sobota, 16 listopada 2013

Rozdział XXX



Mężczyzna po chwili zdjął z siebie uśmiechniętą kobietę. Dotknął jej ręki i mocno ścisnął. Tak dawno nie widział tej rozpromienionej twarzy, tych kakaowych oczu. Tak dawno nie dotykał jej ciemnych włosów, które zawsze tworzyły rozmaite pętle na głowie gdy się je dotykało. Te dłonie, delikatnie dłonie, które trzymały go teraz za bluzę dawały tyle szczęścia mężczyźnie.
- Kiedy przyjechaliście? – Spytała rozradowana kobieta. Spojrzała na twarz bruneta, która wysyłała do niej serdeczny uśmiech.
- Wczoraj. – Odpowiedział je równie szybko – Co u Ciebie? Pochwal się bo od pewnego czasu nie miałem z tobą kontaktu… - Powiedział mężczyzna. W tej chwili odsunął się od szczupłej dziewczyny i spojrzał na stojącą w progu nieznajomą osobę. Chester zrobił to samo tyle że z zazdrością. Popatrzył pytająco na Emily i w tej chwili otrzymał odpowiedź.
- Chester, to jest Ian. – Uśmiechnęła się i wtedy mężczyźni podali sobie dłoń. W tym samym czasie Emily wzięła na ręce małego chłopczyka.
- Jak ty urosłeś mały mężczyzno – Wtedy potarła jego nosek o swój – Za niedługo będziesz taki jak tatuś – Wtedy spojrzała na Chestera.
- Ian to mój brat – Tą odpowiedź chciał usłyszeć. Nie można też ukrywać że miał nadzieje że Emily nie związała się z kimś, a potem rozkochała jego. Nie przypomina sobie by Emily coś o nim wspominała. Dlaczego zatajała przed nim tą informację? Przecież myślał że wie o niej wszystko, dosłownie wszystko, a nagle dowiaduje się że ktoś jeszcze jej został.
- Przepraszam, że pytam ale czy ja już pana gdzieś nie widziałem? – Spytał się Ian wpatrując się w twarz muzyka. Chester jednak jak gdyby nigdy nic odpowiedział:
- Zdaje się panu… - Wtedy jego wypowiedź przerwała kobieta.
- Dobra Chester, mój brat nie jest taki – Zaśmiała się odstawiając małego Nathana – owoc miłości swojego brata. – Chester to członek zespołu rockowego…
- Linkin Park? – Spytał po chwili namysłu spartując się nadal w jego posturę ciała.
- Kojarzy pan. - Uśmiechnął się. – Zresztą kto nie kojarzy…
- Pan, pan. Bądźcie na Ty – Kobieta znowu wtrąciła się w ich rozmowę.
- Jak to się stało że siedzisz w jednym pomieszczeniu ze znanym muzykiem? – Spytał z zaciekawieniem kobietę. – Ty i Chester Bennington!? – Krzyknął.
- Chester to mój przyjaciel.
Jego mina była nie do opisania. Na jego twarzy malowało się zdziwienie. Znał Emily doskonale. Od deski do deski, wiedział o jej wszystkich tajemnicach, tak bynajmniej myśli. Bardzo często ze sobą rozmawiali, jak wzorowe rodzeństwo. Gdy ona miała jakiś problem, a było ich sporo, zawsze z troską przychodził Ian. Wie jaka ona jest dlatego był zszokowany że koleguje się z taka osobą jaką jest członek znanego zespołu. Prawdę mówiąc Emily nigdy nie ciągnęło w stronę show-biznesu. Mała szara myszka, ukryta pod zasłaniającą miotłą. Czasami wyglądała na świat swoimi brązowymi oczyma lecz nie trwało to długo. Historia jej życia uczyniła ją taką.
- Jak się poznaliście? – Spytał z uśmiechem czarnowłosy mężczyzna.
- Długo by opowiadać – Oznajmiła kobieta wychodząc na zewnątrz.
- Nie zaprosisz mnie do środka? – Spytał udając obrażonego – Taki szmat drogi pokonałem dla Ciebie a ty…
- Wolę byś tam nie wchodził – Jej uśmiech był wręcz wymuszony – Zresztą już tu nie mieszkam.
Jego mina była nie do opisania gdy wytłumaczyła bratu że ten dom nie jest już jej przyjazny dlatego zamieszkała z Benningtonem. Ian już nic nie powiedział w tej kwestii tylko trzymając rękę syna przeszedł przez furtkę i oznajmił:
- Przeprowadziliśmy się tu z Annabelle.
- Jak to przeprowadziliście? – Spytała zaskoczona.
- Przenieśli mi miejsce pracy. Teraz mieszkam kilkanaście kilometrów od twojego domu. Szkoda, a przyzwyczaiłem się do naszego domu… - Po chwili jednak dodał – No, ale to ma swoje plusy. Będę mógł Cię częściej odwiedzać – Uśmiechnął się w stronę kobiety.
Chester od samego początku siedział cicho. Przyglądał się tylko rodzeństwu. Jednym z spostrzeżeń jakie wyciągnął było to ze w ogóle nie byli do siebie podobni. Inne oczy, inne postury ciała. Emily wyglądała na delikatną osóbkę, jak dla niego – z idealną figurą, a jej brat? Wie że pomiędzy mężczyzną i kobietą istnieją pewne różnice, nawet duże różnice ale oni w ogóle nie przypominali rodzeństwo. Jednak świetnie się ze sobą dogadywali.
- Powinniśmy się bliżej poznać – Nagle mężczyzna podszedł do Benningtona – Chcę poznać mężczyznę z którym przyjaźni się moja niedobra siostra.
- Ej! – W tej chwili noga znalazła się na kolanie mężczyzny. Chłopak jęknął z bólu i zaczął się śmiać.
- Jasne – Bennington odpowiedział natychmiast i sięgnął po rękę dziewczyny. Ta jednak nie zauważyła tego i była zajęta swoim bratem.
- To co proponujesz? – Spytała po chwili.
- Może jakaś kolacja? Zapraszam dzisiaj do siebie. Annabelle na pewno się ucieszy gdy Cię zobaczy.
No cóż. Ian chciał być miły dlatego dodał to ostatnie zdanie które nie było bardzo wiarygodne z prawdą.
- Dzisiaj o 20.00? – Spytała brunetka przeczesując swoje włosy.
- Pasuje. – Wtedy zwrócił się do Chestera – Mam nadzieje że się zjawisz.
Ten nie odpowiedział nic tylko spojrzał na Emily odbierającą karteczkę z jego aktualnym miejscem zamieszkania. Schowała ją do kieszeni po czym przyklękła i ucałowała małego Nathana. Blady chłopczyk poddał się jej trosce i chwycił za rękę ojca. Minęło jeszcze kilka minut od ich pożegnania które było przeplatane uśmiechami, uściskami i ciepłymi słowami. Po tym wszystkim kobieta odwróciła się i chwytając z radością dłoń mężczyzny udała się do jego samochodu.

