piątek, 6 września 2013

Rozdział XVIII



Najpierw zamarły w nim wszystkie części ciała, później rozum. Stał przez chwile wpatrując się w zakrwawione ciało dziewczyny. Siedziała oparta o ścianę w samej koszuli w kratę. Na dole miała założone jakieś małe spodenki, a jej włosy były całe potargane i rozpuszczone. Wokół niej była pełna kałuża krwi która zostawiła wiele śladów na ciele dziewczyny. Co się tu stało? Dlaczego?
Chester podszedł szybko do dziewczyny i położył ręce na jej ramionach.
- Obudź się! Słyszysz mnie? – Potrząsał dziewczyną we wszystkie strony. Nic to nie dawało. Oparł jej dłoń na lewej stronie po jej piersi, by upewnić się czy jeszcze oddycha.
- Dzwoń po pogotowie! Szybko! –Krzyknął mężczyzna do przyjaciela, który stał z tyłu za nim i wpatrywał się w całą sytuację. Mike szybko zrozumiał przekaz Chestera i szybko złapał za telefon, który za pierwszym razem spadł mu na podłogę.
Bennington siedział przed dziewczyną i z całej siły próbował obudzić Emily. Nagle złapał za jej dłoń i zauważył kilka głębokich ciętych ran wykonanych na nadgarstku. Z każdej z nich leciała ciepła czerwona krew. Przejechał lekko palcem po jej ranach i w tej chwili z jego oczu poleciały łzy. Łzy strachu i przerażenia. Przed nim leżała bezwładnie dziewczyna bez której nie wyobrażał sobie życia.  To była jego wina. Nie odebrał tego cholernego telefonu, gdyby wtedy wziął go z domu nie doszło by do tego, na pewno. Jest pewien że zapobiegłby temu zdarzeniu.
- Proszę cię! Obudź się! – Krzyczał ze wszystkich sił zrozpaczony. W tej samej chwili otworzył jej dłoń i wyrzucił w dal łazienki zakrwawioną żyletkę, na której widniała jeszcze jej krew. Przybliżył się do niej i przyłożył rozpłakany dłoń na jej ranach.
- Dlaczego to zrobiłaś?! Dlaczego? – Spytał dziewczyny chociaż i tak wiedział że nie da rady odpowiedzieć mu na to pytanie. W tej chwili pocałował delikatnie rany dziewczyny, tak że na jego ustach znalazł się czerwony płyn.
Mike spoglądał tylko na przyjaciela i zakrywał usta swoimi dłońmi. Po chwilowym szoku podszedł do przyjaciela i objął go ramieniem. Ten jednak go nie odwzajemnił tylko nadal stał przy dziewczynie próbując ją otrząsnąć ze snu.
- Proszę Cię! Nie rób mi tego! – Krzyczał przez łzy – Nie odchodź. Proszę… - Ostatnie słowa wypowiedział w sposób cichy. W tym samym czasie położył swoje roztrzęsione ciało na ciele dziewczyny, opierając głowę o jej nie reagującą twarz. Spojrzał na nią z czerwonymi oczami i wybuchł głośnym płaczem.
Mike tylko spojrzał na niego i nie zorientował się nawet że z jego oczu poleciało kilka małych łez. To wszystko było dla nich szokiem. Dlaczego ona to zrobiła? Co ją podkusiło? Te zdjęcia? Emily nie byłaby taka głupia aby zrobić coś takiego ze względu na kilka głupich fotek. Tu musiało coś się stać. Tylko nie wie co. Nagle stanął jak wryty. Scott. Podszedł bliżej i lekko odsunął przyjaciela wtulającego się jak dziecko w ukochaną. Z zahipnotyzowanymi oczami odsunął kawałek koszuli dziewczyny. To co na nim zobaczyli mocno nimi wstrząsnęło. Liczne siniaki, rany jakby po bijatyce. Zsiniałe miejsce na brzuchu, które nie wyglądało dobrze. Mike odsunął jej nogi i wtedy zauważyli serię takich ran. Sama by sobie tego nie zrobiła. Nie potrafiłaby pobić siebie w taki perfidny sposób.
Chester spojrzał na dziewczynę i odrzekł roztrzęsiony:
- Ona nie może odejść! Nie może mi tego zrobić… - W tym samym momencie Chester przerwał i poczuł ciepło na ciele bijące od swojego przyjaciela.
- Nic jej nie będzie! – Uspokajał Chestera Mike – Nawet tak nie myśl! Rozumiesz?!
Chester w tej samej chwili odsunął się od przyjaciela bo usłyszał przyjazd karetki. Mike wstał i powędrował ku drzwiom zostawiając go samego z nieprzytomną dziewczyną. Ten jednak podszedł do niej i cicho wyszeptał:
- Obiecuje. Jak odejdziesz z tego świata, spotkamy się na następny dzień. Obiecuje… - W tej chwili oparł swoją głowę o jej i lekko pocałował w czoło szepcząc jej po cichu „ Kocham Cię”.

