„Do you feel cold and
lost in desperation?
You build up hope but failures all you've known
Remember all the sadness and frustration
And let it go
Let it go…”
You build up hope but failures all you've known
Remember all the sadness and frustration
And let it go
Let it go…”
***
Brunetka niepewnie weszła przez zamknięte drzwi. Stawiając krok
w myślach odtwarzała sobie cały przebieg ich rozmowy. Tak bardzo na nią
czekała, tak bardzo czekała by go ujrzeć.
- Emily! – Krzyknął rozradowany mężczyzna.
- Tylko mi tu nie wstawaj – Zaśmiała się i podeszła do
przyjaciela. Objęła go mocno swym ramieniem i usiadła obok łóżka.
- Tak się cieszę że Cię widzę. – Zaczął.
- Niezłą masz tą ranę na głowie – Dziewczyna delikatnie
dotknęła bandaży. Przejechała prawą rękę w dwie strony po czym ponownie
znalazła się w tej samej pozycji co wcześniej. – Mam nadzieje że już wszystko w
porządku.
- Tak, jasne. Nawet już tak nie boli jak wcześniej – Uśmiechnął
się i głęboko spojrzał w oczy Emily – Coś się stało?
Mężczyzna wyczuł w jej twarzy lekką zmianę. Pomimo tego że
zachowywała się tak samo jak wcześniej, coś było innego. Nie potrafił
racjonalnie wytłumaczyć co tak naprawdę nim drgnęło.
- Zdaje Ci się – uśmiechnęła się.
- Ja wiem że coś się stało… - Ciągnął dalej.
- Mike… - Przerwała mu.
- Moim zdaniem powinnaś powiedzieć. Nic Ci to nie da. To
ukrywanie w sobie.
Dziewczyna wzięła jeden głęboki wdech.
- Wracam dzisiaj po południu do domu – Powiedziała jednym
szybkim tchem.
- Naprawdę? To świetnie! – Ucieszył się mężczyzna – No cóż. Ja
jeszcze posiedzę kilka dni na obserwacji. Ciągle wmawiają mi że to może być
szkodliwe dla zdrowia.. Takie gadanie. – Nagle przerwał – Czemu się nie
cieszysz?
- Nie chce tam wracać – Odpowiedziała oschle.
Mike nie wiedząc co powiedzieć spojrzał tylko na nią i chwycił
za rękę. W tym samym czasie wzrok dziewczyny powędrował w zdobyczy mężczyzny.
Emily spojrzała na niego, raz na dłoń.
- Wiesz że wszystko się ułoży, prawda? – Spytał niepewnie.
- Już nic się nie ułoży. Zrozum to. – Odpowiedziała. – Tak
bardzo bym chciała by wszystko było jak dawniej.
- Myślisz że ja bym nie chciał? – Spytał. – Pomożemy Ci.
Przecież zawsze możesz do nas przyjść i się zwrócić o pomoc, czyż nie? – W tej
chwili Mike posłał szeroki uśmiech dziewczynie. Ona z początku nic nie ruszona
popatrzyła na niego nie wiedząc co odpowiedzieć po czym przysunęła się do
mężczyzny i objęła go swoim ramieniem.
- Dziękuje. Dziękuje że mam takich przyjaciół – Odparła po
chwili wtopiona w ciało mężczyzny.
***
- Och, Panie Shinoda. Główka nie boli, ale posiedzi pan jeszcze
kilka dni na obserwacji. Tak mi przykro – Powiedziała uśmiechnięta dziewczyna.
- Robisz to specjalnie! – Odpowiedział.
- Wcale nie. Myślisz że to ode mnie zależne że siedzisz tyle w
tym szpitalu? – Spytała rudowłosa.
- Mogłabyś przyspieszyć moje wyjście gdybyś tylko chciała –
Odrzekł po chwili.
- Ej, ej. – W tej chwili podeszła do siedzącego mężczyzny – Nie
pozwalaj sobie na za dużo okey? Myślisz że Cię trzymam tu na siłę? – Spytała.