***

Dom był posprzątany jak nigdy. Widać że Emily z samego rana postarała się jak tylko mogła by Chester poczuł się w swoim domu przyjaźnie. Jednak on nie czekając nawet na ściągnięcie kurtki spytał ją szybko o to co tkwiło w nim bardzo długo.
- Czemu nie powiedziałaś mi że masz brata?
Wcale nie zaskoczona tym pytaniem, była przecież na nie przygotowana od samego początku, oznajmiła po chwili.
- Nie było okazji.
- Twierdziłaś że zostałaś sama po śmierci rodziców – Emily wtedy usiadła na kanapie, a Chester zrobił to samo. Spojrzał na jej ciemne oczy i próbując zdefiniować to co ma teraz na myśli po chwili dodał:
- Nie chodzi mi o to by wtrącać się w nie swoje sprawy lecz chyba powinienem wiedzieć.
- Chcesz wiedzieć wszystko? – Spytała wcale tym nie ruszona – Dobrze. Opowiem Ci o wszystkim lecz zanudzę Cię swoją lekturą o moim doskonałym życiu - rzuciła z sarkazmem.
Bennington nie wiedząc co odpowiedzieć na jej tkliwe słowa zanurzył się głębiej w brązowej kanapie.
- Zresztą i tak byś się dowiedział. Tylko po co miałam Ci truć twoje życie moim? – Spytała przeciągając odpowiedź.
- Bo chcę o tobie wiedzieć wszystko – Oznajmił wpatrując się w jej oczy.
- Wszystko? Nie za dużo wymagasz? – Zapytała zszokowanego mężczyznę – Tak, Ian to mój brat. Ma syna Nathana i piękną żonę Annabelle. Poznali się dzięki mnie. – Tu zrobiła przerwę lecz po chwili oznajmiła – Kiedyś przyjaźniłam się z siostrą Annebelle i tak oto mój brat poznał swoją teraźniejszą żonę z którą tworzą wspaniałą rodzinę. – Powiedziała.
- Byłą przyjaciółką? Czemu nie przyjaźnicie się teraz? – Zapytał bardziej zaciekawiony – Opowiesz mi o tym?
Ta jednak po chwili namysłu oznajmiła krótko:
- Nie. Nie chcę o tym rozmawiać.
Ten jednak odpuścił wcześniejsze pytanie i chciał zadać kolejne które go ciekawiło, lecz ona go ubiegła.
- Ian to mój brat, ale nie prawdziwy. – Oznajmiła.
- Chodzi o to że to twój przyjaciel a traktujesz go jak brata? – Spytał. Zabłąkany w jej wypowiedział już nie wiedział o czym ma myśleć. Jej odpowiedzi nie były dla niego zbyt zrozumiałe.
- Nie – Uśmiechnęła się lekko w jego stronę – Ian to mój brat. Przecież mamy to samo nazwisko. - Wtedy odwróciła się do mężczyzny i podała mu dłoń, którą on szybko chwycił. Tkwił w niej pewien czas, przyglądając się jej liniom papilarnym, po czym kobieta zabrała głos.
- Chcesz wiedzieć jak to z nami było? – Spytała zaciekawionego Benningtona. Widząc jego skinięcie głową zaczęła swoją wypowiedź.
- Kiedyś bardzo dawno moja mama poznała mężczyznę o imieniu James. James od razu oczarował piękną i młodą Clare. Kobieta po pewnym czasie poddała się jego uczuciom, którymi ją darzył i pobrali się. Tworzyli wspaniałe wzorowe małżeństwo. Pomimo tego że w ich życiu nie brakowało zabawy pragnęli czegoś więcej. – Chester zaciekawił się bardziej widząc skupioną twarz kobiety – Bardzo chcieli mieć dziecko. Rok czy dwa lata po ślubie zaczęli się o niego starać. Bezskutecznie. Minęło wiele miesięcy rozpaczy po tym jak mama wychodziła z łazienki rozpłakana z negatywnym testem ciążowym. Nie wierzyli w swoje szczęście. Coś było nie tak. Jednak nie poddawali się. Bardzo pragnęli codziennie słyszeć tupot małych