Jesienny poranek. Zimny wiatr gładzi swoimi ramionami
otaczające drzewa, na których widnieją kolorowe liście. Dzieci za oknami trzymające
w rękach jesienne dary natury biegają i radują się daną chwilą. Matki stojące
rozmawiają przejęcie o mało ważnych rzeczach. Jednakże przekazują to w taki
sposób jakby ta sprawa była dla nich całym światem. Dwa duże klony stojące
naprzeciwko okna bujają swoimi konarami raz w prawo, raz w lewo tworząc jedną
wielką harmonię.
- Może w końcu usiądziesz? I tak za niedługo wychodzisz –
Uśmiechnął się Chester, który w danej chwili podszedł po cichu do stojącej
pacjentki. Dziewczyna odwróciła się i spojrzała w jego święcące brązowe oczy,
które emanowały radością i troską. Jego wzrok przeniknął po ciele Emily która
nagle odparła:
- Jesień jest taka piękna…
Mężczyzna tylko położył rękę na jej ramieniu i się uśmiechnął.
- Nie mogę się doczekać jak wyjdę z tego szpitala – Kontynuowała
nadal swój monolog wpatrując się w tętniące życiem uliczki.
- Rozmawiałem z lekarzem i planują Cię wypisać jeszcze w tym
tygodniu – Oznajmił mężczyzna.
Emily spojrzała na niego ukradkiem i zatopiła swój umysł w rozmyślaniach.
Co się z nią stanie? Czy wróci do czterech ścian, które są pogrążone piekłem? Czy
te wszystkie rzeczy, czy szafki w domu, wspólne zdjęcia, łóżko będą spoglądały na nią i wywierały u niej wspomnienia z tamtego dnia. Cały dom
wydaje się być jej mało przyjazny. W każdym zakątku, w każdym rogu czają się
rozrzucone cząstki jej koszmaru. Musi poradzić sobie z tym sama. Sam na sam z
własną duszą. Z własnym umysłem, z własnym ciałem.
- Przepraszam – Odparła pielęgniarka, która wyłoniła się z
ramy drewnianych drzwi. – Pani Deuce ma
za chwilę jedno badanie. Nie będzie oni długie, ale potrzebne.
- Jasne – Odparł Chester i odsunął się od dziewczyny.
- Po co mi ciągle robią te badania? Przecież ze mną wszystko w porządku!
– Odparła ze zdenerwowaniem gdy w pomieszczeniu zostały tylko dwie osoby.
- Może mają powód. – Zasugerował jej chłopak – Zresztą co Ci
szkodzi. Jedno badanie nic Ci nie zrobi.
Dziewczyna głośno westchnęła i podeszła do swojej szpitalnej
szafki z której wyciągnęła niebieski grzebień. Chwyciła jego rączkę i szybkimi
ruchami zaczęła gładzić wszystkie kosmyki włosów na jej głowie.
- Nawet do badania musisz mieć uczesane włosy? – Zaśmiał się
mężczyzna po czym usiadł na krześle. Jej brązowe włosy wirowały w powietrzu,
wyrzucając co chwilę z siebie słabsze ofiary.
- Nie chcę wyglądać niechlujnie – Odrzekła po czym wróciła do
swojej czynności – Zresztą chcę jakoś przy tobie wyglądać – Po tych słowach
uśmiechnęła się po czym „rzuciła” oczko do mężczyzny.
- Ale ty wiesz, że mi się zawszę podobasz bez względu na takie
duperele – Odwzajemnił uśmiech po czym zabrał jej przedmiot z ręki. Dziewczyna
z impetem rzuciła się w stronę chłopaka zatapiając swoje dłonie w jego szarej
koszulce.
- Oddaj to! – Krzyknęła i nadal kontynuowała swoje poczynania
wobec mężczyzny.
- Masz już iść na badania mój czyścioszku – Rzucił jej swój kokieteryjny
uśmiech i pchnął jej ciało w stronę zatrzaśniętych drzwi.
***
- Jak mija dzień? – Spytała kobieta rzucając w bok swoje
ogniste włosy. Piwne oczy zatopione w twarzy mężczyzny jaśniały w świetle
szpitalnych reflektorów.