Ten jednak czując nutkę stanowczości nie odpowiedział nic tylko
zmienił temat.
- Mam dość – Powiedział do dziewczyny.
- Czy ty zawsze jesteś taki dziecinny czy tylko przy mnie
udajesz? – Spytała z uśmiechem. W tej chwili podeszła do łóżka i usiadła obok
Shinody. Spojrzała na jego rysy twarzy i zagłębiła swój umysł w mężczyźnie.
Prawdą jest że trzyma tutaj Mike’a jak najdłużej. Tak, wie. To podchodzi pod
fałszowanie wyników badań itd. Ale co na to poradzi? Gdy wyjdzie z tego
szpitala nigdy go już nie zobaczy. Pomimo tego że zarzuciła mężczyźnie że
zachowuje się jak dziecko, sama nim jest. Kto dobrze myślący prosi lekarzy o to
by pacjent został jeszcze kilka dni na obserwacji, pomimo tego że jest wszystko
w porządku? Gdyby nie jej ingerowanie w tok badań, Mike wyszedłby już wczoraj,
albo jeszcze kilka dni wcześniej.
- Polubiłam Cię, wiesz? – Kobieta zaczęła rozmowę.
- Co za wyznanie.
- Nie lubisz szczerości?
- Czy ja coś takiego powiedziałem? – Spytał nagle.
- Sugerujesz. – Uśmiechnęła się. – A ty?
- Jesteś strasznie ciekawska – Tak naprawdę nie nazwał by tego
ciekawością. Nazwałby to odwagą i lekką zaborczością.
- To źle? – Kobieta nadal droczyła się z mężczyzną.
- Wcale nie – Mike posłał uśmiech kobiecie – Fajnie mi się z
tobą rozmawia. – Tu zrobił przerwę – I do tego jesteś bardzo ładna.
- Och, czy Pan Shinoda ze mną flirtuje? – Spytała rozbawiona. W
tej chwili w jej oczach pojawiło się kilka iskierek radości i nadziei. Jej
brązowe a wręcz czarne oczy w mgnieniu oka zaświeciły się, a na twarzy wyrósł
lekki uśmiech.
- To źle? – Odpowiedział jej tym samym.
- Wręcz przeciwnie. Taki przystojny mężczyzna jak ty…
Mike nagle zatrzymał swój umysł. Że co? Co on teraz do jasnej
cholery wyprawia? Flirtuje z niedawno poznaną, nie zaprzeczy że ładną,
dziewczyną i co dalej? Co z Jessicą? Przecież nadal ją kocha bez względu na to
co się stanie, bez wzgląd na inne kobiety. Próbował o niej zapomnieć, ale to
jest bez znaczenia. Każda próba uwolnienia myśli od jej osoby wiąże się z
powrotem do przeszłości, co bardziej napędza go do naprawienia tego
wszystkiego. Chcę by to wszystko pozostało w swojej dawnej postaci. Czasami
sobie zadawał pytanie „Czy wybaczyłbym kobiecie zdradę”. Teraz ma okazję na nie
odpowiedzieć. Lecz odpowiedź na nie jest prosta. Prowadzi przez wiele korytarzy
pytań do których nigdy nie dotrze. Boli go sama myśl że Jessica go tak
wykorzystała. Ale nadal ma nadzieje, złudną ale ma. Ma nadzieje że ona powróci,
że powrócą dawne wspomnienia.
W tej chwili spojrzał na kobietę. To co zobaczył wprawiło go w
większe zakłopotanie. Coś w niej jest. Ona emanuje jakąś innością. Pomimo tego
że zna ją kilka dni, coraz bardziej zastanawia się nad tym co ma dalej czynić.
Czy to ma dalej sens? Ta cała rozmowa. Ślepy nie jest, widzi że kobieta
oczekuje od niego coś więcej. Tylko co mieści się w słowie „więcej”?
