piątek, 4 października 2013

Rozdział XXIII



Jesienny poranek. Zimny wiatr gładzi swoimi ramionami otaczające drzewa, na których widnieją kolorowe liście. Dzieci za oknami trzymające w rękach jesienne dary natury biegają i radują się daną chwilą. Matki stojące rozmawiają przejęcie o mało ważnych rzeczach. Jednakże przekazują to w taki sposób jakby ta sprawa była dla nich całym światem. Dwa duże klony stojące naprzeciwko okna bujają swoimi konarami raz w prawo, raz w lewo tworząc jedną wielką harmonię.
- Może w końcu usiądziesz? I tak za niedługo wychodzisz – Uśmiechnął się Chester, który w danej chwili podszedł po cichu do stojącej pacjentki. Dziewczyna odwróciła się i spojrzała w jego święcące brązowe oczy, które emanowały radością i troską. Jego wzrok przeniknął po ciele Emily która nagle odparła:
- Jesień jest taka piękna…
Mężczyzna tylko położył rękę na jej ramieniu i się uśmiechnął.
- Nie mogę się doczekać jak wyjdę z tego szpitala – Kontynuowała nadal swój monolog wpatrując się w tętniące życiem uliczki.
- Rozmawiałem z lekarzem i planują Cię wypisać jeszcze w tym tygodniu – Oznajmił mężczyzna.
Emily spojrzała na niego ukradkiem i zatopiła swój umysł w rozmyślaniach. Co się z nią stanie? Czy wróci do czterech ścian, które są pogrążone piekłem? Czy te wszystkie rzeczy, czy szafki w domu, wspólne zdjęcia, łóżko będą spoglądały na nią i wywierały u niej wspomnienia z tamtego dnia. Cały dom wydaje się być jej mało przyjazny. W każdym zakątku, w każdym rogu czają się rozrzucone cząstki jej koszmaru. Musi poradzić sobie z tym sama. Sam na sam z własną duszą. Z własnym umysłem, z własnym ciałem.
- Przepraszam – Odparła pielęgniarka, która wyłoniła się z ramy drewnianych drzwi. – Pani Deuce ma za chwilę jedno badanie. Nie będzie oni długie, ale potrzebne.
- Jasne – Odparł Chester i odsunął się od dziewczyny.
- Po co mi ciągle robią te badania? Przecież ze mną wszystko w porządku! – Odparła ze zdenerwowaniem gdy w pomieszczeniu zostały tylko dwie osoby.
- Może mają powód. – Zasugerował jej chłopak – Zresztą co Ci szkodzi. Jedno badanie nic Ci nie zrobi.
Dziewczyna głośno westchnęła i podeszła do swojej szpitalnej szafki z której wyciągnęła niebieski grzebień. Chwyciła jego rączkę i szybkimi ruchami zaczęła gładzić wszystkie kosmyki włosów na jej głowie.
- Nawet do badania musisz mieć uczesane włosy? – Zaśmiał się mężczyzna po czym usiadł na krześle. Jej brązowe włosy wirowały w powietrzu, wyrzucając co chwilę z siebie słabsze ofiary.
- Nie chcę wyglądać niechlujnie – Odrzekła po czym wróciła do swojej czynności – Zresztą chcę jakoś przy tobie wyglądać – Po tych słowach uśmiechnęła się po czym „rzuciła” oczko do mężczyzny.
- Ale ty wiesz, że mi się zawszę podobasz bez względu na takie duperele – Odwzajemnił uśmiech po czym zabrał jej przedmiot z ręki. Dziewczyna z impetem rzuciła się w stronę chłopaka zatapiając swoje dłonie w jego szarej koszulce.
- Oddaj to! – Krzyknęła i nadal kontynuowała swoje poczynania wobec mężczyzny.
- Masz już iść na badania mój czyścioszku – Rzucił jej swój kokieteryjny uśmiech i pchnął jej ciało w stronę zatrzaśniętych drzwi.  