stópek w ich mieszkaniu, pragnęli wstawać codziennie o czwartej nad ranem by utulać swój skarb. Każdy inny uznałby to za absurdalny ludzki wymysł, lecz oni tak nie myśleli. Po wielu próbach postanowili pójść w inną stronę, bo byli przekonani że któreś z nich nie może mieć dzieci . Dlatego też po kilku latach odwiedzili Dom Dziecka, który znajdował się kilkanaście kilometrów dalej. Pierwsze spotkanie było trudne. Widok tych dzieci wzbudził w nich wzruszenie. Oni tak starają się o swoją pociechę, a ludzie bez serca oddają nie potrzebny dla nich ciężar. Wiedziała że niektóre z nich nie mają rodziców, zginęli podczas nieszczęśliwych wypadków. Lecz pewien chłopiec zwrócił ich uwagę. Malutki brunet z lśniącymi oczkami spoglądał na nich z góry. Po pewnym czasie dowiedzieli się że jego matka zmarła w czasie porodu, cudem ratując dziecko. Ale został jeszcze jego ojciec. Lecz on wyparł się syna. Nie miał ochoty spędzać z nim czasu. – Tu przerwała – Z tego co mi wiadomo po kilku latach związał się z kobietą i tworzył z nią rodzinę, ale nie wytrzymał i się powiesił. Powodów było wiele: Stres, problemy i prawdopodobnie to że żona zdradzała go na każdym kroku. Ale nie wnikam w historię tego bydlaka… - Zaczęła kontynuowała swoją historię. Chester patrzył na nią ciągle analizując każde słowo w swoim umyśle. – Chłopczyk bardzo przywiązał się do odwiedzających go ludzi. Spędzał z nimi bardzo dużo czasu. Nawet zaczął się przy nich uśmiechać. Rodzicom pękło serce z radości gdy ośrodek zezwolił na dokonanie adopcji. Po kilku tygodniach chłopczyk – mały Ian był w domu ze swoimi rodzicami. Tworzyli wspaniałą rodzinę. Codziennie przeznaczali bardzo dużo czasu na zabawę, nawet mój tata gdy wracał z pracy nie odpoczywał tylko chwytał za klocki i budował z synem dużą wieżę aż do nieba – Wtedy Emily się zaśmiała i pokazała ręką jak duża ona była – To było wspaniałe. Moja mama kiedyś mi to opowiedziała gdy dowiedziałam się że Ian nie jest moim prawdziwym bratem.
- A ty? – spytał po chwili – Przecież twoi rodzice nie mogli mieć dzieci…
- Jesteś niecierpliwy – Zaśmiała się – Minęło kilka dni, tygodni i miesięcy gdy Ian osiągnął lat pięć. Wtedy stało się coś niesamowitego. Tata mi opowiadał że mama wyszła rozpłakana z łazienki. Potrząsał nią kilka razy aż w końcu zobaczył że test ciążowy wyszedł pozytywnie. Stał się cud. Moja mama po kilku latach zaszła w ciążę. I to było niesamowite dla nich przeżycie, mama tak bardzo pragnęła czuć małą istotkę w swoim ciele, chciała dać po prostu życie. Radość ojca była nieobliczalna. Opiekował się nią codziennie, wyręczał w domowych sprawach. Razem z Ian’em troszczyli się o nią. Z opowiadań rodziców dowiedziałam się że gdy moja mama miała już pokaźny brzuszek to mój brat często odsuwał bluzkę mojej mamie by zapukać do brzucha i powiedzieć mi „Wychodź szybko, siostrzyczko”. Niesamowite prawda? Ian bardzo zaangażował się gdy dowiedział się że będzie miał rodzeństwo. Niby taki malutki chłopczyk a potrafił zrozumieć wiele rzeczy, których dorośli nie potrafią pojąć. Gdy się urodziłam, ja, Ian i moi rodzice tworzyli niezmiernie szczęśliwą rodzinę. Zawsze byłam z bratem zżyta. Począwszy od moich