czwartek, 6 marca 2014

Rozdział XXXIX



Masywne dłonie przejechały ciężko po mahoniowych drzwiach wydobywając z nich wielki stukot. Nie słysząc żadnego odzewu z ich strony postanowił nie czekać ani chwili dłużej i złapał za klamkę. Również była zamknięta. Nie wiedząc o co chodzi przyjacielowi zapukał po raz kolejny lecz i tym razem nikt nie odpowiedział. Wyciągnął swój telefon, który trzymał w prawej kieszeni i wybrał jego numer. Jednak po jakimś czasie drzwi się otworzyły.
- Chester? – Spytał zaskoczony Mike uchylając drzwi.
- Nie, Duch Święty – Odpowiedział wywracając oczami – Pomyślałem, że wpadnę.
- A ty nie z Emily? – Zapytał po raz kolejny i wpuścił Benningtona w swoje progi.
- Zabawia się w towarzystwie Tiffany. Wiesz – Stanął jak modelka i zaczął recytować – szminki, gazetki, ciuszki i te sprawy – Zmienił nagle ton widząc nie ruszoną minę Shinody – No rozchmurz się. Chyba że razem ze mną wszedł jakiś…
- Chester przestań – Przerwał mu nagle i wszedł zrezygnowany do kuchni.
- Co ci odwala? Nie wyspałeś się czy co? – Spytał zdezorientowany - Myślałem, że jednak będziesz zadowolony z tego, że spędzimy razem dzień. Nawet przyniosłem piwo, jakieś przekąski – oznajmił pokazując reklamówkę.
- Nie mam jakoś ochoty do żadnych zabaw – podniósł się w tej chwili na palcach i ściągnął z wielkiej półki wodę gazowaną, która stała tam od dłuższego czasu. Nie przejmując się niczym odkręcił korek i upił łyka po czym dodał – Ale alkoholem nie pogardzę.
- Wiesz, że jutro nie możemy się zbytnio upić – Podkreślił siadając na krześle.
- To jutro ta rozprawa? – Zrobił krótką przerwę w swojej wypowiedzi - Cholera.
- Ty będziesz tam tylko w charakterze świadka, nic ci nie grozi. – W tej chwili zaśmiał się pod nosem i rzucając puszkę Mike’owi dokończył – Jestem tylko ciekawy co Scott na mnie znowu wymyślił. Nic na mnie nie mają, a znając życie z tym szczurem coś wykombinują.
- Zapewne – Powiedział do siebie i otworzył puszkę.
- Co ty taki przybity? Ciesz się wolnością – Wtedy zwrócił się ku niemu i dokończył – Chyba, że ta ruda zawróciła ci w głowie. Często was widzę.
- Tak? – Niczym nie zainteresowany upił kolejny łyk tak, że w puszce została tylko połowa napoju.
- Tak, tak – Uśmiechnął się – Już skończyłeś z tą pustą lalą, a bierzesz się za rude. Co będzie następne? Kolor twojej młodości? Fajnie by było zobaczyć pannę w niebieskich włosach.
- Nie mam ochoty do żartów – powiedział widząc śmiejącego się przyjaciela.
- Ej, przestań. Wiesz przecież, że nie mówię poważnie – Podkreślił i przeniósł się do salonu – Co oglądamy? – Wrzasnął.
- Nic – odpowiedział bezdźwięcznie.
- Co mówiłeś? – Krzyknął po raz kolejny.
- Nic, człowieku. Wolę zostać sam – Powtórzył wchodząc do pomieszczenia. Bennington w tej chwili stał nad telewizorem i próbował go włączyć. Jednak po chwili zobaczył odłączony kabel i z charakterystycznym przybiciem piątki swojemu czołu podpiął go do gniazdka.
- Przestań Mike. Nawet Emily jak ma okres tak nie marudzi jak ty – Podsumował jego humor i usiadł na sofie – Mecz?
- Mówiłem Chester, że nie mam ochoty dzisiaj na nic. Najchętniej położyłbym się spać i tyle. To moje największe w tej chwili marzenie.
- Czy ty oby przypadkiem nie masz jakiejś depresji? – Spytał podejrzliwie.
- Jakbym nawet miał to co z tego? Gówno mnie obchodzi mój stan zdrowia psychicznego. I tak jest pokiereszowany.
- Co się stało? – Spytał szybko Bennington wyłączając telewizor.
- Nic – Odpowiedział mu krótko. Nerwowo popatrzył na jego twarz i usiadł obok niego. Z wielką ochotą rozwalenia jakiejkolwiek rzeczy zacisnął lekko pięści i nie dając po sobie poznać zdenerwowania usłyszał sugestię ze strony towarzysza.
- Przychodzę tu do ciebie, kupuje piwo, proponuje mecz, a ty mnie zbywasz. Powinieneś się cieszyć, że mam dla ciebie czas – Wtedy mówiąc już całkiem poważnie dodał – Wiem że coś się stało. Mów. Przecież zawsze mówiliśmy sobie prawdę.
- I tak się za niedługo dowiesz.
- No, ale wolę się tego dowiedzieć od ciebie.
Nastała cisza. Jedynie świergot ptaków, które osiadły na pobliskim drzewie delikatnie ją zakłóciły, lecz mężczyźni nie zwracali na to uwagi. Byli zajęci ocenianiem swoich własnych czynów i analizowaniem tego co w tej chwili myśleli.
- Wiesz, że stąd nie wyjdę dopóki się nie dowiem o co chodzi.
- Nie męcz mnie, wolę zostać sam – Zakomunikował mu po raz ostatni.
- Najlepiej może się odłącz od świata, zaszyj w czterech ścianach i unikaj kontaktów.
- Czyli wezmę przykład z młodego Chestera – Powiedział zgryźliwie lecz po chwili usiadł na kanapie i z wielkim bólem dodał – Przepraszam.
- Ty mnie nie przepraszaj tylko powiedz co się stało.
- Spotkałem się z Jessicą – Zawahał się.
- I po jaką cholerę? – Spytał niemal wybuchając – Chyba dobrze mi dałeś do zrozumienia, że Jessica to zakończony rozdział w twoim życiu, czyż nie?
- Tak twierdziłem i nadal tak twierdzę.
- Więc w czym problem? – Zrobił krótką przerwę i patrząc na jego zdenerwowaną minę zaczął – W ogóle nie rozumiem tego po co ci ona była potrzebna. Do czego? Jako maszynka do wydawania pieniędzy?
- Przestań się już na mnie wyżywać i tak mam dosyć.
- Jessica to nie kobieta dla ciebie kretynie! Może w końcu to zrozumiesz jak naprawdę cię zrani…
- Zabiła mi dziecko! – Wrzasnął powodując tym samym zamknięcie ust Chestera. Spojrzał na niego z wielkim niedowierzaniem i zauważył nadal zszokowaną minę przyjaciela. Nie wiedząc co zrobić oparł się o sofę i wypuścił dużą strużkę powietrza, która w szybkim tempie rozprzestrzeniła się po pomieszczeniu.
- Jak to? – W końcu zabrał głos – Ty miałeś dziecko? Czemu nic nie mówiłeś…
- Sam nie wiedziałem! – Niemal krzyknął z bezsilności – Tak nagle się dowiedziałem, że moja dziewczyna – Wtedy powtórzył jeszcze raz poprawiając się – Moja była dziewczyna usunęła ciążę, nawet mnie o tym nie informując. Ta wiadomość pojawiła się tak nagle. Przepraszam, ale jak na razie nie jestem w stanie racjonalnie myśleć, wykonywać jakichkolwiek czynności. Jeszcze jutro ta rozprawa. Zapewne i ona się zjawi.
- Mike… - Zaczął.
- Nie chce żadnego współczucia – Wymusił uśmiech i odwrócił głowę w drugą stronę. Spoglądał teraz na chodzące wskazówki zegara, które z gracją przesuwały się z godziny 14.20 na kolejne punkciki. Następny punkcik, kolejna sekunda zaliczona. Tej sekundy nikt nie wróci, to w niej mogło się coś dziać, coś co zapamiętałby do końca życia. Jednak teraz ten czas był bez znaczenia.
- Nie wiem co powiedzieć – oznajmił zrezygnowany i oparł łokcie na swoich kolanach, usadawiając tym samym głowę na dłoniach. Spojrzał na Shinodę i twierdząc, że w tej chwili każde jego słowo może być źle zinterpretowane poddał się myśli by na razie uspokoić się w wymianie zdań. Nie mógł dopuścić do siebie jego słów. Nie mógł sobie też wyobrazić sceny z Mike’iem zabawiającym dziecko.
- Jak ty byś się czuł? – Zapytał po chwili widząc zakłopotanie Benningtona.
- Sam nie wiem – powiedział cicho i kolejny raz zaczął bawić się swoją wyobraźnią, która co chwile podsuwała mu obrazy „Co by było gdyby…”. Otrzymywał różne odpowiedzi. Pytań było wiele. „ Co by było gdyby Mike nie spotkał Jessici?”, „ Co by było gdyby zerwał z nią wcześniej?”, „ Co by było gdyby Emily wtedy w klubie specjalnie pocałowała Mike’a?”. Czy Jessica by się odwaliła, czy jednak powstałaby jeszcze większa wojna? Gdyby Emily zrealizowała to ostatnie czy jego los potoczyłby się w zupełnie inną stronę, czy zostałoby tak jak jest? Można śmiało stwierdzić, że zmieniłoby to bieg historii, ale czy w dobrą stronę nikt nie jest tego pewny.
- Co ja mam zrobić? – Spytał się załamany Shinoda.
- Najlepiej nic – Odpowiedział mu szybko – Zapomnij.
- Zapomniałbyś o tym, że jeszcze kilka miesięcy i zostałbyś ojcem?
Bennington ucichł. Nie miał żadnych argumentów, które pomogłyby wyjść z tej druzgocącej drogi. Mógł tylko w tej chwili milczeć i po prostu być.