***

- Jak mija dzień? – Spytała kobieta rzucając w bok swoje ogniste włosy. Piwne oczy zatopione w twarzy mężczyzny jaśniały w świetle szpitalnych reflektorów.
- Jakoś sobie radzę – Odpowiedział jej szybko mężczyzna – Nie masz czasem obowiązków? – Spytał po chwili.
- Ja?  Ja jestem u swojego pacjenta, nie mogą mi nic zrobić – Odparła po czym usiadła obok Shinody.
- Rozumiem… - Zrobił chwilę przerwy.- Nie rozumiem. Czyli: jesteś w pracy i musisz opiekować się pacjentami, ale możesz z nimi gadać bo oni myślą że gadasz o przebiegu badań a ty gadasz…
- Tak, tak. Nie zadręczaj tak umysłu. Twoja rozbita główka może wybuchnąć – Przerwała mu Lisa.
- Ty się nie martw o moją głowę tylko zadbaj o swoją – Rzucił.
- Z moją wszystko w porządku. Nie widać?
- Nie za bardzo – Uśmiechnął się zawadiacko.
- Jakbyś nie był poszkodowany i gdybym nie była w pracy dostałbyś w swoją nieskazitelną twarz – Odparła mu kobieta.
- Niegrzeczna z Ciebie istotka. Zadaje się z chuliganem.
- Boisz się mnie? – Spytała kobieta przysuwając się do Mike’a. Zrobiła poważną minę po czym wróciła do wcześniejszej pozy. Mężczyzna spojrzał na dziewczynę, która sprawiała dziwne uczucie wewnątrz jego ciała.
- A powinienem? – Rzucił tym samym.
- Radzę się ze mną nie zadawać panie Shinoda bo rozległa rana na głowie może powiększyć się dwukrotnie. Z resztą. Zostawiam Cię samego, bo mam do zrobienia jeszcze kilka ważnych rzeczy.
- Ważniejszych ode mnie?
- Oczywiście że tak – Odpowiedziała mu równie szybko.
- Bo się obrażę…
- Ach, te kobiety – Powiedziała do niego co spowodowało kolejny brak słów ze stron Shinody – Do zobaczenia – Oznajmiła po chwili i jej ciało zniknęło we framugach drewna.

***

- Jak było? – Spytał Chester wchodzącą Emily.
- Jak zawszę. Bez rewelacji. Nienawidzę tego personelu. – Oznajmiła po chwili.
- Coś się stało? – Spytał przejęty mężczyzna.
- Po prostu nie są przyjaźnie do mnie nastawieni.
Nagle coś zakłóciło ich rozmowę. Pokój wypełnił się jeszcze kilkoma osobami. Chester dobrze ich znał. Kojarzył te mundury, te twarze. Wraz z mężczyznami weszło paru lekarzy, którzy byli odpowiedzialni za stan Emily.
- My z policji… - Zaczął jeden.
- Trudno nie zauważyć.. – Odpowiedział sarkastycznie Chester i poczuł na swym ciele objęcie kobiety.
- Jeśli macie zamiar go zabrać to bez niego się nie ruszam! Pójdziemy albo razem albo wcale! – Krzyknęła kobieta.
- Spokojnie. My nie po pana Benningtona. – Odpowiedział drugi komisarz. Był on wysokim mężczyzną. Na jego twarzy widniały wąsy, które dawały charakter fajtłapy. – My chcemy porozmawiać z panną Deuce.
Mężczyzna spojrzał na Emily. Jej twarz odbijała wszystkie pytania skierowane w jej stronę. Odsuwała je myślami w innych kierunkach. Co oni od niej chcą?
- Pani czuje się w formie na rozmowę? – Spytał lekarz kobietę.
- Tak.. Chyba tak – Odpowiedziała niepewnie.
- Więc zostawiam panią Deuce z państwem – Odrzekł lekarz i zwrócił się do Chestera – Proszę wyjść z nami.
- Nie! – Krzyknęła Emily – Chcę by został ze mną!
- Ale nie może… - Odpowiedział jej policjant.
- Gówno mnie to obchodzi! Nie będę zeznawać! Ma zostać i już! – Odpowiedziała zdesperowana przytulając się do ciała mężczyzny.
Funkcjonariusze spojrzeli na siebie pytająco a po chwili oznajmili:
- Niech zostanie. Zresztą i tak nam nie przeszkadza.
Chester spojrzał na wtuloną dziewczynę, która była tak samo przerażona jak on. Tak szczerze mówiąc domyśla się tego co będą jej pytać.