narodzin do dnia dzisiejszego. Prawda, czasami się kłóciliśmy ale on mnie nie nigdy nie uderzył. No może poduszką jak poniszczyłam mu płyty, bo nie chciał się ze mną bawić. – Wtedy się zaśmiała. Jej kąciki ust podniosły się bardzo wysoko – Nie byłam lubiana w przeciwieństwie do mojego brata. On zawsze otoczony był dziewczynami, a ja? Odwrotność jego osobowości. Nie potrafiłam się odnaleźć w tym świecie, jednak on próbował mi w jakiś sposób pomagać. Pamiętam że jak chodziłam do szkoły to chłopaki ze starszych klas ściągnęli ze mnie plecak i powywalali wszystkie rzeczy do kosza. Nie lubili mnie. W ogóle szkołę nie wspominam mile. Byłam kujonem. Kujonów nikt nie lubi. No może w ewentualności jak masz wspaniały charakter, lecz ja go nie posiadałam. Tak czy owak, mój brat stanął w mojej obronie i tak dał popalić tym kretynom że w ostateczności znalazł się na dywaniku u dyrektora.
- Nie sądziłem że miałaś tak niesamowitego brata – Oznajmił po chwili. Tak, mylił się. Sądził że to osoba która zostawiła kobietę w potrzebie. Przecież Emily oznajmiła że nie miała nikogo.
- Ian jest wspaniały. – Oznajmiła – Najukochańszy brat pod słońcem. Ale później zaczęły się imprezy, często wracał do domu pijany i musiałam go kryć. Jak to siostra. Ale potem się z nim kłóciłam bo wolałam żeby spędzał ze mną czas, lecz ten obiecywał wiele i nie spełniał tego. Pamiętam że dotarło to do niego gdy wrócił do domu naćpany, a ja – już nastolatka musiałam go oporządzić i przeprowadzić do pokoju bo nie chciałam żeby rodzice dowiedzieli się z jakim stanie jest ich syn. Klęczałam przy jego łóżku rozpłakana przez całą noc. Nie chciałam by mój brat brał narkotyki, pił alkohol i nie wiadomo co jeszcze. Przypuszczam też że pewnie przespał się z jakimiś łatwymi pannami, bo mój brat był strasznie rozchwytywany w towarzystwie. Po tym incydencie się opamiętał i spędzał ze mną więcej czasu. Chodziliśmy na spacery, tarzaliśmy się w śniegu gdy nadeszła pora zimy. Bardzo pragnęłam też psa, moi rodzice nigdy się na to nie zgodzili. Ian postanowił zrobić mi taki prezent na urodziny i bez nadzoru rodziców znalazł jakiegoś małego pieska na ulicy. Umył go i w dniu urodzin mi go wręczył. Gdybyś widział minę moich rodziców to byś nie wytrzymał ze śmiechu. Bezpański piesek bez rodowodu, nie rasowy, zwykły kundelek biegał pomiędzy szafkami salonu przewracając ksiązki i tłukąc szklanki. Rodzice wtedy nakrzyczeli na Ian’a i kazali mu go oddać lecz rozpłakałam się w niebogłosy krzycząc ze to wspaniały prezent że nie oddam mojego pieska i tak oto został. Nie miałam serca go oddawać pomimo tego że nie był idealnym szczeniakiem. Nie odbijał urody, ale był strasznie kochany. Mój brat się załamywał jak malowałam mu paznokcie i zakładałam kokardki ale byłam tylko małym bachorem – Zaśmiała się po raz kolejny.
- Powiedziałaś że zostałaś sama po śmierci rodziców… - Zaczął Chester poważnie.