***

Razem weszli do budynku szpitala. Skręcili w lewą stronę, tam gdzie leżała nieprzytomna Emily. Już mieli wchodzić do środka gdy nagle coś ich odepchnęło.
- Przepraszam, ale nie możecie tam wejść.
- A niby czemu? – Zapytał złośliwie Chester – Proszę mnie wpuścić!
- Nie! Proszę usiąść tutaj i czekać. Nic nie poradzę.
Mężczyźni popatrzyli na siebie w złości i zrobili to co nakazała im pielęgniarka. Mike widząc roztrzęsionego Benningtona pierwszy zaczął rozmowę:
- Nic jej nie będzie…
- Nic? – Odrzekł szybko prawie krzycząc – A te rany? Te rany na ciele to nic? Ona chciała się zabić! Rozumiesz?
Mike’a zatkało. Nadal nie przyjmował do siebie myśli o tym całym zdarzeniu. To niedorzeczne. Nie miała powodów. Albo miała i oni nic o tym nie wiedzieli. Może nie powiedziała im wszystkiego, swoich problemów. Jest jeszcze opcja że Scott ją tak urządził. Tak, to na pewno Scott.
- Ten gnój. Ja wiem że to on. – Zaczął Chester – Jeśli się jej coś stanie to on już nie żyje…
- Chester, proszę! – Odezwał się Mike – Jej nic się nie stanie, zrozum to! – Powiedział to chociaż nie był w 100% przekonany do swoich racji.

***

Czekali jeszcze w przedsionku około 30 minut. W tym samym czasie już doinformowany zjawił się Joe wraz z Bradem. W pewnym momencie do mężczyzn podeszła pielęgniarka:
- Przepraszam, a panowie kim ją? – Przyjrzała się uważnie mężczyznom i jednego z nich rozpoznała.
- Co z Emily Deuce? – Spytał roztrzęsiony Chester.
- A kim pan dla niej jest?
Wiedząc że powiedzenie pielęgniarce że jest tylko przyjacielem nic nie da więc Mike uprzedził kolegę:
- Jest jej narzeczonym.
Chester stanął jak wryty i spojrzał na przyjaciela, który uśmiechnął się lekko.
- Narzeczony? To proszę za mną – Wtedy pielęgniarka pociągnęła za sobą mężczyznę. Obserwując jej każdy krok, Bennington szedł bardzo spokojnie chodź wewnątrz się tak nie czuł. Był cały roztrzęsiony, tym czekaniem. Przez cały czas chodził w kółko sali i co chwilę rozmyślał nad tym co się wtedy stało. Zdenerwowany całym tym zdarzeniem wszedł do małego gabinetu. Ujrzał tam lekarza siedzącego na krześle. Patrzył się na niego przez chwilę aż nagle drzwi do pomieszczenia się zamknęły. Zostali sami we dwójkę.
- To więc. Panie…? – Zaczął lekarz.
- Bennington. – Dokończył szybko.
- To tak. Panie Bennington…
- Co z nią? Co z Emily? – Uniósł się mężczyzna.
- Wszystko dobrze. Zdołaliśmy ustabilizować jej tętno, straciła też bardzo dużo krwi co spowodowało utratę przytomności.
Chester usiadł na krześle i uważnie słuchał tego co mówi mężczyzna.
- Wiemy też że to była próba samobójcza.
Próba samobójcza. Mimo że był tego pewny, ale słysząc potwierdzenie zamarł.
- Ale teraz wszystko w porządku? – Spytał zszokowany.
- Tak jak mówiłem. Wszystko jest w normie. Na razie pani Deuce jest nieprzytomna, lecz to za niedługo powinno się zmienić.
Chester odetchnął z ulgą. Nic jej nie jest, to jest najważniejsze.
- Czy pańska narzeczona miała na sobie jakieś siniaki i obicia przed tym zdarzeniem? Wie pan coś o tym.
Chester spojrzał na lekarza i szybko odpowiedział:
- Nie, nie zauważyłem niczego takiego. Wie pan czym to jest spowodowane?
- Nie chce pana nic martwić, ale powinien pan wiedzieć co przypuszczamy.
Mężczyzna przybliżył się cały zszokowany tymi słowami.
- Przypuszczamy gwałt.
Gwałt? Jak to? To przecież niemożliwe!
- Czekamy tylko na zeznania ze strony poszkodowanej. Ale to dopiero wtedy gdy będzie w pełni sił do rozmowy. Na razie nie powinno się jej budzić.
Chester nadal nie dopuszczając do siebie wcześniejszej wypowiedzi do siebie, popatrzył na niego i kiwnął głową. Wyszedł na zewnątrz i nie wierząc w słowa mężczyzny usiadł na krześle. Zahipnotyzowany spoglądał w jeden punkt na ścianie a potem nad zwyczajniej w świecie schował głowę w dłoniach.