- Jakoś sobie radzę – Odpowiedział jej szybko mężczyzna – Nie masz
czasem obowiązków? – Spytał po chwili.
- Ja? Ja jestem u
swojego pacjenta, nie mogą mi nic zrobić – Odparła po czym usiadła obok
Shinody.
- Rozumiem… - Zrobił chwilę przerwy.- Nie rozumiem. Czyli:
jesteś w pracy i musisz opiekować się pacjentami, ale możesz z nimi gadać bo
oni myślą że gadasz o przebiegu badań a ty gadasz…
- Tak, tak. Nie zadręczaj tak umysłu. Twoja rozbita główka może
wybuchnąć – Przerwała mu Lisa.
- Ty się nie martw o moją głowę tylko zadbaj o swoją – Rzucił.
- Z moją wszystko w porządku. Nie widać?
- Nie za bardzo – Uśmiechnął się zawadiacko.
- Jakbyś nie był poszkodowany i gdybym nie była w pracy
dostałbyś w swoją nieskazitelną twarz – Odparła mu kobieta.
- Niegrzeczna z Ciebie istotka. Zadaje się z chuliganem.
- Boisz się mnie? – Spytała kobieta przysuwając się do Mike’a. Zrobiła
poważną minę po czym wróciła do wcześniejszej pozy. Mężczyzna spojrzał na
dziewczynę, która sprawiała dziwne uczucie wewnątrz jego ciała.
- A powinienem? – Rzucił tym samym.
- Radzę się ze mną nie zadawać panie Shinoda bo rozległa rana
na głowie może powiększyć się dwukrotnie. Z resztą. Zostawiam Cię samego, bo
mam do zrobienia jeszcze kilka ważnych rzeczy.
- Ważniejszych ode mnie?
- Oczywiście że tak – Odpowiedziała mu równie szybko.
- Bo się obrażę…
- Ach, te kobiety – Powiedziała do niego co spowodowało kolejny
brak słów ze stron Shinody – Do zobaczenia – Oznajmiła po chwili i jej ciało
zniknęło we framugach drewna.
***
- Jak było? – Spytał Chester wchodzącą Emily.
- Jak zawszę. Bez rewelacji. Nienawidzę tego personelu. –
Oznajmiła po chwili.
- Coś się stało? – Spytał przejęty mężczyzna.
- Po prostu nie są przyjaźnie do mnie nastawieni.
Nagle coś zakłóciło ich rozmowę. Pokój wypełnił się jeszcze
kilkoma osobami. Chester dobrze ich znał. Kojarzył te mundury, te twarze. Wraz
z mężczyznami weszło paru lekarzy, którzy byli odpowiedzialni za stan Emily.
- My z policji… - Zaczął jeden.
- Trudno nie zauważyć.. – Odpowiedział sarkastycznie Chester i
poczuł na swym ciele objęcie kobiety.
- Jeśli macie zamiar go zabrać to bez niego się nie ruszam! Pójdziemy
albo razem albo wcale! – Krzyknęła kobieta.
- Spokojnie. My nie po pana Benningtona. – Odpowiedział drugi
komisarz. Był on wysokim mężczyzną. Na jego twarzy widniały wąsy, które dawały charakter
fajtłapy. – My chcemy porozmawiać z panną Deuce.
Mężczyzna spojrzał na Emily. Jej twarz odbijała wszystkie
pytania skierowane w jej stronę. Odsuwała je myślami w innych kierunkach. Co
oni od niej chcą?
- Pani czuje się w formie na rozmowę? – Spytał lekarz kobietę.
- Tak.. Chyba tak – Odpowiedziała niepewnie.
- Więc zostawiam panią Deuce z państwem – Odrzekł lekarz i
zwrócił się do Chestera – Proszę wyjść z nami.
- Nie! – Krzyknęła Emily – Chcę by został ze mną!
- Ale nie może… - Odpowiedział jej policjant.
- Gówno mnie to obchodzi! Nie będę zeznawać! Ma zostać i już! –
Odpowiedziała zdesperowana przytulając się do ciała mężczyzny.