***

Zmęczona kobieta przeszła przez ścieżkę prowadzącą do jej domu. Spojrzała na niebo i widząc bezchmurną noc uśmiechnęła się. Sama nie wie dlaczego, był to odruch bezwarunkowy. Niesamowite było widzieć migoczące gwiazdy, które co chwile rozświecały nagie niebo. Nagle spojrzała w okno swojego domu.
Przeszły ją ciarki.
Nie przypomina sobie by zostawiła zapalone światło w salonie. Nie wiedząc o co tu może chodzić postanowiła wyjąć telefon. Pech, że akurat był rozładowany. Wpatrywała się tak przez dłuższą chwilę, do momentu w którym postanowiła przekroczyć próg. Po cichu otworzyła drzwi i przedostała się bezszelestnie do przedsionka. Ryzykownym krokiem podeszła bliżej i trzymając w ręce długi ciężki badyl, który znalazła obok swojej furtki wycelowała w osobę, która znajdowała się w salonie.
- Dłużej się nie dało? – Dźwięk rozprzestrzenił się po całym pomieszczeniu, a jego sprawca uśmiechnął się do ucha do ucha.
- Porąbało cię Chester?! Ja tu zawału dostaje, sterczę pod domem kilka minut, macam jakieś zabłocone badyle, a ty sobie siedzisz w najlepsze na moim fotelu – uśmiechnęła się, lecz po jakimś czasie zrobiła zdezorientowaną minę i spytała – Możesz mi wytłumaczyć jak ty się tu dostałeś?!
- Ukradłem ci klucze – Uśmiechnął się tym swoim kokieteryjnym uśmieszkiem i wyciągnął do niej ręce. Emily wiedząc co Bennington ma na myśli usiadła po chwili na jego kolanach, zarzucając tym samym ramiona za jego szyje.
- Nic się nie zmieniło – powiedziała wywracając oczami – Jesteś tak samo bezczelny jak wtedy gdy pojawiłeś się u mnie pierwszy raz.
- Ale przyznaj, że gdybym nie przyszedł nadal uważałabyś mnie za niepoprawnego dupka – podkreślił i złapał za jej potargany kosmyk włosów.
- Może w tym momencie nie umierałabym ze strachu, że ktoś wparował mi do mieszkania – oznajmiła i widząc zajętego Chestera zganiła go – Możesz zostawić moje włosy?
- Co ty taka nietykalna? – Zaśmiał się i nie zwracając na nią uwagi po raz kolejny złapał za pęczek ciemnych włosów.
- Po prostu nie lubię, gdy ktoś dotyka moich włosów – oznajmiła po chwili. Widząc nic nie ruszonego Benningtona wypuściła głęboki oddech i swoimi brązowymi oczami spojrzała na towarzysza. Zauważając jej twarz uśmiechnął się i w tej samej chwili uświadomił sobie, że przed nim nie siedzi ta sama dziewczyna co przed rokiem. Na jej twarzy malowało się zdecydowanie i determinacja, wymuszony uśmiech zmienił się na ten najprawdziwszy, a ona sama stała się dojrzalsza o kilka lat. Nawet jej styl bycia zmienił się o 180 stopni. Szare sweterki i dżinsy zamieniła na coś bardziej odważniejszego, czasem nawet zdarzało się ją ujrzeć w różnorodnych sukienkach. Zaczęła bardziej o siebie dbać. Pomimo tego, że robiła to także kilkanaście miesięcy temu, to teraz zaczęła robić to częściej.
Widząc dziwną minę chłopaka zrobiła pytającą minę.
- Jesteś piękna – powiedział cicho. Kobieta nie wiedząc co odpowiedzieć uśmiechnęła się do niego i przegryzła nerwowo wargę. W tej samej chwili przybliżyła się w jego stronę, a on złapał za jej plecy i przybliżył do siebie.
- Wiele się zmieniło – dodał Chester.
- Jak dla mnie na lepsze – powiedziała wtulona w niego kobieta, która w tej chwili ominęła wydarzenie sprzed kilku miesięcy.
- Boisz się?
- Czego?
- Jutra.
Nie wiedząc tak naprawdę co odpowiedzieć Chesterowi postawiła na prawdę.
- Trochę.
- Jutro będzie po wszystkim – oznajmił jej i przybliżył do siebie – Nie sądzisz, że pojmą kogoś innego niż jego. To twoje zeznania są najważniejsze, to one zdecydują o tym co się stanie. Nawet jego usprawiedliwienia i tej jego jadowitej żmii nie są w stanie odratować go z zarzutów. Zbyt wiele jest argumentów.
- Chester, jeśli on nawet pójdzie siedzieć, to po kilku latach i tak wróci i zrobi mi piekło. Boję się tego, że zniszczy mi życie. – Zrobiła chwilę przerwy i dodała po cichu – Już raz tego spróbował…
- Nie spróbuje po raz drugi – Oznajmił i widząc przeczącą minę kobiety dodał – Już raz mu się za to oberwało, dostał po ryju więc na pewno się dwa razy zastanowi zanim coś zrobi.
- Bardzo oberwał? – Spytała Emily lekko się uśmiechając.
- Jakby dostał lekko nie zamknęliby mnie na kilka dni w areszcie – Zaśmiał się choć sytuacja tego nie wymagała – Ale nie żałuję tego.
Uśmiechnęła się po raz kolejny i czując na sobie rękę mężczyzny przeszły po niej ciarki. Spojrzała na nią i po raz pierwszy oznajmiła:
– Wiesz, że bardzo podobają mi się twoje tatuaże?
- Naprawdę? – Spytał zdziwiony.
- Są takie nietypowe, kolorowe. Mogłabym powiedzieć, że w swój sposób intrygujące – Zaczęła – Dziwne, bo kiedyś twierdziłam, że tatuaże posiadają tylko osoby agresywne, pozerzy, dresiarze i niepoprawni kretyni.
- Wszyscy ludzie w dzisiejszych czasach kierują się stereotypami – oznajmił i spytał – Chciałabyś mieć taką dziarę?
- Zależy jaką – powiedziała po chwili.
- Jakie ci się podobają? – Spytał.
- Małe tatuaże. Jednokolorowe, czarne. Z napisem lub z malutkim znakiem, najlepiej ptak – Wtedy zwróciła się do niego – Boli takie zdobienie ciała?
- Tylko trochę, ale po jakimś czasie przyzwyczajasz się do bólu – Emily kiwnęła głową i odstawiła jego rękę po czym położyła swoją głowę na jego ramieniu.
- Jesteś głodny? – Spytała po chwili towarzysza.
- Ani trochę, jadłem coś na mieście – wtedy zwrócił się ku niej – A ty?
- Też nie.
W tym momencie zapadła cisza. Siedzieli tak przez kilka następnych minut, w skupieniu kodując każdą chwilę spędzoną ze sobą. Wsłuchiwali się we własny oddech. Prawdą było, że jeśli człowiek ma coś do powiedzenia, jego usta zawsze się zamykają. Tak było i teraz. Emily przekręciła się na bok i objęła ramieniem jego klatkę piersiową. On w tej samej chwili położył się na kanapie i niczym nie przejęty popatrzył na Emily, która w tej chwili leżała na jego prawym barku.
- Zmęczona? – Spytał po chwili widząc jak zegar ścienny pokazuje godzinę dwudziestą drugą czternaście.
Kiwnęła mu pozytywnie głową i zamknęła oczy. Tkwiła w tym stanie przez kolejne kilka minut i dopiero po chwili zorientowała się jak Chester rytmicznie porusza swoją dłonią o jej bluzkę. Nic nie przejęta wróciła do swojego wcześniejszego stanu rozmyślając nad tym co przyniesie jej jutro. Powinna się tym nie przejmować, przecież to tylko jedna głupia rozprawa po której poczuje się lepiej. Lecz był ten strach. Strach, który paraliżował ją od środka, który wymęczył ją i potargał jej wszystkie kawałki duszy. Strach, czający się na każdym kroku spoglądał na nią tymi głębokimi oczami, łapiąc ją za rękę razem z kolejnym towarzyszem – bezsilnością. Jednak powtarzała sobie, że to wszystko kiedyś minie. Powtarzała sobie, że jutro po raz ostatni wróci do wydarzeń z tego dnia.  

