo mi go strasznie brakowało,
a nie potrafiłam powiedzieć mu prosto w oczy że jest mi potrzebny. Pewnego dnia
doszła do mnie wstrząsająca wiadomość. Rodzice mieli wypadek. Nie udało się ich
uratować. Wtedy z bratem zbliżyliśmy się do siebie, widział jak przeżywam rozłąkę
z rodzicami, że już ich nigdy nie zobaczę, nie usłyszę ich śmiechu, nigdy nie
poradzę się ich w jakiejkolwiek sprawie. Już to przeminęło – Wtedy z jej oczu
popłynęło kilka łez lecz je odparła. – W tym czasie gdy zdarzył się wypadek
Annabelle była w ciąży z moim bratem. Nie dość że Ian stracił swoich
przybranych rodziców, osoby które napoiły go siłą do życia musiał zmagać się z
tym że on sam za niedługo zostanie ojcem. Nie spodziewałam się wiadomości która przekazał mi po pewnym czasie. Dotyczyła ona tego że
przeprowadzają się na drugi kraniec kraju. Ian znalazł tam płatną pracę, a
przecież musiał wykarmić rodzinę. Annabelle była też w takim stanie co bardzo
dobrze wpłynęło na jej zdrowie. Zamieszkali w małym domku, który później
zamienił się w dużą willę. Firma Ian’a rozwinęła się w bardzo szybkim tempie
dlatego też jego zarobki stały się opłacalne. A ja? Ja tkwiłam w bólu i
rozpaczy, nie mając obok siebie nikogo bliskiego, gdy mój brat w tym czasie
spędzał święta z rodziną. Żona owinęła go sobie wokół palca. Uważała że Ian
należy tylko do niej, ze ma się jej słuchać i spędzać z nią najwięcej czasu. Zresztą,
sama ją rozumiem. To jej mąż. Mój brat pomimo dużej odległości bardzo mi pomagał.
Pisał listy, dzwonił co pewien czas i przesyłał mi pieniądze na życie. Przecież
wtedy straciłam pracę a musiałam z czegoś żyć. Co miesiąc na moje konto
wpływało kilka groszy, które wystarczało na jakieś ubrania i jedzenie. Nic
więcej. Zresztą i tak byłam mu bardzo wdzięczna za to co zrobił.
Ian nie miał też łatwo. Po
urodzeniu się Nathana musiał zmagać się z czymś nowym. – Tu zrobiła przerwę – Nathan
jest chory na białaczkę. Ale nie poddali się. Nie odrzucili go, sam wiedział że
nie może go zostawić na pastwę losu. Bóg zesłał im pociechę, którą muszą się
opiekować. Bez względu na to że Nathan zmaga się z chorobą to kochane dziecko. Potrzebuje
pilniejszej opieki i zaangażowania w jego życie.
Tutaj się zatrzymała. Nie wie co
więcej powiedzieć w tej sprawie. Serce ją ściskało gdy sobie o tym pomyślała.
Nagle zobaczyła coś nowego. Coś dziwnego. Przyglądnęła się bardziej mężczyźnie.
Pierwszy raz widziała u niego spływające łzy.
- Chester… - Wtedy wtuliła się w
niego ogarniając z jego policzków pojedyncze łzy.
- Nie zwracaj na mnie uwagi. Taki
twardziel jak ja nie może płakać. – Stwierdził po chwili.
- Czasami i twardziel musi się
przełamać i przelać swoje smutki innej osobie.
- Masz wspaniałą rodzinę. Gdy
słuchałem tego wszystkiego… - Tu zrobił przerwę – Ja nigdy nie zaznałem takiej
miłości. – Wtedy wtulił się bardziej w dziewczynę. Ona zrobiła to samo i nie
wiedząc co powiedzieć nie wydobyła ze swoich ust już nic więcej. On też
cierpiał lecz w inny sposób. Nie miał kochającej rodziny, a ona wręcz
przeciwnie. Miała, lecz ją straciła.
__________________________
To tak :) Minęła już
trzydziestka w moim blogu. Bardzo się z tego powodu cieszę, że
wytrzymaliście ze mną aż tyle. Że tych wejść jest coraz więcej, że
wzrasta liczba komentatorów. Bardzo jestem wam wdzięczna. Jednak zasługę
tego że to wciąż piszę powinniście przypisać sobie samym i mojej
przyjaciółce. To wy oraz ona nakłaniacie mnie do ponownego pisanie tych
opowiadań. Bardzo wam dziękuje ;*
Mam
też prośbę. Będzie mi miło gdy zostawisz tu jakikolwiek znak że tu
byłeś. Napiszcie tutaj co wam się nie podoba, co w ewentualności jest
okey i czego więcej byście chcieli.
