Mężczyźni weszli cicho, jakby
każdy ich ruch zależał od czegoś ważnego. Przekroczyli szybko próg i zamknęli
za sobą drzwi. Podeszli bliżej małego i białego łóżka szpitalnego. Wokół niego
były rozłożone rurki, kable oraz różne inne dziwactwa które były przypięte do
dziewczyny. Chester podszedł bliżej i usiadł na krześle.
Emily była nieprzytomna. Jej
usta nie dawały żadnego znaku życia, jej ciało było bezwładne. Chłopak położył
swoją dłoń na jej dłoni i delikatnie przejechał palcem kilka razy. Mike w tym
samym czasie przysunął się do mężczyzny i zadowolony z tego że wszystko powoli
wraca do normy usiadł obok niego. Nagle skierował wzrok na przyjaciela. Ten
jednak zajęty wpatrywaniem się w dziewczynę, nie widział nic oprócz niej.
Pragnął by to było już po wszystkim. By to było złym snem, który nigdy się nie
spełni. Pragnął tego by Emily wyszła z tego cało, kochał ją dlatego gdyby było
to możliwe w każdej chwili zamieniłby się z nią miejscami.
Wiedząc że dziewczyna i tak
mu nie odpowie odrzekł cicho:
- Dlaczego to zrobiłaś…?
Nic jednak nie usłyszeli. Gdy
z oczu mężczyzny popłynęło kilka łez, poczuł na swoim ramieniu, ramię Mike’a.
Ta sytuacja dziwiła ich oboje. Mike nigdy nie widział płaczącego przyjaciela,
nigdy! Nawet gdy rozstawał się z dziewczynami, robił to z uśmiechem. To nie
było może w porządku do tych kobiet, ale natura Chestera już tak miała. Nie
obchodziły go stałe związki, wierzył ze prędzej czy później i tak to wszystko
ulegnie rozpadowi. Teraz jest inaczej. Chester inaczej teraz spogląda na świat,
bardziej dojrzale.
Nagle coś się poruszyło. Ręka
Chestera ruszyła się delikatnie w lewą stronę. Popatrzyli na siebie zdziwieni i na dziewczynę. Żadnych zmian. Teraz się nie obudzi ze
snu. Nie mieli nawet serca jej zakłócać snu.
Wrócili do swojej
wcześniejszej pozycji gdy nagle odezwał się cienki piskliwy głosik:
- Przepraszam.
Spojrzeli na siebie
poparzeni. Chester w tym samym czasie objął delikatnie rękę dziewczyny, która
oddychała już stabilnie.
- Przepraszam. – Powtórzyła
ponownie załamanym głosem.
Chester spojrzał na nią i
coraz mocniej obejmując jej dłoń odrzekł:
- Już csii... – Spojrzał na
jej twarz, która jak na razie nie dawała znaku życia. Oczy miała przymknięte,
nie miała siły ich otworzyć. Słyszała tylko po głosie osoby które ją
odwiedziły. – Teraz się musisz wyspać więc śpij – Oznajmił zatroskany po
chwili.
- Gdzie ja jestem? – Nagle
jej oczy powoli się otworzyły. Jej gałki oczne były całe czerwone, jakby po
jakiś dobrych narkotykach.
- Mówiłem Ci już żebyś
odpoczęła – Powtórzył.
- Ale gdzie jestem? – Pytała
dalej.
- Tam gdzie się wyśpisz –
Oznajmił Mike podchodząc do niej i przykrywając delikatnie jej ciało kołdrą.
Nastała chwila ciszy. To jest
niesamowite że Emily żyje. Że nic jej nie jest. Że ma siłę zamienić kilka słów
z mężczyznami.
- Ja nie chce spać. Chcę stąd
iść! Gdzie mój dom? Gdzie moje łóżko?!– Odrzekła najgłośniej jak potrafiła.