- Bo zostałam. – Odpowiedziała zmieniając swój ton na poważniejszy – Mój brat po kilku latach związał się z Annabelle. Byli ze sobą bardzo długo, aż w końcu wzięli ze sobą ślub. Pamiętam do dnia dzisiejszego jak tańczyliśmy ze sobą, śmialiśmy na jego weselu. Było wspaniale. Lecz po jakimś czasie Ian wyprowadził się do żony. Ja zostałam w domu sama, zaczęliśmy się oddalać. Był taki dzień że płakałam bo mi go strasznie brakowało, a nie potrafiłam powiedzieć mu prosto w oczy że jest mi potrzebny. Pewnego dnia doszła do mnie wstrząsająca wiadomość. Rodzice mieli wypadek. Nie udało się ich uratować. Wtedy z bratem zbliżyliśmy się do siebie, widział jak przeżywam rozłąkę z rodzicami, że już ich nigdy nie zobaczę, nie usłyszę ich śmiechu, nigdy nie poradzę się ich w jakiejkolwiek sprawie. Już to przeminęło – Wtedy z jej oczu popłynęło kilka łez lecz je odparła. – W tym czasie gdy zdarzył się wypadek Annabelle była w ciąży z moim bratem. Nie dość że Ian stracił swoich przybranych rodziców, osoby które napoiły go siłą do życia musiał zmagać się z tym że on sam za niedługo zostanie ojcem. Nie spodziewałam się wiadomości która przekazał mi po pewnym czasie. Dotyczyła ona tego że przeprowadzają się na drugi kraniec kraju. Ian znalazł tam płatną pracę, a przecież musiał wykarmić rodzinę. Annabelle była też w takim stanie co bardzo dobrze wpłynęło na jej zdrowie. Zamieszkali w małym domku, który później zamienił się w dużą willę. Firma Ian’a rozwinęła się w bardzo szybkim tempie dlatego też jego zarobki stały się opłacalne. A ja? Ja tkwiłam w bólu i rozpaczy, nie mając obok siebie nikogo bliskiego, gdy mój brat w tym czasie spędzał święta z rodziną. Żona owinęła go sobie wokół palca. Uważała że Ian należy tylko do niej, ze ma się jej słuchać i spędzać z nią najwięcej czasu. Zresztą, sama ją rozumiem. To jej mąż. Mój brat pomimo dużej odległości bardzo mi pomagał. Pisał listy, dzwonił co pewien czas i przesyłał mi pieniądze na życie. Przecież wtedy straciłam pracę a musiałam z czegoś żyć. Co miesiąc na moje konto wpływało kilka groszy, które wystarczało na jakieś ubrania i jedzenie. Nic więcej. Zresztą i tak byłam mu bardzo wdzięczna za to co zrobił.
Ian nie miał też łatwo. Po urodzeniu się Nathana musiał zmagać się z czymś nowym. – Tu zrobiła przerwę – Nathan jest chory na białaczkę. Ale nie poddali się. Nie odrzucili go, sam wiedział że nie może go zostawić na pastwę losu. Bóg zesłał im pociechę, którą muszą się opiekować. Bez względu na to że Nathan zmaga się z chorobą to kochane dziecko. Potrzebuje pilniejszej opieki i zaangażowania w jego życie.
Tutaj się zatrzymała. Nie wie co więcej powiedzieć w tej sprawie. Serce ją ściskało gdy sobie o tym pomyślała. Nagle zobaczyła coś nowego. Coś dziwnego. Przyglądnęła się bardziej mężczyźnie. Pierwszy raz widziała u niego spływające łzy.
- Chester… - Wtedy wtuliła się w niego ogarniając z jego policzków pojedyncze łzy.
- Nie zwracaj na mnie uwagi. Taki twardziel jak ja nie może płakać. – Stwierdził po chwili.
- Czasami i twardziel musi się przełamać i przelać swoje smutki innej osobie.
- Masz wspaniałą rodzinę. Gdy słuchałem tego wszystkiego… - Tu zrobił przerwę – Ja nigdy nie zaznałem takiej miłości. – Wtedy wtulił się bardziej w dziewczynę. Ona zrobiła to samo i nie wiedząc co powiedzieć nie wydobyła ze swoich ust już nic więcej. On też cierpiał lecz w inny sposób. Nie miał kochającej rodziny, a ona wręcz przeciwnie. Miała, lecz ją straciła.


__________________________


To tak :) Minęła już trzydziestka w moim blogu. Bardzo się z tego powodu cieszę, że wytrzymaliście ze mną aż tyle. Że tych wejść jest coraz więcej, że wzrasta liczba komentatorów. Bardzo jestem wam wdzięczna. Jednak zasługę tego że to wciąż piszę powinniście przypisać sobie samym i mojej przyjaciółce. To wy oraz ona nakłaniacie mnie do ponownego pisanie tych opowiadań. Bardzo wam dziękuje ;*
Mam też prośbę. Będzie mi miło gdy zostawisz tu jakikolwiek znak że tu byłeś. Napiszcie tutaj co wam się nie podoba, co w ewentualności jest okey i czego więcej byście chcieli.
I jeszcze raz: Dziękuje :)

18 komentarzy:

  1. Zaskoczyłaś mnie :-) Sprawdziłam z ciekawości, czyżbyś czegoś nie wrzuciła, zaglądam, a tu naprawdę- jest!
    Genialna jesteś. Ta cała historia z Ian'em została przedstawiona w przecudowny sposób, ale nie wiem, mam wrażenie, że lepiej sprawdziłaby się w formie wspomnień, a nie monologu Emily. Taka sugestia.
    Chociaż bez monologu nie byłoby tych cudownych końcowych słów Chestera. "Nie zwracaj na mnie uwagi. Taki twardziel jak ja nie może płakać."- to wydaje mi się tak genialne. Wczułam się w jego niebywałą moc przywracania poczucia bezpieczeństwa. To tak jakby mówił: "Moje łzy się nie liczą, jeśli ty także płaczesz."
    Cudo.
    Nie będę się tu rozklejać, bo nie widzę w tym zbytnio sensu. Ty przecież wiesz, że będę tu do końca i zawsze jestem otwarta na Twoje pomysły ;)
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za miły komentarz :3 Miło z twojej strony że praktycznie przy każdym rozdziale widnieją twoje długie komentarze z przemyśleniami, doceniam to że mam taką wierną czytelniczkę :)
      Co do monologu. Ja jednak uważam ze on jest wystarczający bo moim zadaniem było przekazanie Chesterowi historii życia brata, a nie wspomnienia dotyczące jej przeszłości, chociaż jedno wiązało się z drugim. Choć z drugiej strony masz rację: były by bardziej uczuciowe niż wydukane słowa :)

      Usuń
  2. Pięknie piszesz. Nie umiem inaczej tego określić. Oby tak dalej. :-) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakiś znak mówisz? Proszę bardzo :p Baaardzo mi się podoba. Za każdym razem po przeczytaniu rozdziału, nie mogę doczekać się następnego. Czytam, nie komentuję i wiem, że robię źle, bo należą ci się za każdy wpis długie poematy, ale ja najczęściej nie mam ich jak dodawać :) Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo! Dziękuje za napisanie ;) Bardzo się cieszę że spodobały Ci się moje rozdziały i że w ogóle to czytasz :D
      Nie wiem co jeszcze napisać, nie jestem w tym dobra więc słowa wdzięczności powinny Ci wystarczyć :)

      Usuń
  4. Genialne, genialne, GENIALNE! Masz talent dziewczyno. Pisz dalej, grzechem byłoby go nie wykorzystać. Czekam na następny rozdział, nie mogę się go doczekać :3 życzę oczywiście weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Talent? Nigdy pisania nie uważałam za talent, sklejam kilka zdań i voila! Wychodzi to co wychodzi :)
      Dziękuje za opinię. I na pewno nie zakończę swojego opowiadania w połowie. Tego możecie być na 100% pewni :)

      Usuń
  5. Ohoho, trzydziecha :3
    Świetny rozdział.
    Bardzo podoba mi się historia Emily. Jej brat, rodzice, piesek... ;)
    Słowa Chestera i jego przemyślenia na końcu były nieziemskie. :)
    Masz talent, wielki talent. Załatwiaj wydawnictwo dla twych przyszłych książek! :P
    Do mnie tym razem nie zapraszam, bo jestem do dupy :3
    Weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak to koniec? Pytam się, jak to koniec? Kolejny rozdział. Już. Chcę go widzieć, teraz! :(
    Okropnie mi się spodobało. Idealnie dobrane słowa. Wzruszająca historia jej życia, a na końcu, płaczący Chester, to już w ogóle mi serce zmiękło.
    Pięknie.
    Chyba nie dotrwam do kolejnej części, bo oszaleję. Pisz szybko, nie przyjmuję odmowy! :D
    PS Zapraszam w moje skromne progi, V rozdział już jest :B

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jak zwykle świetny, czytam twojego bloga od niedawna, ale.. Zyć bez niego nie umiem :) To jak to opisujesz.. To wszystko tak pięknie dobrane w odpowiednie słowa.. Tyle uczuć w tym wszystkim. No i ten Chester.. TO jak płacze. Niemal poczułam dokładnie to samo co on. Udzielił mi się nastrój bohaterów.
    Zapraszam do mnie :) Mam nadzieję, że udzielisz opinii, na temat tego co ja piszę.. Albo, zwyczajne w świecie, nie zajrzysz.. Wybór należy do ciebie.
    www.s-o-l-d-i-e-r-s.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku :) Dziękuje za taką opinię :)
      A pro po bloga. Dziękuje za link i na pewno zajrzę ;*

      Usuń
  8. Hej, zapraszam na OneShota :D
    Możesz hejtować, zasługuję na to xD

    OdpowiedzUsuń
  9. To tak zaczynając, rozdział bóstwo, w końcu można było się dowiedzieć coś o życiu Emily. Bardzo ładnie objęłaś w słowa całą historie jej brata i tego jak się ich życie toczyło, na końcu z powodu tego, że dzisiaj mi smutno dwie łzy sobie poleciały, a powiem Ci że to pierwszy raz gdy poleciały mi łzy przy Twoim blogu.
    A teraz powiem Ci jak trafiłam tutaj, znalazłam komentarz od Ciebie na blogu innej bloggerki, której czytam, i zaciekawił mnie twój avatar, weszłam więc przeczytałam kawałek, tak niby mnie zaciekawił i zapisałam na później, na drugi dzień powróciłam do niego i zaczęłam czytać, wkręciłam się, bardzo ładnie przedstawiłaś to jak Emily poznała całą grupę chłopaków, tak bardzo naturalnie. A nie jak to na innych blogach czytam. Polubiłam Emily, jest taka wrażliwa, uczuciowa, coś jak ja.. potrafi dowalić sarkazmem. Co do dalszej historii no po prostu Scott to cham nad chamami, dziewczyna się zaangażowała, a on ją tak wykorzystał. Wyobrażałam sobie jej ból, było mi jej szkoda. Opisujesz całe rozdziały tak spokojnie, bez pośpiechu podoba mi się to, nic nie dzieje się na dzikusa, jak na karuzeli.
    Chester zakochał się w Emily, wcale mnie to nie zdziwiło, choć na początku powiem Ci, byłam pewna, że to Mike z nią będzie. No ale cieszyłam się że wpadło w końcu na Chestera :) Biedny został odrzucony, ale nic..chłopak jakoś się trzyma i opiekuję Emily. Pewnie szybko nie rozkręcisz nic dwuznacznego między nimi, a to dobrze! Tak trzymaj, bardziej zachęcasz tym do czytania bo wszyscy czekamy na kulminacyjny moment.
    Także podsumowując już, żeby Cię nie zamęczyć moją męczącą wypowiedzią. Czytałam tego bloga przez dwa dni, lista muzyki Linkin Park jaką wybrałaś idealnie pasuję, i zawsze trafię na taką, która przypasowuję się do rozdziału, dziwne XD Styl pisania po prostu masz nieziemski, i pracuj, pracuj, pracuj. Co dodam z minusów to, czasami popełniasz literówki, ale są zjadliwe dla oka i można Ci wybaczyć. No i co jeszcze mi się podoba, to sposób w jaki opisujesz miejsca, emocje i sytuacje, humor na blogu również jest przedni, kilka razy śmiałam się do rozpuku XD Oby tak dalej! Prowadź bloga, niech wena wylatuje Ci uszami, oczyma i palcami i przelewaj ją na nas!
    Wybacz, że się tak rozpisałam, ale opisać musiałam moje emocje co do rozdziałów. Wybacz również, że anonimowo, ale nie mam tu konta ;) Na pewno będę tutaj stałą czytelniczką i będę czytać wszystko co napiszesz, oczywiście też będę komentować. /Kuroichi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie skończyłam czytać całego bloga, ale możesz być pewna, że w niedługim czasie wyrażę swoją opinie na temat reszty rozdziałów ;)

      Usuń
  10. Twoje opowiadania są naprawdę świetne.
    Wciągnęły mnie na maxa i nie mam zamiaru przestać czytać.

    OdpowiedzUsuń
  11. Powrót do twojej byłej jest bardzo trudnym wyzwaniem i wiele razy mi się to nie udało po tym, jak mój narzeczony ze mną zerwał. ale kiedy przeczytałem o zaklęcie miłosne w Kwale Temple i postanowiłem się z nim skontaktować, a kiedy odpowiedział na moją pocztę, odkryłem, że tak łatwo było mi odzyskać narzeczonego w ciągu 48 godzin. W ten sposób odzyskałem mojego narzeczonego pod adresem kwaletemple@gmail.com, jaka jest jego aplikacja na +2348056141089.

    OdpowiedzUsuń


  12. Dzięki zaklęciom wiążącym miłość, które zrobił dla mnie Dr Kwale, udało mi się odzyskać moją żonę i dwoje nastoletnich dzieci. Jestem dzisiaj bardzo szczęśliwy i chcę po prostu udostępnić to online, abyś mógł otrzymać zaklęcie zjednoczenia, aby odzyskać swoich bliskich. Skontaktuj się z Dr.Kwale przez jego adres e-mail kwaletemple@gmail.com lub Whats-App Dr Kwale na +2348056141089.

    OdpowiedzUsuń