***
- Co z nią? Chester? Co z Emily?! – Wręcz Mike wrzeszczał nad ciałem przyjaciela. Nie wie ile przesiedział w tej pozycji. Wiele myśli przeszło i odeszło z jego głowy. Widać że cierpi, cierpi razem z nią. Pomimo tego że już wszystko dobrze i potrafi pozbierać swoich myśli. Gwałt? Nie wyobraża sobie tego. Nie dopuszcza nawet do siebie takiej myśli. To jest niemożliwe.
- Chazz? Słyszysz mnie? – Telepał mężczyzną Mike – Obudź się! Co z nią? – Pytał po raz kolejny.
Słowa wypowiadane przez przyjaciela nie docierały do niego całościowo. Słyszał tylko urywki.
- Emily… - Wykrztusił z siebie mężczyzna i ujrzał przed sobą Shinodę – Z Emily wszystko dobrze, jest przytomna, straciła dużo krwi. Na 100% wiadomo że to próba samobójcza, ale…
- Ale…? – Ciągnął Mike.
- Ale lekarze też przypuszczają gwałt. – Te słowa Chester wypowiedział opornie z wielkim bólem.
Mike spojrzał na przyjaciela i zadurzył się w przemyśleniach dotyczących tej wiadomości. Jeśli to prawda to wszystko by się zgadzało. I te siniaki, ten zdemolowany pokój, trzy zdjęcia. Na pewno była kłótnia. I jeszcze próba samobójcza.
Stał przed Benningtonem jeszcze przez chwilę po czym usiadł obok niego na krześle. I w tej ciszy pozostali do końca.

***

Minęły kolejne godziny. Wiele osób przechodziło obok siedzących mężczyzn, lecz nikt nie miał odwagi podejść i spytać o jakikolwiek autograf. Joe oraz Brad dawno już poszli do domu, o to samo prosili także Mike i Chestera, lecz to nic nie poskutkowało. Mike był tylko na dole w sklepie po wodę, lecz Chester nie wstał ani razu od ostatniej rozmowy. Siedział w milczeniu wpatrując się w jeden punkt na ścianie. W pewnym momencie podeszła do nich kobieta ubrana na biało.
- Dzień Dobry. Przepraszam że przeszkadzam, ale kazano państwu oznajmić że pani Deuce, czuje się już świetnie i powoli wraca do formy.
- Możemy ją odwiedzić? – Spytał nagle Mike.
- Teraz? Teraz jest pora nocna. Nie da rady. Dopiero później.
- Ale jeden wyjątek. Bardzo panią o to prosimy – Oznajmił Chester.
Pielęgniarka popatrzyła się uważniej na mężczyznę i spytała:
- Przepraszam ze może pana z kimś mylę ale przypomina mi pan pewnego wokalistę rockowego…
- Naprawdę? To świetnie. Wpuści nas pani?
Ta jednak nie ruszona tym pytanie ciągnęła:
- Naprawdę jest pan łudząco podobny.
- Tak do cholery jasnej jestem Chesterem Benningtonem, kupie pani płytę, dam autograf, zrobie z panią debilną fotkę, podpiszę się na tyłku lub na cyckach tylko do jasnej cholery niech nas pani wpuści.
Kobieta widząc złość mężczyzny odparła:
- Proszę za mną.
Wtedy Mike wraz z Chesterem popatrzyli się na siebie udając się za kobietą w stronę sali.
- Tylko chwilę. – Uprzedziła mężczyzn pielęgniarka i otwarła drzwi do pomieszczenia gdzie leżała dziewczyna.