- Emily, proszę Cię. Wypocznij,
a jutro porozmawiamy. Obiecuje – Oznajmił Chester.
Nagle do pomieszczenia weszła
pielęgniarka. Mężczyźni chcąc uniknąć starcia z tą kobietą odsunęli się od
łóżka. Chester przyciągając do siebie swoją dłoń oznajmił:
- Jutro się spotkamy.
Obiecuje.
Po tych słowach obaj wyszli
na zewnątrz pokoju zostawiając dziewczynę samą w tych czterech ścianach.
***
- To tak. Przyniosłem ci
kanapki: Z serem, szynką, jajkiem…
- Joe! – Powiedział
zrezygnowany Mike do mężczyzny.
- No co? Siedzi tu całymi
dniami, nawet nic chłopak nie zje i myśli że tak wytrzyma. Co ja co ale
głodówki nie są najlepsze.
- Ale ja nie jestem głodny. –
Oznajmił po raz kolejny Chester.
- Nie jestem głodny, nie
jestem głodny – przedrzeźniał mężczyznę Joe. – Bierz w łapska tą kanapkę i wsadź
ją do gęby. Trudne?
- Co jak co, ale Joe ma racje.
Powinieneś coś zjeść – Zabrał głos Mike.
- Dam sobie jakoś radę. –
Upierał się przy swoim.
- Jak chcesz. – Odpowiedział
zrezygnowany chłopak i nagle zabrał się do jedzenia. – Co u Emily? – Spytał
nagle.
- W porządku. – Odpowiedział
Mike.
- Scott? – Spytał nagle.
- Co?
- Czy to zrobił jej ten
dupek. On początku się do niej przystawiał i w ogóle…
- Jak masz tak o tym mówić to
wyjdź – Oznajmił zdenerwowany Chester. Każde wspomnienie o jego imieniu
wywoływało u niego złość.
- O co ci chodzi?
Nastała cisza i chłopak
zabrał głos:
- Nic. Po prostu chyba na
serio muszę się przewietrzyć. Zaraz wrócę.
Joe wraz z Mike’iem spojrzeli
na siebie. Nie odezwali się ani słowem gdy drzwi do poczekalni zamknęły się z
wielkim hukiem.
***
Mężczyzna przechadzał się
ulicami z papierosem w ręku. Ta sytuacja go przerasta. Gdyby była jakakolwiek
rzecz jaką mógłby oddać za jej teraźniejszy stan, oddałby ją bez zastanowienia.
Szczerze mówiąc, widząc jej twarz, słysząc jej głos poczuł się tak jak małe
dziecko które pierwszy raz odwiedza wesołe miasteczko. Radość. To jedyne słowo
opisujące stan Chestera.
Nie powinien opuszczać tego
szpitala. Ale świeże powietrze dobrze mu zrobi. Pomimo tego i tak musi tam
wracać. To co że Joe mówi to z taką lekkością. On nie wie co czuje, on nie wiem
jak ona jest dla niego ważna, on nie wie jaki jest jego stan psychiczny.
Przewędrował kilka minut gdy
stanął i postanowił wrócić do reszty. Nic mu to nie da że teraz się zamartwia.
Musi pomóc Emily. Za wszelką cenę. Wie, jak to jest być w potrzebie. Sam przez
to przechodził. Też potrzebował wsparcia, wie ile może zdziałać jeden
przyjaciel, jedna osoba na której ci zależy. Która wierzy w Ciebie od samego
początku, która nie upuszcza Cię po poznaniu twoich problemów. Osoba która wie
że się nie poddasz, a nawet gdyby to się zdarzyło, gdyby nadeszła chwila
załamania, ona zostaje przy tobie. Takiej osoby teraz potrzebuje Emily.
Nagle z dala Chester zauważył
znaną mu postać. Jej cień przeszył jego ciało o dreszcze. Nienawiść, złość,
zemsta. To co teraz czuł.