***

Odświętnie ubrany Shinoda patrzył przed siebie. Przed nim stał masywny mężczyzna, którego nie potrafił zrozumieć. Patrzył się na niego tak samo jak on i po chwili przejechał po swoich włosach. Uśmiechnął się do niego i Mike tak naprawdę wiedział z kim ma do czynienia. Ta postać nie wyglądała na zdecydowaną, stała na własnych siłach choć tak naprawdę nogi co chwile odmawiały mu posłuszeństwa. Brązowe oczy idealnie odbijały światło w pomieszczeniu, a przez szczeliny tęczówki można było dostrzec promyk nadziei. Wyniszczony w środku, choć na zewnątrz prezentował się nie banalnie.
Nagle odszedł od lustra. Spojrzał na zegarek, który nadawał w tej chwili godzinę popołudniową i wyszedł na dwór. Widząc na niebie kłębiaste chmury, zatrzymał się w pewnym momencie i przemyślał wzięcie parasolki. Po jakimś czasie jednak zrezygnował z tego pomysłu i otworzył furtkę.
- Cześć Mike – kobieta uśmiechnęła się do niego serdecznie. Na jej twarzy malował się wyraz troski, a uśmiech jaki mu podarowała był jednym z tych najszczerszych.
- Co ty tu robisz? – Spytał mężczyzna rudowłosej.
- Wiem, że nie masz za dużo czasu – oznajmiła – Przechodziłam tędy i pomyślałam sobie, że wpadnę, ale mnie nie zapraszałeś i w ogóle więc uznałam, że… - Język plątał się jej na wszystkie strony i wielki supeł na gardle nie dawał nadziei na jego szybkie rozwiązanie – Mike wiem, że Ci trudno.
- Tylko dlatego tu przyszłaś? – Spytał choć nie miało to celu spławienia kobiety.
- Być może – Odparła bez przekonania – Mike chcę byś wiedział tylko jedno.
- Słucham – powiedział pewnie i otworzył drzwi do samochodu – Wybacz, ale naprawdę się spieszę.
- Wiem, wiem – powiedziała i zrobiła chwilę przerwy – Chcę byś wiedział, że możesz na mnie liczyć. Jeśli coś się wydarzy możesz walić do mnie drzwiami i oknami o każdej porze dnia i nocy – W tej chwili podeszła do niego i podała mu malutki świstek papieru – Masz.
- Co to? – Spytał zaskoczony.
- Mój adres – Uśmiechnęła się i ogarnęła ogniste włosy do tyłu.
- Dziękuje, przyda się – Powiedział zahipnotyzowany i po kilki chwilach wpatrywania się w pomięty skrawek kartki spojrzał do góry i widząc jej wyraz twarzy również się uśmiechnął.
- Powodzenia – powiedziała cicho. Shinoda w tej chwili kiwnął jej głową i wsiadł do samochodu. Odpalił silnik i widząc odchodzącą kobietę otworzył okno i krzyknął:
- Ej, podwieźć cię gdzieś?!
- Nie, dzięki. Przejdę się! – Odkrzyknęła mu i w tej chwili straciła go z pola widzenia.

***

Siedziała tak przez pewien dłuższy czas i zahipnotyzowana wielkim pomieszczeniem wyłączyła swój umysł. Ludzie, nazwiska i słowa tak bardzo się ze sobą mieszały, że nie potrafiła idealnie zdefiniować, które były prawdziwe, a które tworzyły wyimaginowaną rzeczywistość. Spojrzała w górę i przez chwilę przyglądała się lampie. Nagle znane jej imię i nazwisko powędrowało przez cały środek sali. Rozprzestrzeniło się po brzegach pomieszczenia, a ona sama słysząc je poczuła paraliżujący ból w okolicy serca. Trzęsącymi rękoma chwyciła za barierkę i powiedziała:
- Emily Deuce – W tej chwili popatrzyła na prawą stronę, czyli tam gdzie bała się zaglądnąć od samego początku przybycia tutaj. Siedział jak gdyby nigdy nic. Uśmiechał się kokieteryjnie w jej stronę, lecz w jego wyrazie twarzy można było odczytać złość i nienawiść. Nie zdziwiła się, to przez nią teraz siedzi właśnie w tym miejscu.
- Wie pani, że za składanie fałszywych zeznań grozi kara pozbawienia wolności? – Kiwnęła niechętnie głową. Czując jak nogi odmawiają jej posłuszeństwa oparła się mocniej o drewniane belki i z przejęciem spojrzała przed siebie – Czy zobowiązuje się pani mówić prawdę?
- Tak – odpowiedziała cicho, a jej szept zdawał się być tylko słyszalny w promieniu kilkudziesięciu centymetrów.
- Więc niech pani opowie nam dzień w którym to wszystko się zaczęło – sędzia kiwnął jej głową, a ona wzięła głęboki wdech i zaczęła mówić:
- To nie było tak jak mówił oskarżony – Wtedy na niego spojrzała i dokończyła – Nie siedział wtedy sam w domu. To on był u mnie, a nie Chester – Wtedy popatrzyła w tył i widząc dodającą otuchy minę ukochanego postanowiła mówić dalej.
- Powiem wszystko. Z najmniejszymi szczegółami – Zarzekła się – Tylko dajcie mi słowo, że to ten prawdziwy sprawca będzie siedział. Nie ten, który przez cały czas mi pomagał!
- Dlatego tu jesteśmy byśmy to ustalili – powiedział obrońca Scotta, a ta widząc kolejny raz jego twarz zaczęła mówić pewniej.
- Jesteś zwykłym kłamcą! – Krzyknęła do niego – Nie pozwolę Ci na to. Nie pozwolę na to byś uniknął winy. Dostałeś to czego chciałeś, a teraz chcesz od tego uciec. Nie uda ci się! – Spojrzała z pogardą na niego i usłyszała.
- Broń się i wkop niewinnego człowieka! – Krzyknął do niej i w tej chwili wstał, lecz siedząca obok osoba go uspokoiła.
- Ale proszę zwracać się do sądu – Zakomunikował sędzia, a Emily bez najmniejszej ochoty słuchania jego wyrzutów kontynuowała.
- Nie wsadzisz Chestera. Nie uda ci się to! – krzyknęła i spojrzała w oczy sędziego – Czy sądzi pan, że związałabym się z osobą, która mnie wykorzystała?
- Jako sędzia nie mogę odpowiedzieć…
- Wie pan, że jakbym to zrobiła to byłoby największą głupotą jaką bym popełniła. Dlatego nie pozwolę sobie na oskarżanie niewinnej osoby i wiem, że sprawcą jest siedzący obok Scott, mój były chłopak – W tej chwili uśmiechnęła się do niego z zawiścią.
- Myślałeś że mnie zastraszysz? – Spytała teoretycznie – Te wszystkie pogróżki, to spotkanie ze mną, te listy. Myślałeś, że pójdę do sądu i powiem wszystkim jaki to jesteś wspaniały? Zniszczyłeś mi życie! – Krzyknęła i w tej chwili czując uciekające z niej powietrze oparła się o barierkę, lecz usłyszała kolejne pytanie skierowane w jej stronę.
- O jakich pogróżkach pani mówi?
- Od pewnego czasu dostaje listy. Jestem pewna, że to Scott, lecz do końca nie wiem co chciał tym wszystkim osiągnąć.
- Może pani nam je pokazać?
W tej chwili kiwnęła pozytywnie głową i złapała za leżącą obok torebkę. Sięgnęła jego dna i wyciągnęła kopertę, którą już bardzo dobrze znała w każdym kawałku. Odsunęła się z wcześniejszego miejsca i powędrowała naprzeciw siebie. Podała mężczyźnie białą kartkę papieru, która była dosyć potargana po brzegach i powróciła na miejsce.
- Użyjemy to jako dowód w sprawie, a pani niech opowie nam cały dzień.
- Mam go opowiadać po raz kolejny? – Spytała bezsilnie – Wracałam do tej dołującej przeszłości codziennie, dzień w dzień. Snułam się marzeniami po barierach horroru, którymi były moje ściany w salonie, sypialni. To nie wystarczy? Zaczęłam już o tym zapominać, żyć normalnie. – Wtedy zrobiła krótką przerwę i zaczęła mówić – Dobrze. Zacznę od początku.
Po raz kolejny oparła się ramionami o wystające belki i zaczęła mówić:
- W tym dniu wszystko wydawało się być takie wspaniałe. Wspaniała pogoda, wspaniałe życie, wspaniały Scott, wspaniała kolacja, która się niestety nie odbyła. Lecz jego koniec już nie był taki niesamowity. Mój wspaniałomyślny były ukochany – Wtedy zrobiła przerwę i rzuciła – Nie będę mówić „ukochany”. Nie jest to adekwatne do sytuacji, lecz nie mogę nazwać go jakąś obraźliwą nazwą, bo zostanę wydalona z sali. Czy określenie „dupek” może być użyte?
Widząc tym samym minę niezadowolonego sędziego uśmiechnęła się mimowolnie, lecz po jakimś czasie on zniknął z jej twarzy. Popatrzyła na swoje dłonie i kontynuowała:
- Scott mnie ograniczał. Teraz dopiero zauważyłam, że byłam dla niego tylko rzeczą, zabawką do wyżycia się. Jestem głupia, że wcześniej tego nie zauważyłam, wprawdzie było wiele takich wpadek Scotta, ale nie zwracałam na to uwagi. Tłumaczyłam sobie „ Przecież to tak ma być, zdenerwował się, mógł sobie nie poradzić z emocjami”. I leciało dalej – Zatrzymała się i zaczerpnęła głębokiego oddechu – Pierwszy raz Scott uderzył mnie na wakacjach. Było to nade dziwne, gdyż powód był tak banalny, że każdy z was by się z tego teraz śmiał. Ja też bym się śmiała, gdyby nie to, że to się naprawdę wydarzyło. Nie stało mi się wprawdzie nic, zwykła bijatyka, dostałam kilka razy po twarzy, lecz żyje się dalej.
W tej chwili popatrzyła na Scotta i postanowiła dosadnie wrócić do przeszłości.
- Nie pamiętam dokładnie godziny. Nie chcę też wgłębiać się w szczegóły, powiem tylko to co jest istotne. Gdy wróciłam do domu, okazało się, że ówdzie siedzący mężczyzna puszczał się na mieście z jakąś lafiryndą, której nienawidziłam. Gdy się o tym dowiedziałam kazałam mu wynosić się z mojego domu. Nie posłuchał mnie – Zrobiła przerwę i z wielką ochotą uronienia jakiejkolwiek łzy podniosła głowę do góry. To w tej chwili miała co chwilę przed sobą te obrazy -  Po chwili podszedł do mnie i złapał za dłonie wywołując ból, ale nie zwróciłam na to uwagi. – Kontynuowała - Był pijany, naćpany, cholera wie co jeszcze! Uciekłam, lecz wtedy nie wiedziałam co robić. Złapałam za telefon i zadzwoniłam do Chestera, tak do tego gościa, którego Scott tak pięknie oczerniał w swoich bezsensownych wywodach. Nie wiem czy uwierzyliście w tę bajeczkę, jeśli tak to gratuluje. Zaciągnął mnie do łóżka i zrobił co miał zrobić – W tej chwili się zatrzymała i dodała po cichu – Dostał to co pragnął dostać, ośmieszył mnie, pokazał moją słabość, zniszczył. Bardzo zniszczył, lecz nie pokonał. I jeśli mi nie wierzycie w tej chwili możecie zaglądnąć do mojej psychiki. Jest przebita i niestabilna, bo tego się boje. Bałam się tego, bo… - W tej chwili popatrzyła na swoje dłonie i powiedziała – Na tyle moich zeznań.
- Dokończy pani? – Spytał sędzia.
- To nie jest istotne – Zakomunikowała i dodała – To wszystko.
- Jeszcze jedno pytanie. Czy pan Parker jest odpowiedzialny za pani stan po tym zdarzeniu? Co może pani dodać na temat znalezienia pani całej zakrwawionej w łazience? Czy to oskarżony próbował bezpośrednio się pani pozbyć?
Stanęła i zamkniętymi oczami powiedziała:
- Bezpośrednio mnie nie próbował zabić, lecz i tak tego dokonał.
Po tych słowach zawróciła i usiadła tam gdzie wcześniej. Oparła się o swoje dłonie i czując słone łzy, które zbierały się w jej kącikach oczu zacisnęła wargi. Popatrzyła na Chestera i słysząc jego wypowiadane imię uśmiechnęła się lekko do niego, lecz on tego nie dostrzegł.

***

Blondynka śmiało weszła do sali i posłała uśmiech siedzącej osok osobie. Ten udając, że jej nie zauważył obojętnie przytoczył w myślach jej imię, choć tak naprawdę tak się nie czuł.
- Czy obiecuje pani mówić tylko prawdę? – Spytał mężczyzna stojącej kobiety.
- Oczywiście, że tak – powiedziała i zmieniła barwę głosu – Scott jest niewinny. Wiem kto jest sprawcą tej zbrodni.
Emily przewróciła nerwowo oczami w stronę Benningtona, który siedział bezsilnie na swoim miejscu. Nie wiedział co poczynić, był skazany tylko na słuchanie każdej wymyślonej bzdury, a teraz nawet musiał wysłuchiwać parszywego głosu Jessici.
- Sprawcą jest ktoś inny, ktoś kto nie wzbudza żadnych podejrzeń – podkreśliła i dodała – To Mike Shinoda.
- Słucham?! – Wrzasnął z końca sali i zdenerwowany popatrzył na blondynkę.
- Po czym pani tak sądzi? – Spytał zaskoczony sędzia – Ma pani jakieś niezbite dowody, że to pan Shinoda dokonał się tego czynu?
- Tak – Powiedziała zahipnotyzowana. Popatrzyła kątem oka na Scotta i zaczęła mówić – Wiem jak to dokładnie było, więc nie zamydlajcie mi oczu tymi swoimi niezdefiniowanymi argumentami. To było bardzo dawno temu, ale ja to pamiętam. Wtedy zawalił mi się świat – Popatrzyła bezsilnie na minę sędziego i dokończyła – Mike ze mną zerwał.
- Kobieto to ty ze mną zerwałaś! – Krzyknął po raz kolejny.
- Jeśli jeszcze raz pan się odezwie będzie pan ukarany lub wydalony z sali rozpraw – Zganił mężczyznę i popatrzył na kobietę, która w tej chwili obróciła się w stronę Shinody. Popatrzyła swoimi niebieskimi oczami na jego wyraz twarzy i bez żadnych skrupułów kontynuowała – Wtedy szłam do domu i nagle go spotkałam. Szedł cały roztrzęsiony, lecz bez żadnego pohamowania podszedł do mnie i nagle oświadczył mi, że mnie już nie potrzebuje, że jestem mu niepotrzebna.
W tej chwili Emily spojrzała pytająco na Shinodę. Ten nie wiedząc o co może chodzić byłej dziewczynie odwzajemnił spojrzenie, lecz po chwili załamał ręce i się na nich oparł.
- Jestem prawie pewna, że to Mike podołał się tego czynu. Nie byłam mu już potrzebna to po prostu wykorzystał sobie pierwszą lepszą laskę. Jak to on, nigdy nie był lojalny w stosunku do kobiet. Wykorzystywał mnie! – Wtedy z żalem w oczach spojrzała na ludzi i wrzasnęła – Wykorzystywał! I co?! Nadal jest taki święty?
- Jessica co ty odpierdalasz?! – Wrzasnął Mike z końca sali.
- To pana ostatnie upomnienie, jeśli jeszcze raz pan podniesie głos to zostanie pan wydalony z sali. Zrozumiał pan? – Spytał się po raz kolejny, a po tych słowach Mike opadł na swoje siedzenie.
- Widzi pan! Nawet teraz jest agresywny! – powiedziała do niego zrozpaczona i uroniła łzę. Zdezorientowany mężczyzna miał ochotę wstać, zrobić cokolwiek lecz to był dla niego nie lada wyczyn. Chester widząc zamiary mężczyzny złapał go za rękę i spojrzał na niego znacząco. Zrobił to samo lecz po jakimś czasie uległ i wsłuchiwał się w następne oskarżenia byłej dziewczyny.
- Tak naprawdę nie jestem pewna na sto procent czy jest winny Scott czy Mike… - powiedziała i nagle zobaczyła gniewne spojrzenie mężczyzny.
- Co ty wygadujesz?! – Krzyknął do blondynki oskarżony i dokończył – Przecież wiesz, że nie jestem winny!
- Nie wiem Scott – powiedziała wzruszając ramionami, a ten pełen złości usiadł ponownie na swoim miejscu i wrzasnął:
- Czy ty mnie kochasz czy kogoś innego?! Przecież wiesz, że to nie ja!
W tej chwili sędzia walnął młotkiem, a huk rozprzestrzenił się po całym pomieszczeniu w mgnieniu oka.
- Do czego pani zmierza? – Po chwili spytał zaciekawiony.
- Obiecajcie mi, że on się do mnie nie zbliży – Zadeklarowała się – Błagam, zróbcie coś by Shinoda nawet na mnie nie patrzył – krzyknęła błagalnym tonem – On mnie zabije!
- Zrobimy wszystko co w naszej mocy by do tego nie dopuścić.
Zdezorientowany chłopak siedział i czując jak wszystko miesza się w jego umyśle nerwowo zaczął telepać rękoma. Nie wiedział o co może chodzić Jessice, czy to kolejny podstęp czy coś innego.
- Obecny tutaj Mike Shinoda – Wtedy spojrzała na mężczyznę i ponownie wskazała na niego – On mnie wykorzystał. I myślę, że mógł to samo zrobić z siedzącą obok poszkodowaną!
- Co?! – Wrzasnął z tyłów, lecz po chwili wiedząc czym to się może skończyć usiadł i słuchał jej kolejnego potoku słów.
- Tak! Nie wywiniesz się od tego! Mike Shinoda mnie zgwałcił! – W tej chwili wyciągnęła chusteczkę i zakryła nią swoje usta. Wywołując u siebie lekki szloch oparła się o barierkę i zaczęła opowiadać – To było dawno, zdarzyło się w tym samym czasie co wykorzystanie Emily. On mnie zdradzał, nie był lojalny, ale co ja miałam zrobić? No co?! – Krzyknęła i ponownie oparła się o belkę – Kochałam go! Wszyscy uważają go za wielkiego człowieka, bo co? Bo muzyk? Bo muzyk w jakimś nieznaczącym nic zespole?! – W tej chwili spojrzała naprzeciw siebie i dodała bezsilnym głosem – Wiem, że teraz może wydawać wam się że kłamię, że te informacje są wyolbrzymione, że zmyślam. Nie mówię tego by go upokorzyć, tylko po to by on nie wykorzystał innych dziewczyn. On rozkochuje wszystkie lecące na nie panny, bo wydaje mu się, że może wszystko, a potem? Zostawia je i wykorzystuje.
- Czego pani wcześniej tego nie zgłosiła? – Spytał mężczyzna.
- Bałam się – powiedziała i otarła oczy – Groził mi. Mówił, że jak komuś powiem to stanie się ze mną coś złego. Bałam się! – Wrzasnęła i wybuchła płaczem.
- Przecież widać, że kłamie! Nie dajcie się nabrać na tę szopkę! – Krzyknął do sędziego zdesperowany Shinoda i bez żadnych skrupułów wstał z miejsca. Nie ruszając się nigdzie popatrzył w oczy mężczyzny, a później na stojącą kobietę, która udawała jak tylko potrafiła. Nie wiedział co zrobić. Nie miał siły podejść i nawet nie miał argumentów na to by się obronić. Wtedy odwróciła się w stronę Mike’a i powiedziała:
- A dziecko kazałeś mi usunąć! – W tej samej chwili po mężczyźnie zaczęły chodzić oczy wszystkich zebranych osób. Stał otumaniony, nie wiedział co nim teraz kieruje. Czy złość czy bezsilność.
- Jakie dziecko? – Spytał prokurator, a ta zaczęła mówić.
- Zrobił mi bezczelnie dziecko, a potem kazał usunąć. Bo jak nie… - Wtedy się zawahała i z wielkim bólem dokończyła – Bo jak nie to załatwi i mnie i to dziecko. Chciałam go! A on co? Zaszantażował mnie!
- Jessica ty jesteś nienormalna! Co ci strzeliło do głowy, sama wiesz jaka jest prawda!
- Panie Shinoda zostaje pan ukarany karą porządkową w wysokości 200 dolarów! Jeszcze raz takie zagranie, a jak obiecałem zostanie pan wydalony z sali rozpraw!
- I co ja mam powiedzieć? Było tak ciągle. Był zdenerwowany, przemęczony. A ja się nie liczyłam. Byłam na tym drugim planie, zdesperowana kobieta, która kochała takiego dupka. Nadal nie wiem jak mógł mi to zrobić, ale to dziecko było owocem gwałtu – powiedziała i w tej chwili po raz kolejny wyciągnęła chusteczkę – On o tym wiedział. Wiedział co mi zrobił, wie dokładnie jak przyszedł do domu i mnie wykorzystał – Wtedy odwróciła się w jego stronę – Będzie ci się to śniło po nocach! Będziesz mnie miał na sumieniu, mnie i to nienarodzone dziecko! – Wtedy uklękła na barierce i powiedziała bez żadnych sił – Tak bardzo chciałam je urodzić.
Shinodzie załamał się świat. Siedział na drewnianej ławce i wiedział, że fałszywe zeznania kobiety mogą przysporzyć mu wiele kłopotów. Nagle ktoś się odezwał.
- Wysoki sądzie, przecież widzi pan że ona kłamie! – Krzyknęła zszokowana Emily i dodała – Mike nigdy takiego czegoś by nie zrobił, znam go za dobrze. I pana Shinodę i pana Benningtona. Ludzie obudźcie się! – krzyknęła do nich – Nie widzicie tej całej szopki? Najpierw oskarżacie Chestera o gwałt na mnie co jest zupełnym kłamstwem, a później jego – W tej chwili wskazała na zrozpaczonego mężczyznę – Jedynym sprawcą jest Scott, z ręką na sercu mogę powiedzieć że nie kłamię, a Jessica wrabia wszystkich kogo się da!
- Rozstrzygniemy tę sprawę, na razie proszę się uspokoić.
- Nie zrobię tego, bo to jest niedorzeczne! – Oparła się o ławkę i dodała – To jego macie wsadzić do więzienia, nie Mike’a! On nie jest niczemu winny!
- Proszę usiąść, rozważymy wszystkie warianty w tej sprawie i na pewno nikt nie będzie oskarżony bezpodstawnie – Wtedy zwrócił się do blondynki – Chciałaby pani jeszcze coś dodać?
- Tak – stanęła pewnie – Nie wiem czy Mike’a jest odpowiedzialny za gwałt na pani Deuce, lecz wiem, że dokonał tego na mnie. Dlatego teraz składam na niego oskarżenie. Mam nadzieje, że odsiedzi tych kilka lat, tylko dlatego, że jest niepohamowany w czynach!
- Jessica, ja cię kochałem… - powiedział cicho i oparł się o własne ręce. Schowany pod barierą własnych myśli krążył wokół rzeczywistości i fikcji. Chciał by to wszystko cofnąć, chciał teraz siedzieć w domu i nawet zamartwiać się starymi problemami, nie chciał nowych.
- Ja też, ale nie sądziłam, że mógłbyś być do takiego czegoś zdolny – powiedziała bezdźwięcznie i usiadła na własne miejsce, gdy usłyszała podziękowania ze strony sędziego.

Kilkanaście minut później…

Kilku mężczyzn weszło do środka zasiadając na swoje własne miejsca. Popatrzyli bez emocji na każdą osobę, która składała dzisiaj swoje zeznania i założyli ręce na stół.
Shinoda siedział obok Chestera, który co chwilę oceniał jego zamiary i próbował uspokoić zdenerwowanego przyjaciela. Nic z tego. Jak kłębek kurzu przenosił swoje myśli z jednej strony na drugą, próbując przy tym oddzielić emocje od czynów.
- Rozprawa zostaje przeniesiona na drugi termin ze względu nowych dowodów w sprawie i przybycia nowego oskarżonego.
- Ale jak to? – Spytała cicho kobieta i ze szklankami w oczach popatrzyła na Chestera. Ten kiwnął głową, że wszystko będzie dobrze uspokajając ją tym samym. Ona spojrzała w ich stronę. Miała ochotę krzyknąć, lecz nie mogła. Nie zmieniłaby ich decyzji w kilka sekund.
- Ponadto pan Shinoda zostaje aresztowany za prawdopodobieństwo podjęcia się gwałtu.
- Słucham?! – Wrzasnął i w tej samej chwili wstał z ławki. Emily zrobiła to samo i podbiegła do mężczyzny lecz funkcjonariusze złapali ją i z całej siły próbowali postawić ją do pionu.
- Co wy do jasnej cholery robicie?! Przecież wiecie, że to nie prawda! – Wrzasnęła zdesperowana i wbiła swoje paznokcie w ręce jednego z nich, lecz po jakiejś chwili lekko usadowili ją na ławce i unieruchomili.
- Proszę wyprowadzić pana Shinodę – powiedział sędzia.
- Jestem niewinny! – Krzyknął po raz kolejny i popatrzył na Jessicę – Po co ci to? Chcesz zniszczyć komuś życie po raz kolejny?! – Spytał się kobiety, lecz ta niczym nie ruszona popatrzyła na jego złączone bransolety na rękach.
- Popełniacie wielki błąd! – powiedział do nich Chester i popatrzył na przyjaciela – To Jessica usunęła ciążę z własnej woli i to ona go rzuciła, nie wplątujcie w to Mike’a! Czemu to do was nie dociera?!
- Proszę się uspokoić! – Sędzia walnął kilkakrotnie młotkiem w stół i dodał – Rozprawę uznaje za zakończoną.

***

- To nie jest prawda! – Wrzasnęła do Chestera Emily i schowała głowę w dłoniach.
Mężczyzna nie powiedział nic, tylko widząc słone łzy kobiety objął ją i złapał za jej ciemne włosy bardziej przysuwając do siebie.
- To jest wszystko przeze mnie! – powiedziała z płaczem w tej chwili spotkała się ze spojrzeniem Benningtona.
- Co ty wygadujesz?! – Spytał zaskoczony.
- Gdyby nie ja nie bylibyście tutaj, gdybym nie poznała Scotta też byście tu nie byli, Jessica poznała przeze mnie Scotta…
- Ale nie miałaś wpływu na zeznania tej suki – powiedział i położył ręce na jej ramionach.
- Gdybyście mnie nie poznali Mike nie siedziałby teraz za kratami w areszcie! – Wrzasnęła lecz Bennington szybko jej odpowiedział.
- Gdybyśmy cię nie poznali znowu żylibyśmy tym rutynowym życiem, a w tej chwili ja jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie mając cię przy sobie – powiedział spokojnie i dodał – Mike nie pójdzie siedzieć, bo nic nie zrobił. To i tak wyjdzie na jaw, że nie jest winny. Prawda jest zupełnie inna.
- Mam pytanie – zawahała się lecz po jakimś czasie kontynuowała – Jessica była w ciąży?
Bennington popatrzył na nią łagodnym wzrokiem i śledząc dokładnie jej każdą rysę wywołaną potokami płaczu odpowiedział:
- Była, ale Mike dowiedział się o tym niedawno przez przypadek, a on sam by jej takiego czegoś nie zrobił. Znam go zbyt długo i zbyt dobrze, żeby uwierzyć w to że on wykorzystał tę dziwkę!
Zaskoczona tą wiadomością otarła łzy i popatrzyła na jego twarz.
- Tylko nie płacz już – W tej chwili podszedł do niej i objął ją ramieniem. Ona kiwnęła głową, że zrozumiała ten przekaz i w tej chwili złapała go za rękę. Przeszli przez korytarz i nagle spotkali się z głośnym hukiem wystającego tłumu. Spojrzała na Chestera i widząc jego niezadowoloną minę wzdrygnęła się, ale zrobiła to co on. Otworzył drzwi i w tej samej chwili flesz aparatów fotograficznych rozbłysnął w jego oku. Spojrzał na tłum ludzi i chwycił rękę kobiety, która zasłoniła się swoją narzutą.
- Mike Shinoda w więzieniu? – Spytał pierwszy i w tej samej chwili pojawiła się duża fala świateł.
- Za żadne skarby im nie odpowiadaj – ostrzegł Emily mężczyzna i zszedł ze schodów budynku.
- Co może pan powiedzieć o nowym związku?
W tej chwili Emily spojrzała przed siebie i nie zważając na bezsensowne pytania udała się w stronę samochodu. Złapała za uchwyt i ujrzała Chestera, który zrobi to samo.
- Jutro to będzie sensacja. Shinoda zrobi tym furorę, jeszcze większą będzie to, że oskarżyła go modelka. – powiedział i walnął głową o kierownicę – Jesteśmy skończeni.
W tej samej chwili kobieta zakryła dłońmi usta i schowała głowę w swoich kolanach nie zważając na wścibskich fotoreporterów.  