Funkcjonariusze spojrzeli na siebie pytająco a po chwili
oznajmili:
- Niech zostanie. Zresztą i tak nam nie przeszkadza.
Chester spojrzał na wtuloną dziewczynę, która była tak samo
przerażona jak on. Tak szczerze mówiąc domyśla się tego co będą jej pytać.
***
- To się stało 19 sierpnia. Pamięta pani dokładnie ten dzień? –
To pytanie krążyło w umyśle dziewczyny przez kilka dobrych minut.
- Nie chcę do tego wracać! – Krzyknęła po czym nadal wpatrywała
się w biały sufit.
- Ale musi pani. Te zeznania mogą wiele zdecydować! – Odrzekł kobiecie
policjant. – Musi nam pani opowiedzieć dokładnie cały dzień.
Dziewczyna zrobiła głęboki wdech i oparła swoją dłoń o
nadgarstek Chestera.
- 19 sierpnia. Nic się za bardzo nie stało. Pamiętam że po
południu spotkałam się z Chesterem – W tej chwili wskazała na mężczyznę. –
Potem nic się nie działo.
- To jakim cudem trafiła tu pani do szpitala?
- Pamiętam że byłam w łazience i szukałam noża – Kłamała ile
się tylko dało. Jakby dowiedzieli się wszystkiego była by stracona. Przegrana.
Do końca życia wytykali by jej to wszystko, nie miała by życia – Znalazłam go
obok umywalki i poślizgnęłam się i…
- Świetna bajeczka – Przerwał jej gliniarz – Przecież wiemy że
pani kłamie. Że pani zmyśla.
- Nie zmyślam!
- A ten telefon?
- Jaki telefon?
- Wykonany do pana Benningtona i pana Shinody w dniu zdarzenia.
Nawet mamy nagranie. Puścić?
Emily spojrzała na nich spode łba i z nienawiścią w głowie
odrzekła:
- Nic wam nie powiem!
- Emily… - Chester zaczął swoje kazanie. – Proszę. Powiedz im
wszystko. Tylko tak możemy Ci pomóc. Nie możesz tłumić tego wszystkiego w sobie…
- Mogę! Nic wam do tego! Nie wpieprzajcie się w moje życie! Nie
jest wam do niczego potrzebne – Nagle odsunęła dłoń od ciała Benningtona i
zatopiła łzy w rękach. Spływające krople dawały jej ukojenie. Wie że będzie
musiała im powiedzieć. I tak już wiele osób wie że to Scott. Że Scott ją
wykorzystał.
- Słuchaj – Nagle jeden policjant bez jej zgody przeszedł na „Ty”.
– Nie jesteśmy tu dla zabawy. Nie jesteśmy na żadnym spektaklu teatralnym byś
wciskała nam takie bajeczki. My chcemy Ci pomóc!
Dziewczyna spojrzała na nich ukradkiem po czym zatopiła swój
umysł w rozważaniach. Co ma teraz zrobić? Czy to w ogóle ma sens? Nie! To nie
ma sensu. Mogli tutaj nie przychodzić. Myślała że to sprawa zamknięta. Zamknięty
rozdział. Oni rozgrzebują to wszystko jak ptak szukający jedzenia.
Minęło kilka
minut by Emily doszła do siebie. Jej brązowe oczy wystawały znad ciemnych
włosów które były zaplątane pytaniami.
- Dzień jak co dzień. Jednak zmienił coś w moim życiu – Wszyscy
jakby się nagle obudzili. W końcu zaczęła coś mówić z sensem – Ze Scottem,
znaczy z moim byłych chłopakiem spotykałam się kilka tygodni. Przez niego
ograniczyłam się w wielu rzeczach, w wielu osobach. Zaniedbałam przyjaciół,
zaniedbałam siebie. Pewnego razu, gdy byliśmy na wakacjach Scott pierwszy raz
mnie uderzył – Chester w tej chwili przysunął swoje ciało bliżej niej. Chwycił
za jej rozdygotaną dłoń. Ciepło z namalowanych ogników na dłoniach mężczyzny
szybko przenikało po ciele kobiety, która lekko drgnęła.
- Proszę mówić dalej – Zachęcał do rozmowy kobietę.
- Nie zwróciłam nawet na to uwagi. Pomyślałam że to tak ma być.
Zresztą przeprosił mnie za swój wybryk po kilku godzinach a ja mu wybaczyłam. 19
sierpnia siedziałam sama w domu. Scott gdzieś wyszedł, nawet nie mówiąc mi
gdzie. Wtedy zadzwoniłam do Chestera. Chciałam się z nim spotkać, dawno go nie
wiedziałam. Scott ograniczył mi z nim kontakt. Pamiętam że spotkaliśmy się w
parku. Nie wiem ile tam spędziliśmy, nie liczyłam czasu. Po spotkaniu udałam
się w stronę domu i spotkałam kobietę. Byłą dziewczynę Mike’a Shinody. Wręczyła
mi zdjęcia. Zdjęcia Scotta z tą suką – Odparła przez zęby. Teraz nawet nie ma
zamiaru rozpaczać nad nim. Jej miłość wygasła tak samo jak zapałka na wietrze.
Wypaliła się.
- Musiałam się szybko z nim spotkać i pobiegłam do domu. On tam
był. Całkiem pijany. – W tej chwili w jej kącikach pojawiło się kilka łez które
szybkich ruchem ręki otarła. – Wynikła z tego kłótnia która przerodziła się w szarpaninę.
Wtedy… Wtedy… - Tu przerwała i z jej oczu ulotniło się coraz więcej kropel –
Wtedy mnie przyciągnął do siebie. Szarpałam się z nim. Krzyczałam! On mnie nie
słuchał. Wiedziałam że nie mam z nim szans. Krzyczał że jestem dziwką, suką, najgorszym
śmieciem! Że rozprawi się ze mną, że nie da mi żyć. Że mnie nienawidzi. – Każde
słowo sprawiało jej ból. Uwięzione słowa w gardle z trudem przedostawały się na
zewnątrz. Splecione zdania dawały jej cierpienie. Nie chciała o tym rozmawiać –
Uwolniłam się z jego objęć i pobiegłam na górę zamykając drzwi. Postanowiłam
zadzwonić do Chestera po pomoc. Nikt nie odbierał. Próbowałam kilka razy ale
nic. To samo. – W tej chwili mężczyzna jak dziecko przygarnął jej ciało i
zatopił swe dłonie w plecach dziewczyny.
- Przepraszam… Naprawdę Cię przepraszam – Powiedział przez łzy.
- Chester, proszę – Wybuchła płaczem. - To nie twoja wina…
- Moja! – Krzyknął po raz drugi.- Gdybym odebrał ten telefon do tego by nie doszło!
Dwa wtulone ciała tworzyły teraz jedną całość. Emocje emanujące
z wnętrza przedostawały się na zewnątrz w widocznych skutkach. Nawet jeden z
policjantów widząc tą scenę przetarł oczy swoim kołnierzem policyjnym, nie
dając po sobie tego znać. Tkwili w tej pozycji jeszcze przed kilka minut po
czym dziewczyna kontynuowała swoją wypowiedź.
- Wtedy wszedł do pokoju. Rzucił się na mnie. Nie miałam siły
by odeprzeć jego atak! – Krzyknęła do funkcjonariuszy. – Byłam skazana na jego
poczynania! Błagałam go! Błagałam ile miałam sił w płucach. Lecz on mnie
ignorował. Robił po prostu swoje. Po chwili leżałam już na łóżku – Tutaj głos
jej się załamał. Nie była gotowa na takie wyznania. Nie teraz, nie w tej chwili…
- Rozebrał mnie i zrobił to co miał zrobić.
Chester słysząc załamany głos dziewczyny zatopił swoją twarz w
dłoniach. Po chwili oparł twarz Emily o swoje ciało uspokajając kobietę ze
wszystkich sił. Krążące wokół ręce nie dawały spokoju poplątanym włosom.
Cienkie włókna okalały ciało mężczyzny. Nie czuł w tej chwili nic. Nic nie
potrafił określić jego teraźniejszego stanu. Wszystko zatrzymało się w miejscu.
- Czy to wszystko? – Spytał cicho policjant.
- Tak… - Odparła roztrzęsiona kobieta.
- Mam jeszcze jedno pytanie. – Zanim je zadał spojrzał na
reakcję Emily. Nie wyrażała żadnych emocji. Jej było już wszystko obojętne. –
Znaleźliśmy panią cała zakrwawioną w łazience.. Czy...
- Odwalcie się ode mnie! Wiecie już wystarczająco dużo! –
krzyknęła głośno dziewczyna. – A wy myśleliście że co? – Mówiła dalej – Że wszystko
będzie dobrze? Że wszystko się ułoży? Nie miałam ochoty już żyć! Nadal nie mam!
Wyląduje w wariatkowie przez to wszystko! Większość osób uważa mnie za śmiecia,
którego trzeba zamieść pod dywan. Nie liczą się z moimi uczuciami. Nie chcą bym
żyła, dlatego dobijają mnie jeszcze bardziej. Nienawidzą mnie. Nie mam ochoty
już żyć. Bardzo chcę cofnąć czas… Potrzebuje miłości, zrozumienia… Nigdy tego
nie zaznałam. I nie zaznam. Kto by chciał taką osobę jaką jestem ja? No kto?
Chester słysząc te słowa zamarł. To nie może być prawda. Ona
naprawdę chciała się zabić! Popełnić samobójstwo. Ona chciała zniknąć z tego
świata.
- Idźcie już stąd! – Krzyknął do nich mężczyzna. Pomimo tego że
wiedział ze nic nie wskóra, mylił się. Wszyscy funkcjonariusze nagle opuścili
pomieszczenie bez słowa.
Emily cała rozpłakana przysunęła się bardziej do Chestera. Chłopak
drżącym ruchem dłoni chcąc uspokoić dziewczynę zataczał rękami różne kształty
na jej ciele. Nie może jej zostawić. Nie w tej chwili. Nie teraz.
Jestes genialna.
OdpowiedzUsuńOstatnie zdanie wycisnelo ze mnie lzy... 'Nie teraz." Pisalam, ze wzruszaja mnie proste cytaty?
Ojeku.... a czy Chaz ruszy
wreszcie dupe i powie cos Emily? Dupek. Nawet E. mniej by cierpiala, gdyby wiedziala, ze C. ja kocha... no ok,ok juz nie ingeruje :*
Pozdrawiam i zycze weny! :-)
I dzieki za mily, choc klamliwy komentarz u mnie. Nigdy nie bede od Ciebie lepsza. Taka prawda.
Boże rozdział cudowny ^^ . Szkoda mi Emily ;c Chester mógłby ruszyć tą dupe i jej powiedzieć co czuje ;) . Pozdrawiam i życzę weny :D *Zuza* Dodawaj szybciutko nn bo nie wytrzymam *.*
OdpowiedzUsuńMatko, jakie to wspaniałe. :)
OdpowiedzUsuńJesteś świetna, nie wiem skąd wzięłaś taki talent, zazdroszczę. Ja jestem do dupy.
Wow *.* zajefajny rozdział, masz talent. Nie dopatrzylam się żadnych literówek ani niczego podobnego :) co do fabuły to mam nadzieje, że policja złapie tego sukinsyna Scotta, Chester wyzna Emily, co do niej czuje i wszystko skończy się szczęśliwie.
OdpowiedzUsuńJak ja sie cieszę, że trafiłam na twoje opowiadanie. To jest po prostu piękne. Potrafisz wzruszyć i rozbawić. Piszesz w taki sposób, że czytelnik przeżywa wszystko z bohaterami. Mało jest takich blogów, a twój już ląduje na liście moich ulubionych. *.* No niesamowite po prostu. Serio brak mi słów. XD Już nie mogę sie doczekać następnego rozdziału. :* Pozdrawiam i życzę dużo weny, ale ty jej chyba nie potrzebujesz. :)
OdpowiedzUsuńJest i trzynastka u mnie. Ale czy pechowa, to Tobie idzie ocenić ;-) Zapraszam!
OdpowiedzUsuń