6 komentarzy:

  1. Jezuuuu .... aż się popłakałam ;c .A tego Scotta to wykastrować .Rozdział zajebisty czekam na dalszy ciąg akcji pozdrawiam i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie... dlaczego w takim momencie?! Jestem ciekawy jak Emily się będzie czuła. A Chazz się tak martwi. Mam nadzieje że bedą razem. Czekam na kolejny rozdział, pisz szybko! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O rany, nie. Nienienienie ;_; Nie mogę się pozbyć wrażenia, że za chwilę wszyscy posądzą Chester'a o to w jakim stanie jest Emily. A Scottowi ujdzie na sucho.
    Nie cierpię tego gnoja. Może to wredne, ale nie nienawidzę go za to co zrobił tej dziewczynie (chociaż z jej powodu też jest mi smutno. Tego co ją spotkało nie życzę nawet najgorszemu wrogowi), tylko za to, że ,,zabrał" ją Chesterowi i przez to Chazz musiał tyle cierpieć ;_; Jessica i Scott są siebie warci. Oby tylko Mike w końcu dostrzegł, jaka jest naprawdę. Ona nie zasługuje na jego bezwarunkową miłość.
    Czekam z niecierpliwością na kontynuację. Mam nadzieje, że jak następnym razem tu wpadnę, ponownie spotka mnie miła niespodzianka w postaci dwóch nowych rozdziałów *-* Fabuła trzyma w napięciu i wywołuje u mnie silne emocje, więc jest dobrze :D Pisanie wychodzi Ci świetnie, Twój blog jest jednym z moich ulubionych, które odwiedzam regularnie :)
    Życzę weny i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początku przepraszam, że tak późno i, że nie komentowałam ostatnio, ale musiałam zrobić sobie przerwę od Linkinów..
    Co do opowiadania - jest świetne! Wręcz bajeczne! Ciągle coś się dzieje, nie jest tak nudno.. Ale Emily... Nawet, gdyby Scott ją zgwałcił, posunęła by się do czegoś takiego? Przecież wydawała się taką pogodną, inteligentną i optymistyczną dziewczyną... A w ogóle, zawsze jest wyjście z każdej sytuacji, prawda?
    Ech... Współczuję postaci Chestera w tym opowiadaniu. Ten bohater musi się tutaj cholernie nacierpieć. Jego niespełniona miłość umiera... Może być coś gorszego?
    Ciekawi mnie postać Mika w tym opowiadaniu. Zawsze jest bohaterem drugoplanowym, zawsze za Chesterem, ale myślę, że Ty i jego dopadniesz i ubarwisz mu trochę życie. ;)
    Bardzo Ci dziękuję za ten rozdział i życzę powodzenia w dalszym prowadzeniu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zwykle świetne :D Masz wielki talent! :) Pozdrawiam i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Rzadko ronie łzy na opowiadaniach ... a teraz czytając ten rozdział ciekły mi wręcz potokiem ;3
    Tak bardzo szkoda mi Chestera przez ten cały czas ciągle cierpi ... najpierw 'ukradli' mu jego niespełnioną miłość a teraz jest możliwość że straci ją na zawsze. Co do Scota to po prostu brak słów takiego to za jaja powiesić i patrzeć z uśmiechem na to jak jak zdycha ! Liczę że Emily się 'wyliże' z tego wszystkiego i wkońcu będzie szczęśliwa z Chesterem. PAMIĘTAJ KOCHAM TO OPOWIADANIE ♥

    OdpowiedzUsuń