Witam wszystkich bardzo serdecznie :)
Ten post dedykuje moim rodzicom, którzy twierdzili ( i nadal tak twierdzą), że programy typu " Trudne Sprawy" "Dlaczego Ja" oraz " Sędzia Anna Maria Wesołowska" i " Sąd Rodzinny" nigdy mnie w życiu niczego nie nauczą. Ten rozdział jest dla was! :)
Ogólnie to stanęłam chyba przed największym zadaniem na tym blogu, musiałam opisać to dosyć rzeczywiście i bez mydlenia oczu, mam głęboką nadzieje że mi się udało ( I to chyba tego fragmentu bałam się najbardziej ). Wstawiłam zdjęcie, które od pewnego czasu stało się moim ulubionym, idealnie ukazuje pracę chłopaków nad nowym albumem, który mam nadzieje będzie niesamowity, jeśli będzie taki jak singiel to będę w niebie.
Tułałam się z tym rozdziałem, błędów narobiłam w ciul, chyba dokonałam największej korekty w tym blogu od niepamiętnych czasów i pewnie tych błędów kilka jeszcze zostało. Mogłam coś przeoczyć, człowiek nie jest nieomylny :)
Więc dziękuje za to, że jeszcze ze mną jesteście, czytacie moje wypociny no i do następnego! :)
Pozdrawiam ;*

11 komentarzy:

  1. Jezu! Nawet nie wiesz jak przeżywałam to wszystko. ;-;
    Ta cała sytuacja w sądzie. Co za głupia blondynka. Biedny Shinoda. ;-;
    Jestem zszokowana. Boże Święty. Siedzę i trzymam się za głowę. ;-;
    Jestem bardzo ciekawa co się teraz stanie. Mam nadzieję, że Mike nie pójdzie siedzieć. ;-;
    No nic. Życzę Ci dużo weny i czekam z niecierpliwością na następny (pewnie równie genialny) rozdział. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, Twój Chester jest tak idealnie durnowaty, że aż mi się morda cieszy :D Jego teksty sa po prostu mistrzowskie ^^
    A Mike'a mi szkoda. Bidula, dużo przeżył przez tą cholerną Jessice.
    Hm co do rozprawy, trochę teatralnie brzmią słowa Emily. Zamiast krótko powiedzieć co się stało i zakończyć to wszystko, to ubiera to wszystko w takie słowa jakby wygłaszała orędzie do narodu ;)
    Jessice to bym przyczepiła do samochodu i pociągnęła tak ze 100 km po szkłach i kamieniach. Co za wywłoka!
    Czekam z niecierpliwością na wyjaśnienie sprawy. Scott powinien zgnić w więzieniu, a Shinoda wyjsć od razu. Niech Chaz wynajmie jakiegoś dobrego prawnika, ktory pogrąży i Jessice i Scotta.
    Jestem pod wrażeniem, mi Trudne sprawy i cała reszta robi sieczkę z mózgu, a Ty się potrafiłaś czymś takim zainspirować :D
    Odnośnie długości, Twój jeden rozdział to jak przynajmniej 3 moje :P Do takiej wprawy na bank nie dojdę :P
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nowyyy, nowyyy, nowyyy! Tak sobie w myślach krzyczałam jak zobaczyłam kolejny rozdział :)
    Oo cholerka, że tak pozwolę się wyrazić. Tak czekałam na tę rozprawę, że o niej zapomniałam XD Także lekko no i pozytywnie mnie zaskoczyłaś :D Mike jest strasznie uparty i zgryźliwy. Ale trzy słowa '' zabiła mi dziecko'' zatrzymały mnie na chwilę, niby zwykłe dwa słowa, ale znając uczucia Shinody i jego sytuacje wywołały u mnie momentowe zatrzymanie. Początek bardzo ładnie napisany, wkręcił mnie, serio :)
    O boże akcja w domy Emily po prostu zatrzymała moje bicie serca na sekundę, myślałam że to Scott! Ty jesteś podstępna, nieźle potrafisz nas wywieść w pole XD Jeeej xd ja też nie lubię gdy ktoś dotyka moich włosów XD ''Jakby dostał lekko nie zamknęliby mnie na kilka dni w areszcie '' to zdanie wywołało u mnie cichy śmiech :D Uuwielbiam wątki Chestera z Emily gdy są sami :)
    Ohhhh rudowłosa podbiła moje serce! Taka dziewczyna to skarb! Zwłaszcza dla Mike'a powinien dać jej szansę. Nieźle to rozegrałaś z tym adresem i napisałaś, tym bardziej że początek wydawał się taki nijaki między nią a nim, wydawało się że ruda jest twardą sztuką xd Jestem pod wrażeniem, po raz któryś już dzisiaj z kolei XD
    O ja pieprze :O Jessica to kawał SUKI! Sorki za wyrażenie, ale innego no nie da się użyć.. Wszystko się porozwalało, a to wszystko wina tej lafiryndy. Cholera jasna na miejscu Emily i Mike'a udusiłabym ją na miejscu, co za babsko! Mam nadzieje, że dostanie za swoje :/
    Chester jest pełen nadziei, ktoś musi być. Dobrze, że jest z Emily, nie wiadomo co by jej jeszcze przyszło do głowy. Boże a skąd te media już tyle wiedzą, jakie to jest denerwujące. Nie byli na rozprawie, a wiedzą o takich sprawach jakby tam byli ._.
    Hahaha tak myślałam, że wzorowałaś się na Sędzi Anny Marii Wesołowskiej po prostu to czułam XD O reszty nie miałam pojęcia XD Oj udało Ci się, normalnie na blogach skończyłoby się to happy endem, ale właśnie za to uwielbiam twój blog, za zwrot akcji! :) Wyszło Ci to idealnie :) Na pewno będzie niesamowity, Oni są niesamowici! Szykują dla nas fanów ogromną bombę, czuje to :D Oj tam gadasz o błędach, skupiałam się zbyt bardzo na akcji, żeby zwracać uwagę na błędy, z resztą jesteśmy tylko ludźmi czasem zdarzają nam się gorsze dni :D Strasznie dziękuję Ci za rozdział, teraz uciekam spać bo rano nie wstanę do szkoły XD Już czekam na następny, życzę Ci miłego weekendu! ;) /Kuroichi

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak się wkręciłam w tą akcję, że naprawdę prawie nie wrzeszczałam na Jessicę. Rozdział jest świetny, coraz bardziej mnie ściąga to wszystko.
    Biedny Mike, oby się jakoś wykręcił z tego. Mam przynajmniej taką nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu, przepraszam za spóźnienie. Twój urodzinowy shot był gotowy już wczoraj, ale internet odmówił współpracy ;___;
    Spóźnione życzenia i zapraszam na prezencik do siebie.
    CO DO CUDOWNEGO ROZDZIAŁU: Skomentuję za kilka minut na komórce, bo kradzione wifi nie wspólpracuje, tak jak bym chciała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spóźnione? :)
      Chyba coś ci się pomyliło bo dopiero mam je za tydzień ale dziękuje! ;D

      I czekam z niecierpliwością na opinię. ;)

      Usuń
  6. Jezu, brakuje mi słów. To jest jeden z najlepszych rozdziałów, jakie napisałaś. Oczywiście wszystkie są genialne, ale ten wyjątkowo mnie wciągnął. Pewnie to przez ten wątek rodem z Anny Marii Wesołowskiej. W każdym razie mam ochotę udusić Jessicę własnymi rękami. Scotta zresztą też. W życiu bym nie pomyślała, czytając pierwsze rozdziały, że odegrają tak niecne rolę w całym tym opowiadaniu. Oby Linkini pokazali im, gdzie raki zimują, bo z całą pewnością na to zasługują! Na koniec - pieprzeni dziennikarze. Wszędzie wtryniają nosa, jakby powinno ich to obchodzić. Ale cieszę się w sumie, że tak szybko nie rozwiązałaś tego wątku z rozprawą. Po cihutku liczyłam, że coś tam jeszcze namieszasz. Bez tego byłoby nudno. Zreszta wszyscy twoi czytelnicy dobrze wiedzą, że ty lubisz zaskakiwać! No i cóż, mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się jak najszybciej, bo umieram z ciekawości. Pozdrawiam ♡

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No kurde...DZIAD KOMENTARZ SIĘ USUNĄŁ!
    TAK TO JEST JAK SIĘ KOMENTUJE POD WPŁYWEM EMOCJI Z KOMÓRKI! NIE POLECAM NIKOMU!
    Ehh...Matko Przenajświętsza... Byłam w 100% przekonana, że będzie dobrze! Ta rozprawa...te sądy...ta JESSICA! O FU.
    Mam jej okropnie dość! Jezu...Jak można wsadzić Shinodę do pierdla? Jak?! JAK?!
    Trzęsę się z emocji...Ugh, ja chcę kolejny rozdział teraz! Boże, biedny Mike, biedna Emily, biedy Chaz...Oni nie zasługują na takie beznadziejne życie...No kurczę, Emily i Chesterowi zaczyna się układać, a teraz ten sąd...Ehh...Smutne. Cholernie smutne.
    Szczerze, to myślałam, że rozwiniesz wątek z Lisą, tzn. że powie Mike'owi, dlaczego wtedy się rozpłakała...Ale to dobrze, że w końcu tego nie napisałaś, bo chyba pękłabym z emocji! Jejku...
    Jestem pod wrażeniem, bo przeraża mnie fakt, że miałabym opisać teraz rozprawę sądową o.O Boję się takich długich fragmentów, gdzie trzeba pisać zwięźle i na temat, jak to w sądzie. Znasz mnie i wiesz, że i tak walnęłabym gdzieś opis na pół posta i wyszłaby dupa i masło maślane...
    Tobie się to udało. Czasami czułam nieporadność w budowie zdań no i momentami bohaterowie mówili trochę zbyt...poetycko XD (jeśli wiesz o co mi chodzi)...No dobra, spróbuję wyjaśnić na podstawie przykładu:
    "Po chwili podszedł do mnie i złapał za dłonie wywołując ból"
    Hmm...Coś jest nie tak z tym zdaniem. To znaczy konstrukcja w porządku, ale chodzi o sens... Kiedy jest się pod wpływem emocji (a umówmy się, że gdy składa się zeznania to tak jest) to mówi się raczej nieskładnie, szybko, bez długich wywodów.
    Nie prościej byłoby po prostu napisać, że złapał ją za ręce?
    Tutaj to o bólu zupełnie nie jest potrzebne, bo nawet tak logicznie myśląc, to rozumna istota skojarzyłaby, że jeśli ktoś chce cię skrzywdzić, to raczej nie będzie delikatny i nie będzie łagodnie łapał za rączki, a szarpał, ciągał i bił. No i jeśli dopisuje się już coś takiego, jeśli koniecznie chcesz dodać, że "to bolało", to bez zbytniego lania wody :P Wystarczą proste zdania, ale logiczne i takie, które łatwo zrozumieć.
    Także to tak na marginesie...
    Hm...Co ja jeszcze miałam napisać...A! Gubisz "ę" w czasownikach w pierwszej osobie liczmy pojedynczej. ZAWSZE piszemy "ę" w takich przypadkach: jadĘ, pijĘ, kopiĘ, czujĘ, dziękujĘ.
    Zapamiętasz, nie? C:
    O, jeszcze jedno sobie przypomniałam:
    "Masywne dłonie przejechały ciężko po mahoniowych drzwiach wydobywając z nich wielki stukot. "- Hej, a nie prościej napisać, że ktoś ZAPUKAŁ? XD Zdanie jest proste, przejrzyste i nie ma tego zbędnego gadania.
    "Nie słysząc żadnego odzewu z ich strony postanowił nie czekać ani chwili dłużej i złapał za klamkę"- z tego zdania wynika, że Chaz słuchał odzewu od DRZWI. A JAK DRZWI MAJĄ SIĘ ODEZWAĆ? :D
    Nie obraź się, ale postanowiłam jak raz pobawić się w korektorkę i wytknąć błędy. Wybaczysz mi? :'D
    Och, pewnie, że wybaczysz.
    Fabuła oczywiście cuuuuuuuuuuuuuudo! Nie spodziewałam się takiego obrotu akcji. Już się tam wyżej rozpisałam, jak bardzo nienawidzę teraz Scotta i Jess...Ugh, zabij ich. Powolną i długą śmiercią...
    Ale Chazy i Emily są słodcy. Zawsze byli. No ale teraz to takie szczególnie urocze, bo Bennongton tak wspiera Emily...Ach...! ;-)
    No nic, wypadałoby kończyć ten przydługi i chaotyczny komentarz.
    Przepraszam, że tak późno, ale tamten pierwszy się usunął (chociaż zaznaczam, że ten jest o wiele dłuższy od pierwszego, może Cię to ucieszy :P)
    Jeśli faktycznie nie miałaś tych urodzin, to przepraszam za moją gapowatość XD Jezu, zabijcie mnie.
    ALE PRZYNAJMNIEJ JAKO PIERWSZA ZŁOŻYŁAM CI ŻYCZENIA ^^
    Ależ to miłe uczucie.
    Ech, miałam kończyć, a znów się rozpisuję...Także dobranoc, dziękuję, weny, przepraszam, zdrówka i miłości :* Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaa xD Znowu źle! :D
      Hahah :D
      Uwielbiam twoje opinie, twoje za i przeciw, bo z każdym nowym rozdziałem siadam i " Tak, ten będzie starzałem w dziesiątkę". No ale zawsze mi czegoś brakuje.
      Tak pamiętam o "ę" itp, ale jak czasem coś przeoczę to.. :D Kiedyś mi takie coś napisałaś i zaczęłam bardziej zwracać na to uwagę.
      Czego nie mogłam napisać prosto? Kurczę, jestem dziwna ale unikam prościzny. Nie wiem czy to dobrze ( Według Ciebie źle xD ), ale wole napisać coś rozwiniętego. Jestem głupia, wiem.
      Momentami brzmiało patetycznie i poetycko, ale w połowie chciałam uzyskać taki efekt, rzucił się w oczy widzę. Sama nie wiem czemu to zrobiłam, może miałam podkreślić złość panny E. co do zgromadzonej reszty ( Sama się tak zachowuję jak mnie coś rozdrażni :))
      No i jeszcze raz dziękuje za życzenia, no i obiecuje że następnym razem coś z tym zrobię i Ciebie w pełni zadowolę :)
      Dzięki za komentarz, coś mnie tchnęło by na niego odpowiedzieć :)

      Usuń