- Teraz ty ze mną flirtujesz, a przecież pierwszy krok należy
do płci męskiej, nieprawdaż? – Spytał kokieteryjnie. W tej chwili jego myśli
wymieszały się tworząc jedną wielką nierozerwalną breję. Szczerze mówiąc może
spróbować. Coś go pociąga do tej kobiety. Najgorszym argumentem dlaczego zwraca
na nią uwagę jest właśnie brak tych argumentów.
- Czyli mam poprzestać prawić Ci komplementy… - Oznajmiła Lisa.
Rude włosy w tej chwili zrobiły lot wokół własnej osi, wprawiając w zachwyt
mężczyznę.
- Tego nie powiedziałem – Oznajmił z uśmiechem. Jej oczy, jej
usta… To wszystko wprawiało go w wewnętrzne osłupienie.
- Kurczę, miło się rozmawia, ale niestety muszę już wracać do
pracy. Szef mnie wyleje widząc co wyprawiam. A przecież chyba nie chcesz by
mnie wywalono przez Ciebie – Spytała podejrzliwie.
- Przeze mnie?
- A przez kogo tu siedzę?
- Dziękuje. – To słowo przeszło mu przez gardło po kilku
sekundach.
- Słucham?
- Dziękuje że znajdujesz dla mnie czas. Zaniedbując tym innych
pacjentów…- Oznajmił po chwili.
- Jaka niedobra ze mnie pracownica – Zganiła sama siebie. –
Cóż. Nie moja wina że tak na mnie działasz – Odpowiedziała uśmiechnięta po czym
zniknęła we framugach drzwi.
***
Przez szare uliczki zatacza się brązowo oka kobieta. Trzymając
w jednej ręce bagaż, a w drugiej ręce dłoń mężczyzny po raz pierwszy od kilku tygodni
spogląda na otaczający ją świat od zewnętrznej strony. Mała, biedna dzielnica
nie świeci przyjaznym nastawieniem. Stając przed żółtym płotem swojego
skromnego domku nie ma odwagi wejść do środka pomieszczenia. Mężczyzna jednak
robiąc za nią ten krok, szybkim ruchem chwycił za odpadającą klamkę,
przesuwając ją szybkim ruchem do siebie. Uchwyt razem z resztą furtki
powędrował obok ciała kobiety wywołując u niej mieszane uczucia.
- Jeśli nie chcesz nie musimy tam wchodzić – Oznajmił
niepewnie.
- Nie. – Odpowiedziała mu równie szybko i nagle znalazła się
przed drzwiami domu. Pomimo znacznego braku mroczności w tym miejscu, budynek
przypominał jej miejsce z horroru. Najgorszego horroru.
Chester chwycił za klucze, które dwukrotnie znalazły się pod
nogami dziewczyny i włożył w zamek. Przekręcił je w prawą stronę i lekko
otworzył drzwi. Chwycił dziewczynę za dłoń i przeprowadził wzdłuż pomieszczenia.
Widok tego domu spowodował potok łez kobiety. Nagle spojrzała na Chestera i wtuliła się w mężczyznę.
Dom przypominał jedną wielką ruinę. Wywrócone krzesła,
przewrócone półki. Wszystkie jej zbiory książek zostały wywalone na
pozostałości stołu. W kącie pomieszczenia leżał stos rysunków Emily. Chester
odsunął od siebie dziewczynę i szybko podszedł do naszkicowanych kartek papieru.
- To twoje? – Złapał w dłoń jedną z kartek. Na rysunku widniała
kobieta w pelerynie, trzymająca czerwone jabłko. Jej twarz nie okazywała
żadnych emocji. W oddali panował mrok, a światło księżyca ukryte za postacią,
emanowało po jej całym ciele. Chwycił w dłoń jeszcze jedno dzieło Emily. Ciało
leżącej kobiety, całej w krwi wzbudziło u niego lekki dreszcz. – Ty to wszystko
narysowałaś? – Spytał ponownie.
- Chester, proszę odłóż to. – Dziewczyna w tej chwili próbowała
wyrwać kartki mężczyźnie lecz bez skutku. On brał w dłonie coraz więcej
akwarelowych dzieł. Zadowolona dziewczynka w czarnej sukience, samotne drzewo,
rozbity samochód, nadzieja, rozpacz…
- Jesteś świetna! –
Wręcz krzyknął.
Ona jednak nie zwracała na to uwagi. Zabrała jednym ruchem ręki
rysunki z dłoni mężczyzny i ułożyła je w pokaźny stos na szafce.
- Musisz je pokazać Mike’owi… - Zaczął.
- Niby czemu? – Spytała zdziwiona.
- Mike jest dobry w te klocki. Szczena mu opadnie jak to
zobaczy…
- Słuchaj – Dziewczyna stanęła przed nim – Nie chcę by te
obrazki ujrzały światło dzienne, rozumiesz?
Chester zdezorientowany jej wypowiedzią szybko oznajmił:
- Dlaczego? Czego nie chcesz ich pokazywać?
- Bo są dla mnie ważne i nie chcę się nimi z nikim dzielić –
Oznajmiła szorstko jakby to zależało od jej całego życia.
Chester już nie ingerował w dalszą rozmowę. Rozglądnął się po
pokoju. Czeka ich masa roboty. Wtedy spojrzał na dziewczynę. Rozmarzona we
łzach w oczach chwyciła z podłogi książkę, którą delikatnie przetarła z
wierzchu i odstawiła na półkę. Zrobiła też to z kilkoma innymi lecz to zajęcie
zostało przerwane przez mężczyznę.
- Zostaw to – Chwycił lekko za jej dłoń i spojrzał jej prosto w
zapłakane oczy.
- I tak to muszę wszystko uprzątnąć. – Oznajmiła po chwili.
- Uprzątniemy, ale razem. Na razie to zostaw.
Emily po kilkusekundowym zastanowieniu wstała z podłogi i udała
się w stronę schodów. Rozrzucone ubrania walały się po poszczególnych schodkach
wywołując wspomnienia z tamtego dnia. Dziewczyna ujęła koszulkę w dłoń z której
zostały tylko strzępy. Chester widząc to wszystko zabrał jej materiał i rzucił
za siebie. Szybkim ruchem wskoczył na ostatni schodek, kończąc tym samym
wspinaczkę. Piętro było gorsze od dołu. Wyrwane drzwi leżały przed jego nogami.
Chester był tu już wcześniej, jednak nie zwrócił uwagi na takie detale. Wszedł
wraz z dziewczyną do sypialni i nagle poczuł na swym ciele obecność drugiej osoby.
- Chester, ja chcę stąd wyjść – Oznajmiła.
Ten nie zadając jej pytań, chwycił ją za rękę i wyprowadził
jednym ruchem z pomieszczenia.
Każdy przedmiot wzbudza u niej wspomnienie. Cierpienie czyha na nią w
każdym kącie. Kanapa, łóżko… to wszystko przypomina jej obecność Scotta. Nie
może pozostać tu chwili dłużej. Nie ma zamiaru. Znajdzie sobie inny dom. Nie!
To przecież to nierealne. Przecież nie ma pieniędzy, nie kupi domu za marne
grosze. Jest skazana na to wszystko. Zostanie tutaj, z tym całym żalem. Nie uda
jej się powrócić do ponownego stanu. Patrząc na stolik ma przed oczami
szarpiącego się Scotta. Schody przypominają jej ucieczkę a sypialnia horror,
którego zaznała kilka tygodni wcześniej.
- Nie możesz tu zostać – Oznajmił Chester do dziewczyny gdy ich
ciała znalazły się na parterze.
- To gdzie mam się niby podziać? – Spytała nagle.
- Zanocuj na kilka dni u mnie – Zaproponował jej mężczyzna.
Ta propozycja wywołała u dziewczyny zakłopotanie.
- Nie mogę się zwalać tobie na życie… - Zaczęła.
- Chcę ci pomóc. Przy takich warunkach to nie możliwe.
- Dam sobie radę. Naprawdę.
- Nie poradzisz sobie – Odrzekł po chwili.
Emily stanęła jak wryta.
- Uważasz że nie dam sobie z tym rady? Z jednym dałam to i z
tym nie będę miała problemu…
- Nie. Po prostu boje się o Ciebie.
Dziewczyna zrobiła krok w tył:
- Uważasz mnie za wariatkę.
- Dopowiadasz sobie…
- Wcale nie. Myślisz że znowu będę chciała sobie podciąć żyły
tak…? Uważasz że znowu będę chciała się zabić!
- To nie tak. Emily zrozum… - Mężczyzna próbował jej to jakoś wytłumaczyć.
- Nie, Chester. Czegoś tu nie rozumiem. Wytłumacz mi
racjonalnie czemu chcesz żebym u Ciebie zamieszkała! – Emily wręcz krzyknęła w
stronę mężczyzny.
Chester jednak nie czekając ani chwili dłużej popatrzył na
dziewczynę, a konkretnie na jej rozpromienioną twarz. Brązowe oczy świecące od
łez, czerwone usta wzbudziły u niego pojawienie się dreszczy. Spojrzał na nią
jeszcze raz, ostatni raz po czym przybliżył się w stronę dziewczyny i zatopił
swoje usta w jej wargach. Dziewczyna jednak nie odepchnęła pocałunku, tkwiła w
nim przez kilka dobrych sekund. Nagle coś odsunęło ją od mężczyzny. Spojrzała
na Chestera, który w tej chwili kierował się w stronę drzwi.
- Chester… - Oznajmiła cicho.
- Może ja powinienem już pójść… - Mężczyzna zaczął kierować się
zagłuszony w stronę drzwi.
Jednak Emily nie ruszona tymi słowami szybko do niego podbiegła
i chwyciła za jego bluzkę. Trzymając ją w dłoniach szybko przesunęła ciało
mężczyzny w swoją stronę opierając go tym samym do ściany.
- Ani mi się waż – Oznajmiła po czym przybliżyła się szybko do
mężczyzny i kontynuowała przerwany pocałunek, tyle że bardziej odważniej.
Yee Czesio ruszył dupę :D I będzie wsysio git ^^ I będzie Happy Endzik xD
OdpowiedzUsuńA i Mike sobie znalazł dziewczynę :P
Super rozdział <3
Zapraszam do mnie na tą nieszczęsną czwartą część. :)
Weny ;)
Ołłłł jeeee *.* Czesio w końcu ruszył dupe i zrobił pierwszy krok ^^ Jeee Happy End zapowiada się ;) Pozdrawiam i życzę weny *Zuza* :*
OdpowiedzUsuńO Matko. Ale mnie rozwaliłaś! Myślałam, że odwleczesz pocałunek, ale Chester ruszył wreszcie dupę i coś zadziałał.
OdpowiedzUsuńYAY!
Mam jednak przeczucie, że coś tam im się jeszcze spieprzy przynajmniej z dwa razy... Takie przypuszczenie :X No i ciekawe czym nas pan S. zaskoczy. Co do niego, to raczej się już chyba ustatkuje. I dobrze ;-)
Czekam na więcej ;3 Weny!
PS-Gdy coś dodasz, to wrzuć info i u mnie, będzie mi bardzo miło ;)
Dziewczyno czytając Twoje opowiadania mam takie emocje ... nie mam słów żeby to opisać . *.*
OdpowiedzUsuńCieszę się ,że w końcu Chazy wziął się do roboty. :)
A i Mike nowa miłość :D
zapraszam do mnie w sobotę na nowy rozdział :*
weny i pozdrawiam !
PS - błagam pisz szybko kolejny ! <3
NARESZCZIE...
OdpowiedzUsuńIle można było czekać aż Chester się obudzi?
Uff... Odetknęłam z ulgą...