I jeszcze raz: Dziękuje :)
Zaskoczyłaś mnie :-) Sprawdziłam z ciekawości, czyżbyś czegoś nie wrzuciła, zaglądam, a tu naprawdę- jest!
OdpowiedzUsuńGenialna jesteś. Ta cała historia z Ian'em została przedstawiona w przecudowny sposób, ale nie wiem, mam wrażenie, że lepiej sprawdziłaby się w formie wspomnień, a nie monologu Emily. Taka sugestia.
Chociaż bez monologu nie byłoby tych cudownych końcowych słów Chestera. "Nie zwracaj na mnie uwagi. Taki twardziel jak ja nie może płakać."- to wydaje mi się tak genialne. Wczułam się w jego niebywałą moc przywracania poczucia bezpieczeństwa. To tak jakby mówił: "Moje łzy się nie liczą, jeśli ty także płaczesz."
Cudo.
Nie będę się tu rozklejać, bo nie widzę w tym zbytnio sensu. Ty przecież wiesz, że będę tu do końca i zawsze jestem otwarta na Twoje pomysły ;)
Pozdrawiam i życzę weny.
Dziękuje za miły komentarz :3 Miło z twojej strony że praktycznie przy każdym rozdziale widnieją twoje długie komentarze z przemyśleniami, doceniam to że mam taką wierną czytelniczkę :)
UsuńCo do monologu. Ja jednak uważam ze on jest wystarczający bo moim zadaniem było przekazanie Chesterowi historii życia brata, a nie wspomnienia dotyczące jej przeszłości, chociaż jedno wiązało się z drugim. Choć z drugiej strony masz rację: były by bardziej uczuciowe niż wydukane słowa :)
Pięknie piszesz. Nie umiem inaczej tego określić. Oby tak dalej. :-) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJakiś znak mówisz? Proszę bardzo :p Baaardzo mi się podoba. Za każdym razem po przeczytaniu rozdziału, nie mogę doczekać się następnego. Czytam, nie komentuję i wiem, że robię źle, bo należą ci się za każdy wpis długie poematy, ale ja najczęściej nie mam ich jak dodawać :) Pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuńOo! Dziękuje za napisanie ;) Bardzo się cieszę że spodobały Ci się moje rozdziały i że w ogóle to czytasz :D
UsuńNie wiem co jeszcze napisać, nie jestem w tym dobra więc słowa wdzięczności powinny Ci wystarczyć :)
Genialne, genialne, GENIALNE! Masz talent dziewczyno. Pisz dalej, grzechem byłoby go nie wykorzystać. Czekam na następny rozdział, nie mogę się go doczekać :3 życzę oczywiście weny!
OdpowiedzUsuńTalent? Nigdy pisania nie uważałam za talent, sklejam kilka zdań i voila! Wychodzi to co wychodzi :)
UsuńDziękuje za opinię. I na pewno nie zakończę swojego opowiadania w połowie. Tego możecie być na 100% pewni :)
Zapraszam na 19 :-)
OdpowiedzUsuńOhoho, trzydziecha :3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
Bardzo podoba mi się historia Emily. Jej brat, rodzice, piesek... ;)
Słowa Chestera i jego przemyślenia na końcu były nieziemskie. :)
Masz talent, wielki talent. Załatwiaj wydawnictwo dla twych przyszłych książek! :P
Do mnie tym razem nie zapraszam, bo jestem do dupy :3
Weny! <3
Jak to koniec? Pytam się, jak to koniec? Kolejny rozdział. Już. Chcę go widzieć, teraz! :(
OdpowiedzUsuńOkropnie mi się spodobało. Idealnie dobrane słowa. Wzruszająca historia jej życia, a na końcu, płaczący Chester, to już w ogóle mi serce zmiękło.
Pięknie.
Chyba nie dotrwam do kolejnej części, bo oszaleję. Pisz szybko, nie przyjmuję odmowy! :D
PS Zapraszam w moje skromne progi, V rozdział już jest :B
Rozdział jak zwykle świetny, czytam twojego bloga od niedawna, ale.. Zyć bez niego nie umiem :) To jak to opisujesz.. To wszystko tak pięknie dobrane w odpowiednie słowa.. Tyle uczuć w tym wszystkim. No i ten Chester.. TO jak płacze. Niemal poczułam dokładnie to samo co on. Udzielił mi się nastrój bohaterów.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :) Mam nadzieję, że udzielisz opinii, na temat tego co ja piszę.. Albo, zwyczajne w świecie, nie zajrzysz.. Wybór należy do ciebie.
www.s-o-l-d-i-e-r-s.blogspot.com
Jejku :) Dziękuje za taką opinię :)
UsuńA pro po bloga. Dziękuje za link i na pewno zajrzę ;*
Hej, zapraszam na OneShota :D
OdpowiedzUsuńMożesz hejtować, zasługuję na to xD
To tak zaczynając, rozdział bóstwo, w końcu można było się dowiedzieć coś o życiu Emily. Bardzo ładnie objęłaś w słowa całą historie jej brata i tego jak się ich życie toczyło, na końcu z powodu tego, że dzisiaj mi smutno dwie łzy sobie poleciały, a powiem Ci że to pierwszy raz gdy poleciały mi łzy przy Twoim blogu.