***

- To się stało 19 sierpnia. Pamięta pani dokładnie ten dzień? – To pytanie krążyło w umyśle dziewczyny przez kilka dobrych minut.
- Nie chcę do tego wracać! – Krzyknęła po czym nadal wpatrywała się w biały sufit.
- Ale musi pani. Te zeznania mogą wiele zdecydować! – Odrzekł kobiecie policjant. – Musi nam pani opowiedzieć dokładnie cały dzień.
Dziewczyna zrobiła głęboki wdech i oparła swoją dłoń o nadgarstek Chestera.
- 19 sierpnia. Nic się za bardzo nie stało. Pamiętam że po południu spotkałam się z Chesterem – W tej chwili wskazała na mężczyznę. – Potem nic się nie działo.
- To jakim cudem trafiła tu pani do szpitala?
- Pamiętam że byłam w łazience i szukałam noża – Kłamała ile się tylko dało. Jakby dowiedzieli się wszystkiego była by stracona. Przegrana. Do końca życia wytykali by jej to wszystko, nie miała by życia – Znalazłam go obok umywalki i poślizgnęłam się i…
- Świetna bajeczka – Przerwał jej gliniarz – Przecież wiemy że pani kłamie. Że pani zmyśla.
- Nie zmyślam!
- A ten telefon?
- Jaki telefon?
- Wykonany do pana Benningtona i pana Shinody w dniu zdarzenia. Nawet mamy nagranie. Puścić?
Emily spojrzała na nich spode łba i z nienawiścią w głowie odrzekła:
- Nic wam nie powiem!
- Emily… - Chester zaczął swoje kazanie. – Proszę. Powiedz im wszystko. Tylko tak możemy Ci pomóc. Nie możesz tłumić tego wszystkiego w sobie…
- Mogę! Nic wam do tego! Nie wpieprzajcie się w moje życie! Nie jest wam do niczego potrzebne – Nagle odsunęła dłoń od ciała Benningtona i zatopiła łzy w rękach. Spływające krople dawały jej ukojenie. Wie że będzie musiała im powiedzieć. I tak już wiele osób wie że to Scott. Że Scott ją wykorzystał.
- Słuchaj – Nagle jeden policjant bez jej zgody przeszedł na „Ty”. – Nie jesteśmy tu dla zabawy. Nie jesteśmy na żadnym spektaklu teatralnym byś wciskała nam takie bajeczki. My chcemy Ci pomóc!
Dziewczyna spojrzała na nich ukradkiem po czym zatopiła swój umysł w rozważaniach. Co ma teraz zrobić? Czy to w ogóle ma sens? Nie! To nie ma sensu. Mogli tutaj nie przychodzić. Myślała że to sprawa zamknięta. Zamknięty rozdział. Oni rozgrzebują to wszystko jak ptak szukający jedzenia. 
Minęło kilka minut by Emily doszła do siebie. Jej brązowe oczy wystawały znad ciemnych włosów które były zaplątane pytaniami.
- Dzień jak co dzień. Jednak zmienił coś w moim życiu – Wszyscy jakby się nagle obudzili. W końcu zaczęła coś mówić z sensem – Ze Scottem, znaczy z moim byłych chłopakiem spotykałam się kilka tygodni. Przez niego ograniczyłam się w wielu rzeczach, w wielu osobach. Zaniedbałam przyjaciół, zaniedbałam siebie. Pewnego razu, gdy byliśmy na wakacjach Scott pierwszy raz mnie uderzył – Chester w tej chwili przysunął swoje ciało bliżej niej. Chwycił za jej rozdygotaną dłoń. Ciepło z namalowanych ogników na dłoniach mężczyzny szybko przenikało po ciele kobiety, która lekko drgnęła.
- Proszę mówić dalej – Zachęcał do rozmowy kobietę.
- Nie zwróciłam nawet na to uwagi. Pomyślałam że to tak ma być. Zresztą przeprosił mnie za swój wybryk po kilku godzinach a ja mu wybaczyłam. 19 sierpnia siedziałam sama w domu. Scott gdzieś wyszedł, nawet nie mówiąc mi gdzie. Wtedy zadzwoniłam do Chestera. Chciałam się z nim spotkać, dawno go nie wiedziałam. Scott ograniczył mi z nim kontakt. Pamiętam że spotkaliśmy się w parku. Nie wiem ile tam spędziliśmy, nie liczyłam czasu. Po spotkaniu udałam się w stronę domu i spotkałam kobietę. Byłą dziewczynę Mike’a Shinody. Wręczyła mi zdjęcia. Zdjęcia Scotta z tą suką – Odparła przez zęby. Teraz nawet nie ma zamiaru rozpaczać nad nim. Jej miłość wygasła tak samo jak zapałka na wietrze. Wypaliła się.
