piątek, 13 września 2013

Rozdział XIX



Mężczyźni weszli cicho, jakby każdy ich ruch zależał od czegoś ważnego. Przekroczyli szybko próg i zamknęli za sobą drzwi. Podeszli bliżej małego i białego łóżka szpitalnego. Wokół niego były rozłożone rurki, kable oraz różne inne dziwactwa które były przypięte do dziewczyny. Chester podszedł bliżej i usiadł na krześle.
Emily była nieprzytomna. Jej usta nie dawały żadnego znaku życia, jej ciało było bezwładne. Chłopak położył swoją dłoń na jej dłoni i delikatnie przejechał palcem kilka razy. Mike w tym samym czasie przysunął się do mężczyzny i zadowolony z tego że wszystko powoli wraca do normy usiadł obok niego. Nagle skierował wzrok na przyjaciela. Ten jednak zajęty wpatrywaniem się w dziewczynę, nie widział nic oprócz niej. Pragnął by to było już po wszystkim. By to było złym snem, który nigdy się nie spełni. Pragnął tego by Emily wyszła z tego cało, kochał ją dlatego gdyby było to możliwe w każdej chwili zamieniłby się z nią miejscami.
Wiedząc że dziewczyna i tak mu nie odpowie odrzekł cicho:
- Dlaczego to zrobiłaś…?
Nic jednak nie usłyszeli. Gdy z oczu mężczyzny popłynęło kilka łez, poczuł na swoim ramieniu, ramię Mike’a. Ta sytuacja dziwiła ich oboje. Mike nigdy nie widział płaczącego przyjaciela, nigdy! Nawet gdy rozstawał się z dziewczynami, robił to z uśmiechem. To nie było może w porządku do tych kobiet, ale natura Chestera już tak miała. Nie obchodziły go stałe związki, wierzył ze prędzej czy później i tak to wszystko ulegnie rozpadowi. Teraz jest inaczej. Chester inaczej teraz spogląda na świat, bardziej dojrzale.
Nagle coś się poruszyło. Ręka Chestera ruszyła się delikatnie w lewą stronę. Popatrzyli na siebie zdziwieni i na dziewczynę. Żadnych zmian. Teraz się nie obudzi ze snu. Nie mieli nawet serca jej zakłócać snu.
Wrócili do swojej wcześniejszej pozycji gdy nagle odezwał się cienki piskliwy głosik:
- Przepraszam.
Spojrzeli na siebie poparzeni. Chester w tym samym czasie objął delikatnie rękę dziewczyny, która oddychała już stabilnie.
- Przepraszam. – Powtórzyła ponownie załamanym głosem.
Chester spojrzał na nią i coraz mocniej obejmując jej dłoń odrzekł:
- Już csii... – Spojrzał na jej twarz, która jak na razie nie dawała znaku życia. Oczy miała przymknięte, nie miała siły ich otworzyć. Słyszała tylko po głosie osoby które ją odwiedziły. – Teraz się musisz wyspać więc śpij – Oznajmił zatroskany po chwili.
- Gdzie ja jestem? – Nagle jej oczy powoli się otworzyły. Jej gałki oczne były całe czerwone, jakby po jakiś dobrych narkotykach.
- Mówiłem Ci już żebyś odpoczęła – Powtórzył.
- Ale gdzie jestem? – Pytała dalej.
- Tam gdzie się wyśpisz – Oznajmił Mike podchodząc do niej i przykrywając delikatnie jej ciało kołdrą.
Nastała chwila ciszy. To jest niesamowite że Emily żyje. Że nic jej nie jest. Że ma siłę zamienić kilka słów z mężczyznami.
- Ja nie chce spać. Chcę stąd iść! Gdzie mój dom? Gdzie moje łóżko?!– Odrzekła najgłośniej jak potrafiła.
- Emily, proszę Cię. Wypocznij, a jutro porozmawiamy. Obiecuje – Oznajmił Chester.
Nagle do pomieszczenia weszła pielęgniarka. Mężczyźni chcąc uniknąć starcia z tą kobietą odsunęli się od łóżka. Chester przyciągając do siebie swoją dłoń oznajmił:
- Jutro się spotkamy. Obiecuje.
Po tych słowach obaj wyszli na zewnątrz pokoju zostawiając dziewczynę samą w tych czterech ścianach.

***

- To tak. Przyniosłem ci kanapki: Z serem, szynką, jajkiem…
- Joe! – Powiedział zrezygnowany Mike do mężczyzny.
- No co? Siedzi tu całymi dniami, nawet nic chłopak nie zje i myśli że tak wytrzyma. Co ja co ale głodówki nie są najlepsze.
- Ale ja nie jestem głodny. – Oznajmił po raz kolejny Chester.
- Nie jestem głodny, nie jestem głodny – przedrzeźniał mężczyznę Joe. – Bierz w łapska tą kanapkę i wsadź ją do gęby. Trudne?
- Co jak co, ale Joe ma racje. Powinieneś coś zjeść – Zabrał głos Mike.
- Dam sobie jakoś radę. – Upierał się przy swoim.
- Jak chcesz. – Odpowiedział zrezygnowany chłopak i nagle zabrał się do jedzenia. – Co u Emily? – Spytał nagle.
- W porządku. – Odpowiedział Mike.
- Scott? – Spytał nagle.
- Co?
- Czy to zrobił jej ten dupek. On początku się do niej przystawiał i w ogóle…
- Jak masz tak o tym mówić to wyjdź – Oznajmił zdenerwowany Chester. Każde wspomnienie o jego imieniu wywoływało u niego złość.
- O co ci chodzi?
Nastała cisza i chłopak zabrał głos:
- Nic. Po prostu chyba na serio muszę się przewietrzyć. Zaraz wrócę.
Joe wraz z Mike’iem spojrzeli na siebie. Nie odezwali się ani słowem gdy drzwi do poczekalni zamknęły się z wielkim hukiem.

***

Mężczyzna przechadzał się ulicami z papierosem w ręku. Ta sytuacja go przerasta. Gdyby była jakakolwiek rzecz jaką mógłby oddać za jej teraźniejszy stan, oddałby ją bez zastanowienia. Szczerze mówiąc, widząc jej twarz, słysząc jej głos poczuł się tak jak małe dziecko które pierwszy raz odwiedza wesołe miasteczko. Radość. To jedyne słowo opisujące stan Chestera.
Nie powinien opuszczać tego szpitala. Ale świeże powietrze dobrze mu zrobi. Pomimo tego i tak musi tam wracać. To co że Joe mówi to z taką lekkością. On nie wie co czuje, on nie wiem jak ona jest dla niego ważna, on nie wie jaki jest jego stan psychiczny.
Przewędrował kilka minut gdy stanął i postanowił wrócić do reszty. Nic mu to nie da że teraz się zamartwia. Musi pomóc Emily. Za wszelką cenę. Wie, jak to jest być w potrzebie. Sam przez to przechodził. Też potrzebował wsparcia, wie ile może zdziałać jeden przyjaciel, jedna osoba na której ci zależy. Która wierzy w Ciebie od samego początku, która nie upuszcza Cię po poznaniu twoich problemów. Osoba która wie że się nie poddasz, a nawet gdyby to się zdarzyło, gdyby nadeszła chwila załamania, ona zostaje przy tobie. Takiej osoby teraz potrzebuje Emily.
Nagle z dala Chester zauważył znaną mu postać. Jej cień przeszył jego ciało o dreszcze. Nienawiść, złość, zemsta. To co teraz czuł.
Mężczyzna stał z rozweseloną blondynką przy wysokim drzewie. Uśmiechali się do siebie zalotnie, ona trzymała go mocno za rękę i wpatrywała w jego zielone oczy. Chester spojrzał jeszcze raz za siebie i powędrował w ich stronę.
Nagle odsunął od siebie wtuloną dziewczynę i spojrzał w oczy Chestera. Nie zdążył nic powiedzieć, gdyż poczuł na swym ciele ból. Mężczyzna swoją masywną ręką jednym ruchem uderzył w twarz Scotta, który całą siłą uderzył w pień drzewa. Stojąca dziewczyna wrzeszczała i wołała o pomoc. Doskonale znała napastnika.
- Chester, przestań! Zostaw go, zrozum to! Odpieprz się od niego! – Odsuwała go od chłopaka.
Ten jednak nie ruszony jej paniką, nadal naparzał mężczyznę we wszystkie części ciała. Scott próbując odsunąć jego od siebie zrobił do samo podbijając oko Chesterowi. Ten jednak nie był próżny w tym co robił i oddał to sprawnym ruchem robiąc na jego twarzy wielką ranę z której polała się krew. Spanikowana dziewczyna wołała o pomoc.Wymierzył jeszcze kilka mocnych ciosów w klatkę piersiową. Scott broinł się z całych swych sił, ale i tak nie miał szans z mocniejszym od siebie mężczyzną.
Nagle Chester odsunął się od zmasakrowanego chłopaka. Spojrzał na niego i ujrzał złość w jego oczach.
- To za Emily kutasie – Wrzeszczał do niego, kopiąc go w brzuch – Zabije Cię za to! Już nie żyjesz! – Wrzeszczał. On jednak się nie ruszał tylko wypluwał krew, lejącą mu się z rozciętej i sinej wargi. Nagle dziewczyna rzuciła się na mężczyznę. Wbiła paznokcie w jego rękę i krzyknęła:
- Zostaw już nas! Idź stąd!
On jednak spojrzał na nią i odsunął od chłopaka.
- Jeszcze raz się do niej kurwa zbliżysz to popamiętasz! Zapamiętaj to sobie! Ciesz się że masz tą dziwkę obok.
Wtedy popatrzył się na Jessicę. Miał wymierzyć jej podobny cios za przyjaciela lecz się powstrzymał. Miał swoje zasady.
Spojrzał po raz ostatni na nich i odsunął się od miejsca zdarzenia.

***

- Czekaliśmy tyle na Ciebie. – Krzyknął Mike z poczekalni. – Gdzie Cię nosiło? – Spytał.
Chester podszedł pod przyjaciela i spojrzał na niego z podbitym okiem.
- Co się stało? – Zapytał Chestera.
- Mały wypadek – Skłamał, bo nie powie mu teraz ze rzucił się na Scotta i pobił go prawie do nieprzytomności.
- Wypadek? – Nie uwierzył mu jednak lecz nie drążył tego tematu. – Wiesz że możemy się spotkać z Emily? Pielęgniarka przyszła kilka razy i oznajmiła ze z nią wszystko dobrze.
- Nie byłeś u niej?
- Czekałem na Ciebie.
Chester popatrzył na niego z wdzięcznością i powędrował razem z przyjacielem pod salę gdzie leżała dziewczyna. Nagle coś zakłóciło ich spokój. Gdy mieli już otwierać drzwi do poczekalni weszło kilku mężczyzn obranych na czarno. Zdziwił się. Jak to?
Podeszli do mężczyzny i nagle zabrali głos:
- Pan Bennington?
- Tak a o co chodzi? – Spytał niepewnie.
- Pójdzie pan z nami.
Mike otworzył oczy ze zdumienia, oczekiwał odpowiedzi na to co się teraz dzieje. Jak to? Policja zabiera Chestera? Z jakiego powodu?
- Nie możecie mnie teraz zabrać! Zostawcie mnie – Chester się stawiał jak tylko mógł, lecz to nie pomogło lecz tylko pogorszyło sytuację. Dwóch mężczyzn schwytało go i zakuło w kajdanki, tak że każdy jego ruch wywoływał u niego ból.
- Wytłumaczcie mi o co tu do cholery chodzi? Chester!? – Wrzeszczał Mike.
Ten jednak nie miał za dużo czasu do rozmowy, miał obok siebie dwóch gliniarzy. Mike stał wryty bez odpowiedzi do momentu gdy drzwi poczekalni zamknęły się pochłaniając jego przyjaciela.


6 komentarzy:

  1. Rozdział cud miód i malinki , kocham twoje opowiadanie *.* . Dobrze Chester zrobił że zlał tego cwela należało mu się i Jessice też powinien przywalić , szkoda tylko że policja zabrała Chestera mam nadzieję że nie pójdzie do więzienia ;) , znając cb dasz szczęśliwe zakończenie że Chester przyjdzie do Emili i wszystko się wyjaśni . Pozdrawiam i życzę weny :D . *Zuza*

    OdpowiedzUsuń
  2. Weź mnie zabij bo czytam ten świetny rozdział ... już trzy dni bo zawsze coś mi przeszkadza xDD Tak więc jak już wcześniej wspomniałam ZAJEBISTOŚĆ KOCHANIENKA ;3 Chester przywalił temu chujowi - BRAWA I WIWATY DLA CHESTERA ♥
    Ej ty weź nie udupiaj go w pierdlu :c
    Tak czy inaczej niecierpliwie czekam ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzieki Ci stworco, za tego bloga, naprawde :') Trafilam niedawno i dzis skonczylam czytac... Genialnie piszesz! Masz taki ciekawy styl... No dobra, gwarantuje, masz we mnie stala czytelniczke i komentatorke ;) Prosze, czy moglabys informowac mnie o nowych rozdzialach pod tym adresem?
    my-own-paranoia.blogspot.com
    Swoja (komercyjna i spamowska) droga, zapraszam na moje opowiadanie.
    Teraz cos o rozdziale:
    No mnie kurde zaskoczylas ;_; Scottowi sie nalezalo, no ale zeby Chaz mial gnic teraz w pierdlu? No i okropnie mi szkoda Emily... Fajna babka.
    Wiesz co?
    Jest jedyna bohaterka blogow o LP ktore czytam, a ktora lubie. Jest taka hmmm... inteligentna i wrazliwa.
    Ok, ok koncze, pozdrawiam, zycze weny, czekam na nastepny i zaraszam do siebie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze: co za ironia. Przed chwilą skończyłam czytać twój blog. Wchodzę na siebie, a ty skomentowałaś mój :D
      Po drugie: Dziękuje za tak miłe słowa. Oczywiście że będę odwiedzać twój blog, komentować i spamować :)
      Z całego serca dziękuje oraz pozdrawiam :D

      Usuń
  4. Bardzo spodobał mi się ten post. Tylko błagam; niech Emily wróci do zdrowia i niech będzie z Chesterem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz talen dziewczyno! Jeden z najlepszych blogów jakich czytałam!
    Kocham twój styl pisania i zabawne teksty xD
    Chester ma charakterek ^^ Mmmm. A Scott tchórz, wieśniak, prostak cham, idiota już na policje. Nie cierpie tego kolesia. To on powienien pójść do PUDŁA PUDŁA PUDŁA PUDŁA (BOX BOX BOX BOX xD) zamiast niewinnego niczemu Chestera! Jak Mike mógł się zadawać z tą zdzirą Jessicą?! No jak?! Ale to już przeszłość ;)Niech Emily wraca do zdrowia. Pisz szybko, błagam nie każ nam czekać =)

    OdpowiedzUsuń