OdpowiedzUsuńA teraz powiem Ci jak trafiłam tutaj, znalazłam komentarz od Ciebie na blogu innej bloggerki, której czytam, i zaciekawił mnie twój avatar, weszłam więc przeczytałam kawałek, tak niby mnie zaciekawił i zapisałam na później, na drugi dzień powróciłam do niego i zaczęłam czytać, wkręciłam się, bardzo ładnie przedstawiłaś to jak Emily poznała całą grupę chłopaków, tak bardzo naturalnie. A nie jak to na innych blogach czytam. Polubiłam Emily, jest taka wrażliwa, uczuciowa, coś jak ja.. potrafi dowalić sarkazmem. Co do dalszej historii no po prostu Scott to cham nad chamami, dziewczyna się zaangażowała, a on ją tak wykorzystał. Wyobrażałam sobie jej ból, było mi jej szkoda. Opisujesz całe rozdziały tak spokojnie, bez pośpiechu podoba mi się to, nic nie dzieje się na dzikusa, jak na karuzeli.
Chester zakochał się w Emily, wcale mnie to nie zdziwiło, choć na początku powiem Ci, byłam pewna, że to Mike z nią będzie. No ale cieszyłam się że wpadło w końcu na Chestera :) Biedny został odrzucony, ale nic..chłopak jakoś się trzyma i opiekuję Emily. Pewnie szybko nie rozkręcisz nic dwuznacznego między nimi, a to dobrze! Tak trzymaj, bardziej zachęcasz tym do czytania bo wszyscy czekamy na kulminacyjny moment.
Także podsumowując już, żeby Cię nie zamęczyć moją męczącą wypowiedzią. Czytałam tego bloga przez dwa dni, lista muzyki Linkin Park jaką wybrałaś idealnie pasuję, i zawsze trafię na taką, która przypasowuję się do rozdziału, dziwne XD Styl pisania po prostu masz nieziemski, i pracuj, pracuj, pracuj. Co dodam z minusów to, czasami popełniasz literówki, ale są zjadliwe dla oka i można Ci wybaczyć. No i co jeszcze mi się podoba, to sposób w jaki opisujesz miejsca, emocje i sytuacje, humor na blogu również jest przedni, kilka razy śmiałam się do rozpuku XD Oby tak dalej! Prowadź bloga, niech wena wylatuje Ci uszami, oczyma i palcami i przelewaj ją na nas!
Wybacz, że się tak rozpisałam, ale opisać musiałam moje emocje co do rozdziałów. Wybacz również, że anonimowo, ale nie mam tu konta ;) Na pewno będę tutaj stałą czytelniczką i będę czytać wszystko co napiszesz, oczywiście też będę komentować. /Kuroichi
Jeszcze nie skończyłam czytać całego bloga, ale możesz być pewna, że w niedługim czasie wyrażę swoją opinie na temat reszty rozdziałów ;)
UsuńTwoje opowiadania są naprawdę świetne.
OdpowiedzUsuńWciągnęły mnie na maxa i nie mam zamiaru przestać czytać.
Powrót do twojej byłej jest bardzo trudnym wyzwaniem i wiele razy mi się to nie udało po tym, jak mój narzeczony ze mną zerwał. ale kiedy przeczytałem o zaklęcie miłosne w Kwale Temple i postanowiłem się z nim skontaktować, a kiedy odpowiedział na moją pocztę, odkryłem, że tak łatwo było mi odzyskać narzeczonego w ciągu 48 godzin. W ten sposób odzyskałem mojego narzeczonego pod adresem kwaletemple@gmail.com, jaka jest jego aplikacja na +2348056141089.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńDzięki zaklęciom wiążącym miłość, które zrobił dla mnie Dr Kwale, udało mi się odzyskać moją żonę i dwoje nastoletnich dzieci. Jestem dzisiaj bardzo szczęśliwy i chcę po prostu udostępnić to online, abyś mógł otrzymać zaklęcie zjednoczenia, aby odzyskać swoich bliskich. Skontaktuj się z Dr.Kwale przez jego adres e-mail kwaletemple@gmail.com lub Whats-App Dr Kwale na +2348056141089.