- Musiałam się szybko z nim spotkać i pobiegłam do domu. On tam był. Całkiem pijany. – W tej chwili w jej kącikach pojawiło się kilka łez które szybkich ruchem ręki otarła. – Wynikła z tego kłótnia która przerodziła się w szarpaninę. Wtedy… Wtedy… - Tu przerwała i z jej oczu ulotniło się coraz więcej kropel – Wtedy mnie przyciągnął do siebie. Szarpałam się z nim. Krzyczałam! On mnie nie słuchał. Wiedziałam że nie mam z nim szans. Krzyczał że jestem dziwką, suką, najgorszym śmieciem! Że rozprawi się ze mną, że nie da mi żyć. Że mnie nienawidzi. – Każde słowo sprawiało jej ból. Uwięzione słowa w gardle z trudem przedostawały się na zewnątrz. Splecione zdania dawały jej cierpienie. Nie chciała o tym rozmawiać – Uwolniłam się z jego objęć i pobiegłam na górę zamykając drzwi. Postanowiłam zadzwonić do Chestera po pomoc. Nikt nie odbierał. Próbowałam kilka razy ale nic. To samo. – W tej chwili mężczyzna jak dziecko przygarnął jej ciało i zatopił swe dłonie w plecach dziewczyny.
- Przepraszam… Naprawdę Cię przepraszam – Powiedział przez łzy.
- Chester, proszę – Wybuchła płaczem. - To nie twoja wina…
- Moja! – Krzyknął po raz drugi.- Gdybym odebrał ten telefon do tego by nie doszło!
Dwa wtulone ciała tworzyły teraz jedną całość. Emocje emanujące z wnętrza przedostawały się na zewnątrz w widocznych skutkach. Nawet jeden z policjantów widząc tą scenę przetarł oczy swoim kołnierzem policyjnym, nie dając po sobie tego znać. Tkwili w tej pozycji jeszcze przed kilka minut po czym dziewczyna kontynuowała swoją wypowiedź.
- Wtedy wszedł do pokoju. Rzucił się na mnie. Nie miałam siły by odeprzeć jego atak! – Krzyknęła do funkcjonariuszy. – Byłam skazana na jego poczynania! Błagałam go! Błagałam ile miałam sił w płucach. Lecz on mnie ignorował. Robił po prostu swoje. Po chwili leżałam już na łóżku – Tutaj głos jej się załamał. Nie była gotowa na takie wyznania. Nie teraz, nie w tej chwili… - Rozebrał mnie i zrobił to co miał zrobić.
Chester słysząc załamany głos dziewczyny zatopił swoją twarz w dłoniach. Po chwili oparł twarz Emily o swoje ciało uspokajając kobietę ze wszystkich sił. Krążące wokół ręce nie dawały spokoju poplątanym włosom. Cienkie włókna okalały ciało mężczyzny. Nie czuł w tej chwili nic. Nic nie potrafił określić jego teraźniejszego stanu. Wszystko zatrzymało się w miejscu.
- Czy to wszystko? – Spytał cicho policjant.
- Tak… - Odparła roztrzęsiona kobieta.
- Mam jeszcze jedno pytanie. – Zanim je zadał spojrzał na reakcję Emily. Nie wyrażała żadnych emocji. Jej było już wszystko obojętne. – Znaleźliśmy panią cała zakrwawioną w łazience.. Czy...
- Odwalcie się ode mnie! Wiecie już wystarczająco dużo! – krzyknęła głośno dziewczyna. – A wy myśleliście że co? – Mówiła dalej – Że wszystko będzie dobrze? Że wszystko się ułoży? Nie miałam ochoty już żyć! Nadal nie mam! Wyląduje w wariatkowie przez to wszystko! Większość osób uważa mnie za śmiecia, którego trzeba zamieść pod dywan. Nie liczą się z moimi uczuciami. Nie chcą bym żyła, dlatego dobijają mnie jeszcze bardziej. Nienawidzą mnie. Nie mam ochoty już żyć. Bardzo chcę cofnąć czas… Potrzebuje miłości, zrozumienia… Nigdy tego nie zaznałam. I nie zaznam. Kto by chciał taką osobę jaką jestem ja? No kto?
Chester słysząc te słowa zamarł. To nie może być prawda. Ona naprawdę chciała się zabić! Popełnić samobójstwo. Ona chciała zniknąć z tego świata.
- Idźcie już stąd! – Krzyknął do nich mężczyzna. Pomimo tego że wiedział ze nic nie wskóra, mylił się. Wszyscy funkcjonariusze nagle opuścili pomieszczenie bez słowa.
Emily cała rozpłakana przysunęła się bardziej do Chestera. Chłopak drżącym ruchem dłoni chcąc uspokoić dziewczynę zataczał rękami różne kształty na jej ciele. Nie może jej zostawić. Nie w tej chwili. Nie teraz.