Mężczyzna stał z rozweseloną
blondynką przy wysokim drzewie. Uśmiechali się do siebie zalotnie, ona trzymała
go mocno za rękę i wpatrywała w jego zielone oczy. Chester spojrzał jeszcze raz
za siebie i powędrował w ich stronę.
Nagle odsunął od siebie
wtuloną dziewczynę i spojrzał w oczy Chestera. Nie zdążył nic powiedzieć, gdyż
poczuł na swym ciele ból. Mężczyzna swoją masywną ręką jednym ruchem uderzył w
twarz Scotta, który całą siłą uderzył w pień drzewa. Stojąca dziewczyna
wrzeszczała i wołała o pomoc. Doskonale znała napastnika.
- Chester, przestań! Zostaw
go, zrozum to! Odpieprz się od niego! – Odsuwała go od chłopaka.
Ten jednak nie ruszony jej
paniką, nadal naparzał mężczyznę we wszystkie części ciała. Scott próbując
odsunąć jego od siebie zrobił do samo podbijając oko Chesterowi. Ten jednak nie
był próżny w tym co robił i oddał to sprawnym ruchem robiąc na jego twarzy
wielką ranę z której polała się krew. Spanikowana dziewczyna wołała o pomoc.Wymierzył jeszcze kilka mocnych ciosów w klatkę piersiową. Scott broinł się z całych swych sił, ale i tak nie miał szans z mocniejszym od siebie mężczyzną.
Nagle Chester odsunął się od
zmasakrowanego chłopaka. Spojrzał na niego i ujrzał złość w jego oczach.
- To za Emily kutasie – Wrzeszczał do niego, kopiąc go w brzuch
– Zabije Cię za to! Już nie żyjesz! – Wrzeszczał. On jednak się nie ruszał
tylko wypluwał krew, lejącą mu się z rozciętej i sinej wargi. Nagle dziewczyna
rzuciła się na mężczyznę. Wbiła paznokcie w jego rękę i krzyknęła:
- Zostaw już nas! Idź stąd!
On jednak spojrzał na nią i odsunął od chłopaka.
- Jeszcze raz się do niej kurwa zbliżysz to popamiętasz!
Zapamiętaj to sobie! Ciesz się że masz tą dziwkę obok.
Wtedy popatrzył się na Jessicę. Miał wymierzyć jej podobny cios
za przyjaciela lecz się powstrzymał. Miał swoje zasady.
Spojrzał po raz ostatni na nich i odsunął się od miejsca
zdarzenia.
***
- Czekaliśmy tyle na Ciebie. – Krzyknął Mike z poczekalni. –
Gdzie Cię nosiło? – Spytał.
Chester podszedł pod przyjaciela i spojrzał na niego z podbitym
okiem.
- Co się stało? – Zapytał Chestera.
- Mały wypadek – Skłamał, bo nie powie mu teraz ze rzucił się
na Scotta i pobił go prawie do nieprzytomności.
- Wypadek? – Nie uwierzył mu jednak lecz nie drążył tego
tematu. – Wiesz że możemy się spotkać z Emily? Pielęgniarka przyszła kilka razy
i oznajmiła ze z nią wszystko dobrze.
- Nie byłeś u niej?
- Czekałem na Ciebie.
Chester popatrzył na niego z wdzięcznością i powędrował razem z
przyjacielem pod salę gdzie leżała dziewczyna. Nagle coś zakłóciło ich spokój.
Gdy mieli już otwierać drzwi do poczekalni weszło kilku mężczyzn obranych na
czarno. Zdziwił się. Jak to?
Podeszli do mężczyzny i nagle zabrali głos:
- Pan Bennington?
- Tak a o co chodzi? – Spytał niepewnie.
- Pójdzie pan z nami.
Mike otworzył oczy ze zdumienia, oczekiwał odpowiedzi na to co
się teraz dzieje. Jak to? Policja zabiera Chestera? Z jakiego powodu?
- Nie możecie mnie teraz zabrać! Zostawcie mnie – Chester się
stawiał jak tylko mógł, lecz to nie pomogło lecz tylko pogorszyło sytuację.
Dwóch mężczyzn schwytało go i zakuło w kajdanki, tak że każdy jego ruch
wywoływał u niego ból.
- Wytłumaczcie mi o co tu do cholery chodzi? Chester!? –
Wrzeszczał Mike.
Ten jednak nie miał za dużo czasu do rozmowy, miał obok siebie
dwóch gliniarzy. Mike stał wryty bez odpowiedzi do momentu gdy drzwi poczekalni
zamknęły się pochłaniając jego przyjaciela.
Rozdział cud miód i malinki , kocham twoje opowiadanie *.* . Dobrze Chester zrobił że zlał tego cwela należało mu się i Jessice też powinien przywalić , szkoda tylko że policja zabrała Chestera mam nadzieję że nie pójdzie do więzienia ;) , znając cb dasz szczęśliwe zakończenie że Chester przyjdzie do Emili i wszystko się wyjaśni . Pozdrawiam i życzę weny :D . *Zuza*
OdpowiedzUsuńWeź mnie zabij bo czytam ten świetny rozdział ... już trzy dni bo zawsze coś mi przeszkadza xDD Tak więc jak już wcześniej wspomniałam ZAJEBISTOŚĆ KOCHANIENKA ;3 Chester przywalił temu chujowi - BRAWA I WIWATY DLA CHESTERA ♥
OdpowiedzUsuńEj ty weź nie udupiaj go w pierdlu :c
Tak czy inaczej niecierpliwie czekam ^^
Dzieki Ci stworco, za tego bloga, naprawde :') Trafilam niedawno i dzis skonczylam czytac... Genialnie piszesz! Masz taki ciekawy styl... No dobra, gwarantuje, masz we mnie stala czytelniczke i komentatorke ;) Prosze, czy moglabys informowac mnie o nowych rozdzialach pod tym adresem?
OdpowiedzUsuńmy-own-paranoia.blogspot.com
Swoja (komercyjna i spamowska) droga, zapraszam na moje opowiadanie.
Teraz cos o rozdziale:
No mnie kurde zaskoczylas ;_; Scottowi sie nalezalo, no ale zeby Chaz mial gnic teraz w pierdlu? No i okropnie mi szkoda Emily... Fajna babka.
Wiesz co?
Jest jedyna bohaterka blogow o LP ktore czytam, a ktora lubie. Jest taka hmmm... inteligentna i wrazliwa.
Ok, ok koncze, pozdrawiam, zycze weny, czekam na nastepny i zaraszam do siebie ;-)
Po pierwsze: co za ironia. Przed chwilą skończyłam czytać twój blog. Wchodzę na siebie, a ty skomentowałaś mój :D
UsuńPo drugie: Dziękuje za tak miłe słowa. Oczywiście że będę odwiedzać twój blog, komentować i spamować :)
Z całego serca dziękuje oraz pozdrawiam :D
Bardzo spodobał mi się ten post. Tylko błagam; niech Emily wróci do zdrowia i niech będzie z Chesterem :)
OdpowiedzUsuńMasz talen dziewczyno! Jeden z najlepszych blogów jakich czytałam!
OdpowiedzUsuńKocham twój styl pisania i zabawne teksty xD
Chester ma charakterek ^^ Mmmm. A Scott tchórz, wieśniak, prostak cham, idiota już na policje. Nie cierpie tego kolesia. To on powienien pójść do PUDŁA PUDŁA PUDŁA PUDŁA (BOX BOX BOX BOX xD) zamiast niewinnego niczemu Chestera! Jak Mike mógł się zadawać z tą zdzirą Jessicą?! No jak?! Ale to już przeszłość ;)Niech Emily wraca do zdrowia. Pisz szybko, błagam nie każ nam czekać =)