6 komentarzy:

  1. Jestes genialna.
    Ostatnie zdanie wycisnelo ze mnie lzy... 'Nie teraz." Pisalam, ze wzruszaja mnie proste cytaty?
    Ojeku.... a czy Chaz ruszy
    wreszcie dupe i powie cos Emily? Dupek. Nawet E. mniej by cierpiala, gdyby wiedziala, ze C. ja kocha... no ok,ok juz nie ingeruje :*
    Pozdrawiam i zycze weny! :-)

    I dzieki za mily, choc klamliwy komentarz u mnie. Nigdy nie bede od Ciebie lepsza. Taka prawda.

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże rozdział cudowny ^^ . Szkoda mi Emily ;c Chester mógłby ruszyć tą dupe i jej powiedzieć co czuje ;) . Pozdrawiam i życzę weny :D *Zuza* Dodawaj szybciutko nn bo nie wytrzymam *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko, jakie to wspaniałe. :)
    Jesteś świetna, nie wiem skąd wzięłaś taki talent, zazdroszczę. Ja jestem do dupy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow *.* zajefajny rozdział, masz talent. Nie dopatrzylam się żadnych literówek ani niczego podobnego :) co do fabuły to mam nadzieje, że policja złapie tego sukinsyna Scotta, Chester wyzna Emily, co do niej czuje i wszystko skończy się szczęśliwie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja sie cieszę, że trafiłam na twoje opowiadanie. To jest po prostu piękne. Potrafisz wzruszyć i rozbawić. Piszesz w taki sposób, że czytelnik przeżywa wszystko z bohaterami. Mało jest takich blogów, a twój już ląduje na liście moich ulubionych. *.* No niesamowite po prostu. Serio brak mi słów. XD Już nie mogę sie doczekać następnego rozdziału. :* Pozdrawiam i życzę dużo weny, ale ty jej chyba nie potrzebujesz. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest i trzynastka u mnie. Ale czy pechowa, to Tobie idzie ocenić ;-) Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń